NOSTALGICZNA NIEDZIELA #112: „Janosik”

Nostalgicznej Niedzieli przybliżamy Wam klasyczne produkcje kinowe i telewizyjne z ubiegłych dekad. Dziś coś, co znają wszyscy i przybliżać tego w zasadzie nie trzeba, ale wypadałoby, żeby się tu w końcu znalazło. „Janosik” Jerzego Passendorfera.

Tematyka górska jest mi szczególnie bliska, a już szczególnie gdy chodzi o nasze jedyne góry z prawdziwego zdarzenia – Tatry. Podobnie jak w przypadku moich innych zainteresowań, tak i tutaj, pośród źródeł tego zauroczenia, znaleźć można również i te filmowe. Mowa oczywiście o Janosiku, tym jedynym słusznym, choć wcale nie „oryginalnym słowackim” (co zostaje zresztą w jednym z dialogów wyraźnie zaznaczone). Janosiku o twarzy Marka Perepeczki.

Ostatni dzień lipca 2020, siedzę przed schroniskiem górskim „Murowaniec”, wodząc wzrokiem po otaczających Dolinę Gąsienicową szczytach. Nim skieruję się w stronę Czarnego Stawu, w oczekiwaniu na resztę ekipy sięgam po harmonijkę. Jaka melodia jako pierwsza przychodzi do głowy w tym otoczeniu? No nie może być inaczej – nieśmiertelny motyw główny autorstwa Jerzego Matuszkiewicza. Jakaś turystka, parę ładnych lat starsza ode mnie, wyraźnie się cieszy, wspomina – „to serial mojego dzieciństwa”. Inny turysta uśmiecha się, unosząc kciuk.

Minęło 47 lat od chwili, gdy w tatrzańskich (i nie tylko) plenerach powstawał serial w reżyserii Jerzego Passendorfera, który odcisnął trwałe piętno na milionach polskich widzów i po dziś dzień pozostaje w ich pamięci. Również i dla mnie jest to (obok „Robin Hooda” i „Czterech pancernych”) bodaj najważniejszy serial dziecięcych lat, coś, co mimo licznych powtórek nie znudzi się nigdy.

Serialowy „Janosik” nie opiera się na faktach historycznych, ale to nie twórcy serialu jako pierwsi wpadli na pomysł, by sobie pożyczyć słowackiego zbójnika i zrobić z niego polskiego bohatera. Poeta i powieściopisarz Kazimierz Przerwa-Tetmajer wpadł na to już dobre kilkadziesiąt lat wcześniej. Spod jego pióra wyszła epopeja „Legenda Tatr”, na którą składały się dwie części – „Maryna z Hrubego” i „Janosik Nędza Litmanowski” – i to raczej tutaj należałoby upatrywać źródła inspiracji dla najsłynniejszego ekranowego wcielenia tatrzańskiego zbójnika.

...ale miedza jest moja.

Historia prosta (i bardzo podobna do tej z „Robin Hooda”) – młody góral (zupełnie przypadkowo noszący to samo imię, co słynny słowacki zbójnik), który do tej pory nie miał do czynienia z cywilizowanym światem, schodzi z gór, by spróbować życia pośród zamieszkujących doliny ludzi. Jednak już początek jego podróży okazuje się bardzo niefortunny, bowiem nie mając pojęcia, komu wypadałoby z drogi schodzić, szybko pakuje się w tarapaty i ląduje w zamkowym lochu (zamek w Pieskowej Skale w serialu znajduje się jakoś tak zdecydowanie bliżej gór niż w rzeczywistości). Poznaje tam uwięzionych zbójników, w tym Kwiczoła (niezapomniana rola Bogusza Bilewskiego), z którymi to, przy pewnej pomocy córki hrabiego (Anna Dymna), ucieka w góry, by dołączyć do bandy, której przewodzi harnaś Jakubek (Wiktor Sadecki). Już wkrótce okazuje się, że nasz szlachetny bohater nie dogaduje się najlepiej z bezwzględnym przywódcą zbójników – w efekcie dochodzi do konfrontacji. Jak się nietrudno domyślić: Janosik staje na czele bandy. Od tej pory staje się polskim odpowiednikiem Robin Hooda, wybawcą miejscowej ludności, a jednocześnie zmorą hrabiego Horvatha (Mieczysław Czechowicz) i jego prawej ręki w osobie murgrabiego (Marian Kociniak), a później także i austriackiej armii. Nowy harnaś romansuje z góralką Maryną (Ewa Lemańska), przy czym nie pozostaje obojętny na wdzięki innych kobiet (wśród nich zobaczymy między innymi dwie kolejne Ewy – Szykulską i Wiśniewską).

Maryna, chcę ciebie i już! Dziewczyno, ostra jak nóż!

W  licznych przygodach Janosika towarzyszą mu wierni kompani – wspomniany wcześniej Kwiczoł, nawrócona „gnida dworska” – Pyzdra (Witold Pyrkosz), Wróblik (Janusz Bukowski), Gąsior (Jerzy Cnota), Słowak (Marian Łącz), Kuśmider (Janusz Kłosiński) i inni. I choć fabuły kolejnych odcinków bywają mocno naiwne (że wspomnę choćby epizod, w którym zbójnicy wchodzą na zamek hrabiego w przebraniu), a czasami brakuje im jakiegoś sensownego pomysłu (jak choćby w odcinku „Beczka okowity”), to klimat, jaki udało się stworzyć, znacząco wspomagany rewelacyjną muzyką (trudno byłoby mi wskazać bardziej pamiętną ścieżkę dźwiękową z jakiejkolwiek polskiej produkcji), oraz świetna obsada wynagradzają wszystko, nie pozostawiając powodów do narzekania. W zasadzie również i pod tym względem nasza rodzima produkcja bardzo przypomina powstały dekadę później angielski serial o Robin Hoodzie. I podobnie jak tam, tak i tutaj będziemy świadkami niezliczonych bijatyk, walk i pościgów, których realizacja może się nam dziś wydać nieco archaiczna, ale wciąż trzyma przyzwoity poziom.

Istotną różnicą pozostaje za to brak fantastyki w polskiej produkcji, a także jej zdecydowanie bardziej humorystyczny charakter. A skoro już przy tym jesteśmy, to komediowy prym wiodą Pyzdra i Kwiczoł. Z ich pogawędek pochodzi cały szereg kultowych cytatów („Co ci powiem, to ci powiem, ale ci powiem” czy choćby „Tys prowda”). Nie pozostają jednak daleko w tyle hrabia i murgrabia, którzy to (niczym szeryf z Nottingham i Gisburne) również zaliczają cały szereg zabawnych scenek z cyklu „ruganie niekompetentnego podwładnego”. W porównaniu do nich nasz główny bohater (niewątpliwe rola życia Marka Perepeczki) jawi się jako postać dość poważna, na której obliczu nie raz gości zamyślona lub wręcz posępna mina. Oczywiście uśmiechniętego Janosika także nie raz i nie dwa zobaczymy (szczególnie w towarzystwie jego ukochanej, Maryny). Co ciekawe, o ile w wersji serialowej główny bohater wypowiada się poprawną polszczyzną, tak w wersji kinowej z 1974 roku, zmontowanej z fragmentów kilku odcinków serialu, Janosik przemawia góralską gwarą. Już choćby z tego powodu warto się zainteresować także i tą wersją.

A ci znowu knują...

Jak wspomniałem we wstępie, serial powstawał w Tatrach, ale nie tylko – do istotnych lokacji zaliczyć należy także rezerwat Przełom Białki oraz zamki w Pieskowej Skale, Ogrodzieńcu i Czorsztynie (który pojawia się pod koniec pierwszego odcinka). Wnętrze jaskini zbójników przygotowano natomiast w studiu w Pradze. Warto zauważyć, że zupełnie inaczej ogląda się serial, gdy się już schodziło kawałek polskich gór – przy ostatniej powtórce, w prawie każdym odcinku rozpoznawałem miejsca, które dane mi było odwiedzić. Znalazły się wśród nich między innymi Polana Chochołowska i znajdująca się na niej kapliczka (powstała zresztą na potrzeby serialu, a następnie pozostawiona na miejscu), Dolina Kościeliska czy też kilka charakterystycznych miejsc w Pieninach. Tu i tam trafiały się okazałe tatrzańskie panoramy, dało się dostrzec Morskie Oko, Giewont, Rysy, Świnicę czy Kościelec.

Jednego tylko szkoda – że już na starcie zdecydowano się zrealizować serial jako zamkniętą całość, bez szans na kontynuację. Mamy więc trzynaście odcinków i musi nam to wystarczyć. Warto w tym miejscu dodać, że w 2009 roku miał swą premierę film „Janosik: Prawdziwa historia” w reżyserii Agnieszki Holland i Kasi Adamik. Opowiadał on o losach tego historycznego Janosika, podchodząc doń zdecydowanie bardziej na poważnie. Cóż jednak z tego, skoro ów „prawdziwy” Janosik nie miał w sobie ani krzty tego uroku i siły, którą emanował na ekranie Perepeczko? Obejrzeć, obejrzałem… i szybko zapomniałem, bo – jak to mówili w „Nieśmiertelnym” – „może być tylko jeden”.

Co się tyczy wydań płytowych – istnieje kilka wydań DVD wersji kinowej, jednak, o ile mi wiadomo, nie doczekała się ona żadnej rekonstrukcji i należy się spodziewać dość marnej jakości obrazu i dźwięku. Lepiej przedstawia się sytuacja, jeśli chodzi o serial. Wydanie DVD (jeszcze sprzed rekonstrukcji) zostało niestety przeformatowane (czytaj: przycięte) do proporcji 1.78:1, co miejscami daje się we znaki. Podobnie wygląda sytuacja ze zrekonstruowaną wersją dostępną na TVP VOD. Na szczęście, gdy przyszło do wydania serialu na Blu-ray, został on zaprezentowany w oryginalnych proporcjach 4:3. Jakość obrazu i dźwięku pozostaje bez większych zarzutów, jedynie sporadycznie zdarzają się pewne mankamenty, które pochodzą najpewniej z materiału źródłowego. Problematyczna pozostaje niestety dostępność tego wydania – z jakiegoś powodu nie trafiło ono do normalnej dystrybucji w naszym kraju. Przez jakiś czas było dostępne na Amazonie (w UK, Niemczech i Francji), choć występowały trudności z zamawianiem do Polski. Trudno powiedzieć, co dokładnie jest powodem takiego stanu rzeczy, grunt, że dla chcącego nic trudnego – kupić można, a wręcz wypadałoby, bo co Wam powiem, to Wam powiem, ale Wam powiem – to po prostu pozycja obowiązkowa.

Więcej informacji o wydaniach „Janosika” znajdziecie w poświęconym mu temacie na naszym forum.

zdj. TVP