Równo z premierą w kinach do sprzedaży w polskich sklepach trafił soundtrack z filmu „Top Gun: Maverick”. Czy ścieżka dźwiękowa z najgłośniejszej premiery tego lata wypada równie dobrze co samo widowisko? Zapraszamy do recenzji.
Harold Faltermeyer, Lady Gaga, Hans Zimmer „Top Gun: Maverick”
(Interscope Records / Universal Music Polska, 2022)
Recenzja muzyki zawartej na płycie:
Choć „Top Gun” to niezaprzeczalnie klasyk ery VHS i jeden z hitów czasów mojego dzieciństwa, nigdy nie mogłem powiedzieć, abym był jego fanem. Zawsze czegoś mi tam brakowało i osobiście preferowałem jego młodszego brata, czyli „Days of Thunder” („Szybki jak błyskawica”). Pewna scenariuszowa toporność, jak również chaotyczność w przedstawieniu scen z udziałem samolotów nie pozwalały mi się cieszyć nim w pełni. Jednak pod pewnymi względami film, który stał się jednym z fundamentów sławy Toma Cruise'a, osiągał prawdziwe wyżyny. Wystarczą dwa słowa, by je opisać – klimat i muzyka. Przy czym to pierwsze jest w sporej mierze zasługą drugiego. Kombinacja muzyki Harolda Faltermeyera (z pamiętnym motywem przewodnim na czele) i chwytliwych hitów takich jak „Danger Zone”, „Take my Breath Away” czy „Mighty Wings” stanowiła muzyczną kwintesencję lat 80. Do płyty z muzyką z „Top Gun” wracałem o wiele częściej niż do samego filmu.
Kiedy po trzydziestu sześciu latach na kinowych ekranach zawitała w końcu kontynuacja, z początku byłem sceptyczny, szczególnie że filmy pełniącego obowiązki reżysera Josepha Kosinskiego, które miałem do tej pory okazję oglądać („Niepamięć” i „Tron: Dziedzictwo”), nieszczególnie mi podeszły. Jak się jednak okazało, sequel dosłownie zmiótł oryginał z powierzchni ziemi, naprawiając wszystkie jego błędy i dostarczając rozrywki na wysokim poziomie, o jaką w dzisiejszych czasach niełatwo. Czy jednak był w stanie dorównać filmowi Tony'ego Scotta również pod względem muzyki? Fakt, że na okładce prócz Hansa Zimmera i Lady Gagi pojawia się także nazwisko Harolda Faltermeyera wskazywał na to, że nie obejdzie się bez muzycznych nawiązań i była to zdecydowanie dobra wiadomość. Złą był z kolei brak na płycie szeregu utworów, które można było w filmie usłyszeć jak choćby „Won't Get Fooled Again” w wykonaniu The Who. Zważywszy na to, że na zawartość płyty składa się zaledwie 12 utworów, o łącznym czasie trwania zbliżającym się do zaledwie 42 minut, nietrudno tu o pewien niedosyt.
Jak się przedstawia zawartość? Na starcie klasyka – „Main Titles” („You've Been Called Back to Top Gun”) to wyraźne odwołanie do pierwszego filmu i motyw przewodni Faltermeyera w pełnej krasie. Tuż po nim kolejna, solidna porcja nostalgii – powraca bowiem Kenny Loggins i „Danger Zone”, którego nikomu chyba nie trzeba przedstawiać. Kolejna porcja muzyki instrumentalnej, „Darkstar”, za którą odpowiadają Harold Faltermeyer i Lorne Balfe (jeden z grupy współpracowników Zimmera, mający znaczący udział w powstaniu tej ścieżki dźwiękowej) to dość typowe zimmerowskie brzmienie bez szczególnych „zwrotów akcji”. Kolejne utwory spod ręki Faltermeyera, Zimmera i jego pomocników stanowiące mariaż bardziej współczesnego brzmienia z muzyką sprzed blisko czterech dekad (wciąż jednak z przewagą tego pierwszego) w filmie sprawdzały się co prawda wyśmienicie i trudno byłoby się czegoś przyczepić, jednak odsłuch z płyty rządzi się swoimi prawami i tutaj jest już nieco gorzej. Kolejne porcje muzyki instrumentalnej, szczególnie typowego action score'u cechuje pewna powtarzalność i choć zdarzają się przebłyski (na przykład końcówka „Give'em Hell”), to jednak utwory te w zasadzie w dużym stopniu zlewają się ze sobą (pomijając oczywiście momenty, w których powraca klasyczny motyw przewodni jak choćby „The Man, The Legend / Touchdown”, kiedy to niewątpliwie odżywa dawna magia). Mając to na uwadze, dobrym posunięciem wydaje się wymieszanie ich na płycie z piosenkami, co nieco niweluje efekt jednolitości i zapobiega znudzeniu podczas odsłuchu.
Rolę rodzynków, prócz wspomnianego wcześniej „Danger Zone” pełnią tutaj trzy kolejne utwory. Pierwszym jest rock and rollowe „Great Balls of Fire” w wykonaniu Milesa Tellera (ze wsparciem innych członków obsady) wcielającego się w syna znanego z pierwszego filmu Goose'a. Aż ciśnie się na usta – „Nostalgia is strong with this one”, szczególnie, biorąc pod uwagę charakter sceny, w której utwór ten pojawia się w filmie. Drugi to „I Ain't worried” w wykonaniu One Republic, z którym osobiście mam problem o tyle, że to po prostu współczesny popowy kawałek, radiowo-plastikowe brzmienie, w którym zdecydowanie nie gustuję i o ile w filmie sprawdziło się nieźle w ilustrowanej scenie, tak już podczas odsłuchu płyty za każdym razem korci mnie nieco, by go najzwyczajniej w świecie pominąć. Trzecim rodzynkiem jest piosenka w wykonaniu Lady Gagi z napisów końcowych „Hold my Hand”. Co prawda nie jest to drugie „Take my Breath Away”, ale wybrzmiewa z odpowiednią mocą i mimo nowoczesnego brzmienia warstwy instrumentalnej, broni się już samym wokalem na tyle, bym nie tylko nie pomyślał o jego pominięciu, ale i mógł uznać ten utwór za mocny punkt omawianego albumu. Zaraz po niej, na zakończenie płyty otrzymujemy kolejną aranżację „Top Gun Anthem” stanowiącą adekwatne zakończenie „z przytupem”.
Warto w tym miejscu dodać, że w wydaniu japońskim znalazł się dodatkowy utwór instrumentalny „Canyon Dogfight”, który zdaje się nieco wyróżniać pod względem wyrazistości na tle pozostałych kawałków ilustrujących sceny akcji, szkoda zatem, że to akurat z niego zrobiono „bonus track”.
Podsumowując – całościowo płyta broni się całkiem nieźle, mimo to jednak muzyka w nowym „Top Gun” pozostaje jednym z nielicznych (dwóch?) aspektów, pod względem których sequel nie przebił, ani nawet nie dotrzymał kroku oryginałowi. Tego jednak w żadnym wypadku nie oczekiwałem. Nie ukrywam także, że chciałbym usłyszeć na płycie również te kilka piosenek, które rozbrzmiewały sobie w tle między innymi w scenach barowych. Tak czy owak, wciąż polecam.
Opis i prezentacja wydania:
Soundtrack do „Top Gun: Maverick” wydano w standardowym, jednopłytowym jewel case. Na przedniej okładce plakat kinowy, dwunastostronicowa książeczka zawiera standardowe informacje o osobach odpowiedzialnych za powstanie albumu, podziękowania, a także fotosy z filmu.
Lista utworów:
1. Main Titles (You've Been Called Back to Top Gun) (2:30)
2. Danger Zone – Kenny Loggins (3:35)
3. Darkstar (3:01)
4. Great Balls Of Fire (Live) – Miles Teller (1:54)
5. You're Where You Belong / Give 'Em Hell (5:46)
6. I Ain't Worried – OneRepublic (2:28)
7. Dagger One Is Hit / Time To Let Go (5:06)
8. Tally Two / What's The Plan / F-14 (4:34)
9. The Man, The Legend / Touchdown (3:54)
10. Penny Returns (Interlude) (2:47)
11. Hold My Hand – Lady Gaga (3:45)
12. Top Gun Anthem (2:28)
Czas trwania płyty: 41:48
Oceny końcowe
Oceny przyznawane są w skali od 1 do 6.
Gdzie kupić?
- Gandalf.com.pl 42,98 zł
- Dvdmax.pl 47,17 zł
- Swiatksiazki.pl 47,99 zł
- Empik.com 56,99 zł
Płytę do recenzji otrzymaliśmy dzięki uprzejmości firmy Universal Music Polska.
zdj. Paramount Pictures