Thomas Newman „1917” – recenzja soundtracku [VINYL]

Na łamach portalu Filmożercy wielokrotnie pisaliśmy o znakomicie przyjętym przez krytykę i światową publiczność wojennym fresku Sama Mendesa. Opisywaliśmy polskie wydania Blu-ray i 4K UHD Blu-ray. Po premierze kinowej opublikowaliśmy również tekst o soundtracku na płycie CD. Do kompletu brakowało jedynie artykułu o edycji winylowej muzyki Thomasa Newmana. I oto trafił w nasze ręce (oraz na talerz gramofonu) kolekcjonerski specjał (z krążkami w kolorze zielonym) od Music On Vinyl, który trafił do sprzedaży 14 sierpnia 2020 roku. Poniżej dzielimy się naszymi wrażeniami odnośnie wersji LP score’u do filmu „1917”.

Thomas Newman „1917”

(Sony Classical / Music On Vinyl / dystrybucja w Polsce: JAWI, 2019/2020)

Recenzja muzyki zawartej na płytach (autor tekstu: Jacek Lubiński):

„1917” znaczy dwadzieścia lat współpracy pomiędzy Mendesem – dla którego jest to również dwudziestolecie filmowej kariery – oraz Newmanem. Przez cały ten okres panowie nie współpracowali ze sobą jedynie raz – przy okazji niskobudżetowej komedii „Para na życie” sprzed dekady, powstałej dosłownie za grosze. Wojenne widowisko za grubą kasę nie pozostawiało jednak żadnych wątpliwości co do udziału Newmana, nawet jeśli pozornie nie jest to jego konik (aczkolwiek wcześniej maestro efektownie zilustrował Mendesowi „Jarhead”). I rzeczywiście, już od pierwszych nut daje się usłyszeć pewną odmienność od typowych klimatów, do których zdążył przyzwyczaić nas Newman. Co bynajmniej nie oznacza, że porzucił on tu w pełni swój styl.

Ten słychać nie tylko w skromnych zapożyczeniach rozwiązań z poprzednich prac kompozytora – jak „Pasażerowie” lub „Tolkien” – ale też już chociażby w łagodnym początku, jakim jest utwór tytułowy – przysłowiowa cisza przed burzą stanowi skromne otwarcie albumu i zarazem klamerkę tematyczną filmu. Jego przedłużeniem jest piękne, finałowe „Come Back to Us” – kojące nerwy oraz serce granie stoi liryką już typowo Newmanowską. Poetyczne solówki wiolonczeli – same w sobie kojarzące się bardziej z pracami Johna Williamsa – mogą wydać się odrobinę ckliwe w wydźwięku, ale jest to jeden z najlepszych momentów całego soundtracku. I przy okazji jeden z nielicznych spokojniejszych jego fragmentów. Cała reszta jest już wszak oparta głównie na szarpiącym nerwy budowaniu napięcia, nieprzyjemnym tle oraz muzyce akcji.

Ta ostatnia pojawia się już w drugim utworze, którego nazwa mówi wszystko – „Up the Down Trench” jest narastającym i nerwowym graniem z powtarzalną linią melodyczną. Towarzyszy początkom filmowej wyprawy, a prym wiodą w nim powracające uderzenia bębenków oraz, przede wszystkim, elektronika, która od tej pory nie będzie nas już opuszczać na krok w ten sam sposób, w jaki kamera nie odstępuje od ekranowych bohaterów. Newman ewidentnie stawia tu na eksperymenty oraz brzmienie, z jakimi na co dzień nie jest utożsamiany, ale od jakich nie stroni w ostatnich latach swojej twórczości. Mimo to, na jej tle „1917” zdecydowanie wyróżnia się pod tym względem, wychodząc z zapoczątkowanych przez studio Hansa Zimmera założeń typowych dla współczesnej mody ilustrowania filmów. Dominuje tu zatem tak zwana muzyka dronowa oraz duch ambientu, pośród którego wyłapać można klasyczne nuty fortepianowe, sekcję smyczkową, basy, klarnety, gitarę elektryczną oraz pojedyncze, egzotyczne instrumenty pokroju morin chuur i dulcigurdy.

Dla słuchacza, zwłaszcza nieprzywiązującego wagi do podobnych detali, ich udział pozostaje bez znaczenia, gdyż tematycznie nie jest to specjalnie porywająca praca. Nastawiona na atmosferę i w większości będąca zauważalnym, ale nieinwazyjnym tłem, muzyka przez większość czasu toczy się swoim rytmem, odpowiednio drażniąc zmysły w momentach zagrożenia oraz zgrabnie budując suspens. Skąpana w mroku, nierzadko o złowrogich lub wręcz grobowych dźwiękach, wybucha okazjonalnie, z miejsca przykuwając swą uwagę. Tak jest zwłaszcza w fantastycznym „The Night Window”, które w połączeniu z obrazem ruin miasta urasta do rangi niezwykle poruszającego arcydzieła. Albo w buzującym od napięcia „Engländer” lub wyraźnie opartym o „Cienką czerwoną linię” Zimmera „Sixteen Hundred Men”, które jednak ostatecznie podąża własną ścieżką, efektownie wypadając w trakcie finałowego rajdu przez pole bitwy, a i poza nią stanowiąc chwytliwy kawałek niebanalnej muzyki.

Poza nadmienionymi utworami nie ma tu jednak zbyt wielu momentów przyjaznych słuchaczowi – zwłaszcza nieobeznanego z filmem. O ile bowiem seans trudno wyobrazić sobie bez wkładu Thomasa Newmana, o tyle w oderwaniu od kontekstu jego dzieło jest niestety chwilami hermetyczne, bardzo ilustracyjne w swej naturze, brzmieniowo mocno jednostajne oraz zwyczajnie za długie. Przy tego typu kompozycji blisko osiemdziesiąt minut materiału bywa przeprawą godną tej filmowej. A takie kolosy, jak trwające dziesięć minut „Milk”, potrafią wystawić na próbę naszą cierpliwość – zwłaszcza, gdy w ogólnym przekroju niewiele się w ich trakcie dzieje, nie ma się za bardzo, na czym skupić.

Duża w tym wina także montażu albumu. I tak nie jest on ułożony chronologicznie względem wydarzeń, zatem poszczególne ścieżki można było jednak inaczej ustawić względem siebie. W tym momencie efekt jest taki, że po świetnym początku cały środek razi nudą i nijakością, z których wyrywa nas dopiero kilka ostatnich fragmentów. Zresztą wiele utworów nie posiada na tyle dużego znaczenia dramaturgicznego ani też nie porywa tak wykonaniem, żeby ich obecność była uzasadniona. „1917” jest na tyle specyficzną ścieżką dźwiękową, że do jej prezentacji spokojnie wystarczyłoby ładnie skrojone, nieprzekraczające godziny słuchowisko, które wydobyłyby z tej muzyki wszystko, co najlepsze.

Niemniej i tak jest to pozycja warta uwagi. Praca Newmana na tyle mocno wbija się w pamięć w trakcie oglądania filmu, iż bynajmniej nie dziwi kolejna, już piętnasta na jego koncie nominacja do Oscara. Cóż, konkurencja w tym roku była całkiem mocna, a Thomas musiał zmierzyć się między innymi z własnym kuzynem – Randym Newmanem (nominowanym za „Historię małżeńską”), a statuetka złotego rycerzyka ostatecznie powędrowała do Hildur Guðnadóttir za score do „Jokera” Todda Phillipsa. Abstrahując jednak od tego, czy jest to rzeczywiście jedna z najlepszych prac 2019 roku, trzeba oddać kompozytorowi niebanalne podejście do tematu i pierwszorzędne wyczucie potrzeb filmu Sama Mendesa. A że to wszystko nie przekłada się na płytowe doświadczenia, to już inna sprawa. Ostatecznie jednak ode mnie kciuk w górę, aczkolwiek soundtrack polecam z odpowiednią rezerwą i dopiero po seansie. Tylko wtedy można w pełni czerpać z niego satysfakcję.

3+
Muzyka na płycie

Spis utworów:

LP1 – SIDE ONE:

1. 1917 (1:17)
2. Up the Down Trench (6:19)
3. Gehenna (3:35)
4. A Scrap of Ribbon (6:30)

LP1 – SIDE TWO:

1.The Night Window (3:41)
2. The Boche (3:22)
3. Tripwire (1:41)
4. A Bit of Tin (2:03)
5. Lockhouse (4:04)
6. Blake and Schofield (4:21)

LP2 – SIDE THREE:

1. Milk (10:10)
2. Écoust-Saint-Mein (2:37)
3. Les Arbres (3:37)
4. Engländer (4:29)

LP2 – SIDE FOUR:

1. The Rapids (1:30)
2. Croisilles Wood (2:07)
3. Sixteen Hundred Men (6:32)
4. Mentions in Dispatches (3:44)
5. Come Back to Us (5:40)

Czas trwania albumu: 77:17

Opis i prezentacja wydania (autor tekstu i zdjęć: Tadeusz Skarbek):

Holenderska wytwórnia fonograficzna Music On Vinyl i jej oddział At The Movies (wspólnie z Sony Classical) przygotowały swój produkt nadzwyczaj pieczołowicie. Znowuż otrzymaliśmy wydanie w przezroczystej i dosyć sztywnej (czytaj: wytrzymałej) folii z PVC, na której w lewym górnym rogu umieszczono dużą, srebrną nalepkę (z logotypami At The Movies i Music On Vinyl), informującą o jego specyfikacji (płyty o wadze 180 g), zaś z tyłu okrągłą i prześwitującą pieczęć – jej odklejenie umożliwia dostęp do najbardziej interesującej nas zawartości. W skład zestawu wchodzą następujące części:

  • Gatefold – dwuskrzydłowy, rozkładany, służący do przechowywania longplayów oraz elementów kolekcjonerskich (tutaj jedynie bookletu). Wykonano go z grubej i solidnej tektury o matowo-chropowatej fakturze, co koresponduje ze stylową oprawą wizualną „1917” autorstwa Rogera Deakinsa. Po jego rozłożeniu ukazuje się duży fotos, przedstawiający brytyjskich żołnierzy w lesie z końcowych sekwencji filmu. Spis utworów na poszczególnych krążkach znajduje się z tyłu gatefoldu.
  • Dwie płyty winylowe – recenzowana tu edycja z zielonymi płytami posiada następujący kod EAN: 8719262016484; została ona wypuszczona w limitowanym, acz bardzo dużym nakładzie (2000 sztuk). Obydwie strony dwóch dysków oznakowano czarnymi etykietami z kolorowym tytułem „1917”. 12-calowe placki natomiast niezwykle starannie wytłoczono – nie uświadczymy u nich żadnych technologicznych niedoróbek w postaci szpetnie odstających kawałków tworzywa (a to niestety nagminnie zdarza się u niektórych wydawców). Winyle zaś zapakowano do czarnych kopert, wyłożonych cienką i antystatyczną folią, minimalizującą praktycznie do zera osadzanie się drobinek kurzu oraz zapobiegającą elektryzowaniu się płyt.
  • Booklet – liczy aż 8 wielkich stron (jak na standardy edycji LP, to sporo). Słusznie postanowiono wypełnić zawartość książeczki plastycznymi kadrami z oscarowych zdjęć, które na trwale zapisały się już w historii kina i są wizytówką dzieła Mendesa. Zapewne z tego powodu (tym razem to nie wada) informacje tekstowe ograniczają się do: tracklisty na krążkach (strona 3), krótkiej notki reżysera o współpracy z kompozytorem (strona 7) oraz spisu najważniejszych osób, które brały udział w przygotowaniu i nagraniu albumu (także strona 7).

Wyśmienite wydanie soundtracku od Music On Vinyl, pomysłowo opracowane i takoż wykonane, będzie ozdobą niejednej kolekcji płyt analogowych z muzyką filmową. Poszczególne jego składowe naprawdę cieszą oko – aż żal skrywać taki delikates wśród reszty zbiorów na półce.

3-1917-front-min.jpg 4-1917-tyl-min.jpg

2-1917-tyl-z-nalepka-min.jpg 5-1917-gatefold-min.jpg

6-1917-koperty-z-plytami-min.jpg 7-1917-lp1-i-lp2-min.jpg

8-1917-nalepka-na-lp1-min.jpg 9-1917-nalepka-na-lp2-min.jpg

10-1917-booklet-1-min.jpg 11-1917-booklet-2-min.jpg

12-1917-booklet-3-min.jpg 13-1917-booklet-4-min.jpg

5+
Wydawnictwo

Oceny końcowe:

3+
Muzyka na płycie
5+
Wydawnictwo
+4
Średnia

Oceny przyznawane są w skali od 1 do 6.

Gdzie kupić?

Soundtrack można także nabyć m. in. w stacjonarnych punktach sieci Media Markt (cena może się różnić w zależności od marketu). Lista sklepów znajduje się na stronie Music On Vinyl.

Wydanie do recenzji otrzymaliśmy dzięki uprzejmości firm JAWI i Music On Vinyl.

zdj. główne DreamWorks Pictures / Universal Pictures / zdj. własne