Vince Gilligan żegna „Zadzwoń do Saula”. W wywiadzie omówiono najważniejszy moment nowego odcinka [SPOILERY]

Wraz z najnowszym odcinkiem „Zadzwoń do Saula” z serialem pożegnał się Vince Gilligan. W wywiadzie zamieszczonym w sieci krótko po udostępnieniu na Netfliksie przedostatniego rozdziału celebrowanego spin-offu „Breaking Bad”, jeden z dwóch głównych twórców serialu omówił najważniejszy moment i co oznacza on dla Jimmy'ego McGilla/Saula Goodmana/Gene'a Takovica. Uwaga, SPOILERY

W finałowych momentach odcinka zatytułowanego „Waterworks” na dobre posypała się przykrywka, którą Saul zbudował sobie w stanie Omaha po ucieczce z Albuquerque. Choć przełomowa scena czarno-białego wątku dopowiadającego losy prawnika-kryminalisty w latach po „Breaking Bad” to moralnie najniższy moment Gene'a Takovica, jej rozwiązanie sugeruje, że w skonfliktowanej postaci tli się jeszcze cząstka dawnego charakteru. Moment zawahania i reakcję na wyznanie Marion (w tej roli znakomita Carol Burnett) omówił w nowym wywiadzie z serwisem The Hollywood Reporter Vince Gilligan, który przy okazji „Waterworkspo raz ostatni znalazł się za kamerą „Zadzwoń do Saula”. Rzućcie okiem na najciekawszy fragment.

[THR] Oglądałem ostatnią scenę tego odcinka kilka razy, by sprawdzić, czy poza puszczeniem opaski alarmowej, Gene przypadkiem sam nie naciska przycisku na niej. Przez coś takiego praktycznie samodzielnie oddałby się policji. Wydaje się, że to jednak Marion przyciska ten przycisk, ale podejście do niejasności tych ostatnich kilku sekund jest czymś, co warto omówić.

[GILLIGAN] Cóż, nieco odeszliśmy w tej scenie od tego, co było w scenariuszu. Scenariusz, który napisałem, zakładał, że ona znajdzie się trochę dalej [od Gene'a], a on zostanie w większej odległości od niej. Ale na planie okazało się, że jest znacznie mniej miejsca, niż sobie wyobrażałem, gdy pisałem [tę scenę]. (...) Więc zacząłem się zastanawiać. Czy to na pewno będzie działało, jeśli tak to nakręcimy? Carol i Bob [Odenkirk] byli bardzo pomocni. (...)

Moim zdaniem to zdecydowanie ona naciska ten przycisk. Ale on mógł ją zatrzymać. Niejasność i pytania... cóż, pierwsza rzecz, która przychodzi na myśli, wiążę się z tym, dlaczego [Gene] pozwala jej nacisnąć przycisk. A głębsze pytanie brzmi: jak to się do diabła stało, że on pozwolił sobie zabrnąć tak daleko? Jak upadł tak nisko, z dobrej osoby stając się człowiekiem zdolnym w ogóle grozić tej uroczej osobie? Na miłość boską, jak ktokolwiek może w ogóle być niemiły dla Carol Burnett? (...)

Czytaj też: Co z kontynuacją akcyjniaka „Nikt” z Bobem Odenkirkiem? David Leitch uspokaja fanów

Gilligan tłumaczy, że kluczowa dla odblokowania „dawnej” części osobowości głównego bohatera była wzmianka o straconym zaufaniu, którą usłyszał od Marion.

W tym momencie rozstąpiły się chmury. [Gene] zdaje sobie sprawę z tego, co robi. Jakim cudem mogłem zabrnąć tak daleko? I wtedy już jej nie zatrzymuje. Gdyby gorączka tego momentu nie ustąpiła, a obłęd by się utrzymał, być może by ją powstrzymał. Ale wydaje mi się, że w tej chwili wróciła do niego cząstka dawnego Jimmy'ego. Taką mam nadzieję. Zobaczymy, co będzie dalej. Oczywiście nie widzieliśmy jeszcze trzynastego odcinka. To znaczy, ja widziałem. Zgrywam się. [Gene] był w tym odcinku tak potworną istotą ludzką, że ten moment działa jak powiew świeżości. Taka morska bryza – bo decyduje się nie zabić miłej staruszki. Zamiast tego podejmuje decyzję w stylu hej, chciałbym znowu odnaleźć w sobie trochę człowieczeństwa, bo kompletnie mi odbiło w ciągu ostatnich odcinków.  

Na wyjaśnienie, czy krótki moment jasności w „Waterworks” przyniesie z sobą trwałą odmianę dla Gene'a aka Jimmy'ego i czy bohater w końcu weźmie odpowiedzialność za swoje czyny, trzeba będzie zaczekać do przyszłego tygodnia. Za ostatni odcinek „Zadzwoń do Saula”, jako scenarzysta i reżyser, odpowiada drugi współtwórca serii, Peter Gould. Dodajmy, że finałowa godzina nosi tytuł „Saul Gone”. 

Czytaj też: „Zadzwoń do Saula” to nie koniec? AMC chce więcej spin-offów „Breaking Bad”

Źródło: The Hollywood Reporter / zdj. Netflix