Wyłapywacz powróci? Trwają rozmowy w sprawie sequela „Czarnego telefonu” – informuje Scott Derrickson

Bardzo dobrze przyjęty przez krytyków i globalne widownie dreszczowiec „Czarny telefon” może doczekać się kontynuacji. O trwających w wytwórni Universal Pictures dyskusjach dotyczących ponownego spotkania z zamaskowanym mordercą dowiedzieliśmy się za sprawą nowego wywiadu z reżyserem pierwszej części, Scottem Derricksonem („Doktor Strange”).

„Czarny telefon” okazał się jedną z najlepszych ostatnich inwestycji Universala. Współrealizowany przez studio Blumhouse dreszczowiec na motywach opowiadania Joego Hilla zarobił dla wytwórni 152 milionów dolarów (przy budżecie wynoszącym niecałe 20 milionów). Nie jest więc zaskoczeniem, że w obliczu wyniku niemal dwukrotnie przewyższającego boxoffisowy przychód kultowego „Sinister” Derricksona, wytwórnia będzie chciała rozwinąć oryginalny pomysł.

„Trwa już sporo dyskusji [w sprawie sequela], jest spory nacisk” – ujawnił reżyser widowiska grozy w wywiadzie dla serwisu Comic Book. „Film kosztował 18 milionów, a ostatecznie zarobi pewnie około 160-170 milionów na całym świecie. Więc chcą kolejnego. Oczywiście, że chcą”. 

Sprawdź też: Powstanie kolejna ekranizacja dorobku Stephena Kinga. Którą powieść zaadaptuje nowe filmowe widowisko?

Warto dodać, że choć film w całości pokrył materiał przedstawiony czytelnikom w literackim pierwowzorze, opowiadaniu ze zbioru „Upiory XX wieki”, pierwsze wyobrażenie fabuły sequela zaproponował Derricksonowi sam Joe Hill. „Joe przedstawił mi wspaniały pomysł na kontynuację Czarnego telefonu. Jeżeli ten film poradzi sobie finansowo, to się nim zajmę. To świetny pomysł” – opowiadał reżyser jeszcze dwa miesiące temu – „Joe strzeże swoich opowieści, są dla niego osobiste. I na ten pomysł zareagowałem, mówiąc: tak się robi kontynuację Czarnego telefonu. To znakomite”. 

Na chwilę obecną nie wiemy, czy „Czarny telefon 2” trafi ostatecznie do realizacji. A jednak, w obliczu i dobrego wyniku w globalnej kasie i gotowości reżysera trudno sobie wyobrazić, by ostatecznie mogłoby do tego nie dojść. W międzyczasie, jeżeli jeszcze nie mieliście okazji, rzućcie okiem na naszą recenzję pierwszej części

Źródło: Bloody Disgusting / zdj. Universal