To - recenzja filmu i wydania Blu-ray [opakowanie Elite]

Pennywise żyje! Koszmar, który zaczął się niemal pięć miesięcy temu od małej łódki zrobionej z gazety i puszczonej w rynsztoku, powraca na 4K Ultra HD, Blu-ray i DVD. Poniżej nasza recenzja wydania na niebieskim krążku. Zapraszamy do lektury.

„To” (2017), reż. Andres Muschietti

(dystrybucja w Polsce: Galapagos)

Film:

Naszą opinię o filmie Andy'ego Muschiettiego mieliście możliwość poznać już przy okazji premiery kinowej, nie będzie więc zaskoczeniem gdy powiem raz jeszcze, że „To” pokochałem od pierwszego wejrzenia. Nie dość bowiem, że film argentyńskiego reżysera jest wyśmienitym, nieodtwórczym horrorem psychologicznym, to dodatkowo spełnia wszystkie oczekiwania, jakie mógłby mieć względem ekranizacji fan prozy Stephena Kinga. Sukces dobrego przekładu na język filmu oceniam tu miarą nie tylko „smakowitości” samego dzieła, ale również skuteczności w implementacji „kingowego” czynnika w warstwę narracyjną i stylistyczną.

Weźmy przykładowo „Lśnienie” Kubricka. Film jest bez wątpienia arcydziełem kina, genialnym, traumatyzującym doświadczeniem z nieskończonymi, poplątanymi jak korytarze hotelu Overlook ścieżkami interpretacyjnymi i życiową rolą Jacka Nicholsona. Przy tym wszystkim jednak, opowieść o szaleństwie Jacka Torrence'a niewiele ma wspólnego z powieścią, poza nazwiskami i ogólnym zarysem fabularnym. Stanley Kubrick odciął się od książkowego pierwowzoru, zresztą z premedytacją (czego King do dziś nie może mu wybaczyć). Dzieło wyszło bezsprzecznie ponadczasowe, ale adaptacja – co najmniej luźna.

00052.m2ts_snapshot_00.06.10.png

Mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że „To” podąża śladem wierniejszych duchem przekładów, w postaci chociażby „Stand By Me”. Oglądając towarzyszyły mi dokładnie te same odczucia, co przy lekturze opasłego tomiska o przygodach Klubu Frajerów. Udało się to twórcom osiągnąć mimo przeskoku czasowego względem książki (z lat pięćdziesiątych do późnych osiemdziesiątych) oraz mocnego uwspółcześnienia wielu „strachów”. Naturalnie, film Muschiettego nie aspiruje do statusu kubrickowskiego, ale jest obrazem głęboko angażującym i zrealizowanym z pasją i sercem. Tonalnie „To” jest w skali 1:1 odwzorowaniem stylu Stephena Kinga, podszytego czarnym humorem, wypełnionym nostalgią, sercem i makabrą.

W odniesieniu do „serca”, powiedzmy kilka słów o protagonistach filmu Muschiettiego, którzy przez ponad dwie godziny czasu ekranowego pompują w formę hektolitry czystych emocji. Bill, Richie, Bev, Stan, Ben i Eddie – sportretowani przez ekipę pierwszorzędnych, nieletnich aktorów – zawiązują Klub Frajerów i wkrótce rzucają wyzwanie zmiennokształtnemu koszmarowi z kanałów Derry. Osobiste rozterki każdego z nich stanowią motor opowieści, która z kolei umiejętnie splata konwencję horroru z wzorem dramatu psychologicznego. Nie da się tej zacnej gromadki nie polubić. Na szczególną uwagę, w kontekście obsady, zasługuje Finn Wolfhard (gwiazda „Stranger Things”), Sophia Lillis jako Beverly Marsh i oczywiście Bill Skarsgård – a skoro już wspomnieliśmy o szwedzkim aktorze, oznacza to, że pora na punkt programu, którym w przypadku „To” jest oczywiście występ Tańczącego Klauna. Występ kluczowy dla długotrwałego sukcesu nowej ekranizacji, a w przeciwnym razie zdolny pogrzebać widowisko. Na szczęście się udało – zarówno od strony make-up'u, efektów specjalnych czy aktorstwa, kreacja jest po prostu znakomita. Ba, lepsza nawet niż kultowa wersja Tima Curry'ego. Skarsgård po prostu staje się Pennywisem (a może to Pennywise – Skarsgårdem). W każdej krwiście satysfakcjonującej, niepoprawnej scenie Tańczący Klaun kradnie oko widza, będąc na zmianę straszny i przezabawny, a niezmiennie – szalenie hipnotyzujący, zupełnie jak trupie światła, które zdradzają na krótką chwilę jego obiektywną formę. Nie przeszkadza też tu i ówdzie zastosowane wsparcie efektów CGI, które skutecznie wspierają przerysowany charakter tej inkarnacji Zła z kanałów Derry.

00052.m2ts_snapshot_00.37.35.png

Mając jednak na uwadze, że żaden ludzki twór nie jest pozbawiony wad, tak również w „To” można znaleźć słabostki – jeżeli poszuka się odpowiednio długo. Z recenzenckiego obowiązku nie mogę nie wspomnieć o pewnych strukturalnych mankamentach. Na etapie zawiązania pierwszego aktu i mniej więcej w połowie drugiego, daje się bowiem odczuć pewną schematyczność. Przed przejściem na kolejny etap narracyjnej drabinki, każdy z bohaterów musi doświadczyć pewnej osobliwości, jeden po drugim. Scenariuszowi nie udaje się tu należycie i starannie zamaskować swojej struktury i ostatecznie staje się on momentami zbyt przewidywalny. Czy psuje to wrażenia z seansu? Zdecydowanie nie, bo niezależnie od ułożenia, każdą z sekwencji cechuje staranność, pomysł i reżyserski kunszt.

00052.m2ts_snapshot_00.55.04.png

Najprościej będzie powiedzieć po prostu, że jako fan Kinga cieszyłem się oglądając „To”, bo było dosłownie wszystkim, czego chciałem od adaptacji jednej z moich ulubionych książek. Później cieszyłem się, słuchając w kółko szalonej ścieżki dźwiękowej Benjamina Wallfischa. Teraz cieszę się, bo mogę oglądać „To” forever, and ever and ever, do czego bardzo serdecznie i Was zachęcam...

+5
Film

Obraz:

Wizualnie „To” stosuje kilka ciekawych, wspierających narrację zabiegów. Otóż, w odniesienu do palety kolorów operator Chung-hoon Chung (znany m.in. ze „Stoker”) stawia na zdecydowane odseparowanie poszczególnych płaszczyzn, na których rozgrywa się film Muschiettiego. I tak: podziemne królestwo Pennywise'a to skąpana w cieniu, a czasem wszechogarniającej czerni kraina żywych trupów (z którą doskonale współgrają krwistoczerwone baloniki), a Derry to pozbawiony żywych kolorów i pogrążony w melancholii świat dorosłych. Barwy wracają często, gdy na ekranie pojawia się Klub Frajerów, nie tylko więc wnoszący nadzieję i energię do warstwy fabularnej, ale również aktywnie wpływający na elementy kolorystycznej stylistyki. Na tle bladej rzeczywistości Muschiettiego uwydatnia się też znakomicie Pennywise. Nierealne i sadystyczne projekcje (utrzymane, podobnie jak cały film, w ostrej „R-ce”), którymi klaun nawiedza wyobraźnie swych ofiar, pozostają w jakiś sposób organiczną częścią małego, ponurego miasteczka, będąc też bezlitośnie prawdziwsze niż jakikolwiek element konwencjonalnej codzienności, zarówno dla bohaterów pierwszego planu, jak i widzów. To, co należy do świata dzieci – przyjaźń, wyobraźnia, uczucie, strach – przepełnia niezmiennie piękna i nieposkromiona siła życiowa. Reszta jest ciemnością – pisze King w „To”. Chung znakomicie to przesłanie podkreśla, kreując w Derry subtelnie odróżnione, subiektywne światy.

Transfer 1080p zaprezentowany w recenzowanym wydaniu Blu-ray, choć cierpi czasem na pewną nierówność w podejściu do detali i drobne wahnięcia w precyzyjnym oddaniu czerni, doskonale radzi sobie, gdy w grę wchodzi wspomniany głęboki kontrast, wyciskając w tym względzie ostatnie soki z możliwości formatu.

00052.m2ts_snapshot_00.06.33.jpg 00052.m2ts_snapshot_00.12.14.jpg

00052.m2ts_snapshot_00.18.47.jpg 00052.m2ts_snapshot_00.22.58.jpg

00052.m2ts_snapshot_00.43.19.jpg 00052.m2ts_snapshot_00.54.21.jpg

00052.m2ts_snapshot_01.16.20.jpg 00052.m2ts_snapshot_01.33.16.jpg

5
Obraz

Dźwięk:

„To” w wydaniu Blu-ray oferuje zapis dźwięku najwyższej klasy – Dolby Atmos (kompatybilny z TrueHD). Od pierwszych sekund film owija widza w bezlitosny „roller coaster” dźwięków, w którym chóralny, dziecięcy śmiech, ulewny deszcz, grzmoty, echa, krzyki i wszelkie inne odgłosy pierwszego i drugiego planu łączą się z kakofonią piekielnych smyczków i głębokiego basu. Przy tej okazji trzeba wspomnieć o ścieżce dźwiękowej Benjamina Wallfischa. To, co kompozytor napisał dla Muschiettiego, wyprzedza bowiem o lata świetlne oprawę większości współczesnych, generycznych horrorowych soundtracków. Dość powiedzieć, że harmonie Brytyjczyka przyprawiły mnie o dreszcze i kilka przypadków niekontrolowanego zakrztuszenia się kawą, przy okazji co bardziej zaskakującego, partyturalnego zwrotu akcji.

W kontekście obecnego również na płycie polskiego lektora, tak jak przy okazji niedawnej recenzji „Annabelle: Narodziny zła”, przypomnę: nie wypada takich filmów oglądać w innej wersji niż oryginalna. Uszczupla to niepomiernie doznanie i wytłumia wszystkie najprzyjemniejsze dla ucha smaczki. Nie inaczej jest również przy okazji „To”, mimo że lektorowi merytorycznie nic zarzucić nie można. Dla zainteresowanych: Blu-ray oferuje wersję polską w klasycznym Dolby Digital 5.1.

6
Dźwięk

Dodatki:

it_menu_01.png

Wydanie Blu-ray „To” zawiera stosunkowo niewiele materiałów dodatkowych – zaledwie trzy krótkie filmiki oraz zestaw scen usuniętych. Zabrakło na pewno wersji filmu wzbogaconej komentarzem reżysera, który zawsze ma dla mnie największą wartość – szkoda.

  • Pennywise żyje! (16:25) – twórcy opowiadają o procesie tworzenia postaci Tańczącego Klauna, następnie Bill Skarsgård zdradza kilka tajemnic dotyczących swojego przygotowania do roli. Fantastyczny dodatek, zwłaszcza dla fanów filmu. Nie polecam oglądać w nocy samemu.
  • Klub Frajerów (15:42) – aktorzy, wcielający się w role Frajerów, opowiadają o doświadczeniach z planu. Uroczy materiał.
  • Mistrz strachu (13:51) – Stephen King opowiada o jednej ze swoich najsłynniejszych powieści. Świetna sprawa, zwłaszcza dla fanów autora z Maine.
  • Niewykorzystane sceny – 11 usuniętych scen, zebranych w jednym materiale. Niektóre lepsze, inne gorsze. Generalnie nie miałem poczucia, by film specjalnie stracił na ich wycięciu. Zastanawia mnie, czy zapowiedziana na za kilka miesięcy wersja rozszerzona będzie zawierała ten sam zestaw czy może jakieś nowe, nieujawnione w tym wydaniu.
+4
Dodatki

Opis i prezentacja wydania:

Opakowanie wydania Blu-ray to standardowe Elite – nie przykuwa uwagi ani z zewnątrz, ani wewnątrz. Grafika na przedniej okładce jest przyjemnie minimalistyczna – to chyba jedyny element, który zasługuje na wyróżnienie.

P1193760.jpg P1193768.jpg

P1193775.jpg

+3
Opakowanie

Specyfikacja wydania

Dystrybucja

Galapagos

Data wydania

17.01.2018

Opakowanie

Elite

Czas trwania [min.]

135

Liczba nośników

1

Obraz

Aspect Ratio: 16:9 - 2.4:1

Dźwięk oryginalny

Dolby Atmos-TrueHD angielski

Polska wersja

Dolby Digital 5.1 (lektor: Piotr Borowiec) i napisy

Podsumowanie:

„To” straszy, wzrusza, bawi i porywa, opowiadając przy tym naprawdę nietuzinkową historię, którą – mimo pewnych uproszczeń fabularnych – utrzymano w prawdziwie „kingowym” tonie. Jako, w pewnym sensie, duchowy następca pięknego „Stand By Me”, „To” dołącza więc do kanonu czołowych ekranizacji autora z Maine. Wydanie Blu-ray, mimo że nie oferuje przesadnie obfitego zestawu materiałów dodatkowych, może pochwalić się znakomitym zapisem audiowizualnym, umożliwiającym przerażająco skuteczne doznanie koszmaru z Derry.

+5
Film
5
Obraz
6
Dźwięk
+4
Dodatki
+3
Opakowanie
5
Średnia

Oceny przyznawane są w skali od 1 do 6.

Gdzie kupić wydanie Blu-ray z filmem „To”?

Wydanie do recenzji otrzymaliśmy dzięki uprzejmości firmy Galapagos.

źródło: Warner Bros. / Galapagos