„Tony Stark. Iron Man” tom 2 – recenzja komiksu. Dyskusje nad sensem istnienia

W ostatnich latach trudno było podważać decyzje Egmontu związane z wyborem komiksów z serii Marvel Fresh wydawanych w naszym kraju. Mam jednak wrażenie, że przed pozytywną decyzją o wydaniu w Polsce „Tony Stark. Iron Man” Dana Slotta, nikt nie pofatygował się, by sprawdzić, jaki poziom prezentuje ta historia. Niestety w tym przypadku popularność bohatera to nie wszystko. Sprawdźcie naszą recenzję.

Mam na półce wszystkie wydane dotychczas komiksy Marvela z serii Marvel Fresh i zdecydowana większość z nich została przeze mnie przeczytana. Dzięki temu mam też pojęcie na temat ogólnego poziomu tej serii wydawniczej i progresu, jaki wykonał Dom Pomysłów, w porównaniu do Marvel Now 2.0. Zarówno pierwszy, jak i drugi tom „Tony Stark. Iron Man” pasują niestety bliżej do tej starszej, dużo słabszej serii wydawniczej, niż Fresh. Dan Slott, który tak dobrze radził sobie kilka lat temu z postacią Petera Parkera, zwyczajnie nie uniósł charakteru Tony’ego Starka, tworząc nijaką, rozczarowującą historię z niewykorzystanym potencjałem. I trudno się dziwić, że przygoda autora z tym bohaterem zakończyła się na kilkunastu zeszytach.

„Tony Stark. Iron Man” to kolejny i jednocześnie ostatni komiks, który wraca do wydarzeń z „Wojny światów” (naprawdę chciałbym już o niej zapomnieć). Zeszyty 12-13 zostały napisane przez Gail Simone, której zadaniem było wpisanie eventu w karty komiksu o Tonym Starku. Scenarzystka nie podołała zadaniu tworząc absurdalną historię rozgrywającą się chwilę przed inwazją Malekitha na Midgard, w której Iron Man musi mierzyć się ze smokiem Sadurangiem. I nawet jeśli ta historia luźno nawiązuje do pierwszego tomu (który prawie wymazałem z pamięci) i pojedynku z Fin Fang Foomem, to i tak groteskowy wydźwięk scenariusza zupełnie do mnie nie trafił. Z drugiej strony idealnie wpisuje się on w powszechną przeciętność całej serii.

Czy w kolejnych zeszytach pisanych już przez Dana Slotta jest lepiej? Niekoniecznie. Osią wydarzeń i głównym motywem napędzającym całą historię jest pewnego rodzaju odrodzenie Starka, który został stworzony od zera. Główny bohater zastanawia się, ile w nim jest człowieka, a ile sztucznie odtworzonej postaci. To wbrew pozorom dość poważna tematyka, którą można było ograć w stylu np. serialu „Westworld”. Tymczasem Slott znany z komediowego podejścia do swoich historii i tutaj nie rezygnuje ze swojego błazeńskiego stylu. W efekcie coś, co powinno wybrzmiewać jako ludzki dramat, szybko przeradza się w niedorzeczną i bezmyślną historię. Żadnego wrażenia nie zrobiła na mnie również oprawa wizualna komiksu, która wpisuje się w banalną, nijaką konwencję superhero, co jest o tyle niepokojące, że za rysunki w tym tomie odpowiada aż 5 artystów.

tony-stark-iron-man-tom-2-min.jpg

Slott nie popisuje się też zbytnią kreatywnością, stawiając ponownie za przeciwnika dobrze znanego Ultrona. Ile razy już to widzieliśmy? Ile razy Ultron próbował zawładnąć światem, realizując swój „genialny” pomysł? Ten story arc szybko okazał się gwoździem do trumny całej serii, która zakończona została na 19 zeszytach. I kompletnie mnie to nie dziwi. Zaskoczony jestem czymś zupełnie innym.

Egmont od lat udowadniał, że dzięki wielu swoim współpracownikom i doradcom, potrafi wyławiać z rynku perełki, takie jak choćby „Ms Marvel”, „Hawkeye”, czy obecnie „Immortal Hulk” i „Venom”. Co w tym wszystkim robi seria „Iron Man. Tony Stark”? Nie mam pojęcia, ale mogę zakładać, że Egmont – jak ostatnio często ma w zwyczaju – poszedł na skróty. Stwierdził, że popularność Tony’ego Starka szczególnie po wydarzeniach z filmu „Avengers: Koniec gry” jest tak duża, że potencjalny czytelnik chwyci za ten komiks, bez względu na jego poziom. Do głowy przychodzi mi przynajmniej kilka dużo lepszych serii wydawanych w serii Marvel Fresh, które z powodzeniem mogłyby w kalendarzu wydawniczym zastąpić oba tomy o Iron Manie.

Podsumowanie

Drugi tom „Tony Stark. Iron Man” to dla mnie podwójne rozczarowanie. Negatywnie zaskoczył mnie Dan Slott, który wyraźnie łapie tendencję spadkową. Jego Superior Spider-Man z Marvel Now był rewelacyjny, ale już „Globalna sieć” z Marvel Now 2.0 rozczarowywała. W „Iron Man. Tony Stark” scenarzysta robi krok wstecz i udowadnia, że przed nim jeszcze sporo pracy, by dorównać największym nazwiskom z Domu Pomysłów. Jestem też zaskoczony faktem, że Egmont wrzucił tę dwutomową serię na nasz rynek, bo wg mnie był to błąd. Samo imię i nazwisko popularnej postaci w tytule nie zawsze oznacza dobry komiks. Czasem warto też pochylić się nad scenariuszem. Mam wrażenie, że tutaj tego zabrakło.

Oceny końcowe

3
Scenariusz
3
Rysunki
5
Tłumaczenie
5
Wydanie
2
Przystępność*
3+
Średnia

Oceny przyznawane są w skali od 1 do 6.

* Przystępność – stopień zrozumiałości komiksu dla nowego czytelnika, który nie zna poprzednich albumów z danej serii lub uniwersum. 

Specyfikacja

Scenariusz

 Dan Slott, Christos Gage, Gail Simone, Jim Zub

Rysunki

Valerio Schiti, Paco Medina, Juanan Ramírez, Paolo Villanelli, Franscesco Manna

Oprawa

miękka ze skrzydełkami

Druk

Kolor

Liczba stron

180

Tłumaczenie

Nika Sztorc

Data premiery

24 sierpnia 2022

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza komiksu.

zdj. Egmont / Marvel