Siłą rzeczy wiele niezależnych perełek umyka uwadze kinomanów. Zbyt wiele napływa do nas nowości, zbyt wiele tytułów nieustannie debiutuje w ofertach streamingowych. A jednak, raz na jakiś czas zdarza się produkcja, której nie sposób nie spróbować nagłośnić – zwłaszcza jeśli nie robi tego sama wytwórnia. Mowa o dreszczowcu „Late Night With the Devil”, którym po pierwszych pokazach zachwycają się amerykańscy krytycy.