Alan Dean Foster „Obcy 3” – recenzja książki. Groza ascetyczna

14 lipca nakładem wydawnictwa Vesper ukazało się nowe wydanie nowelizacji trzeciej części „Obcego” autorstwa Alana Deana Fostera. Zapraszamy do naszej recenzji książki.

„Obcy 3” to zdecydowanie jeden z moich ulubionych filmów. Nikt i nic nie zdoła mnie przekonać, że nie jest to idealne zamknięcie trylogii o porucznik Ripley i złowrogim kosmicznym monstrum, z którym przyszło jej się mierzyć, a przy tym godna i trzymająca poziom kontynuacja kultowych dzieł Ridleya Scotta i Jamesa Camerona. Jako że już niejednokrotnie miałem okazję o nim pisać, czy to w ramach „Nostalgicznej niedzieli”, czy przy okazji recenzji komiksowej adaptacji niezrealizowanego scenariusza, nie będę się tutaj powtarzał i skupię się na tym, co jest tematem niniejszego artykułu – książkowym wcieleniu filmu Davida Finchera.

Po wydarzeniach znanych z drugiego filmu (jak również jego nowelizacji, którą recenzowaliśmy jakiś czas temu), kapsuła ratunkowa wioząca Ripley i jej ocalałych towarzyszy rozbija się na nieprzyjaznej planecie, Fiorinie, której jedynymi mieszkańcami są zamieszkująca nieaktywny kompleks przemysłowy grupa skazańców i kilku pilnujących ich strażników. W katastrofie promu giną wszyscy jego pasażerowie, prócz naszej bohaterki oraz, jak się nietrudno domyślić, gościa specjalnego, który po raz kolejny będzie się popisywał swą skutecznością w tym, co robi najlepiej – to jest oczywiście mordowaniu każdego, kto wejdzie mu w drogę. W tym nieprzyjaznym środowisku, pozbawiona broni i nowoczesnej technologii, Ripley jest zmuszona wziąć udział w śmiertelnej konfrontacji, która od zawsze była dla mnie prawdziwym „decydującym starciem” tej serii.

Samo wydanie trzyma poziom, do którego nas przyzwyczajono, a grafika na okładce przypadła mi do gustu bardziej niż poprzednie. Nieco gorzej ma się sprawa z ilustracjami, które znalazły się wewnątrz książki, te kontynuują bowiem trend znany z części drugiej (czyli takie nie wiadomo co i po co), która pod tym względem wypadała dość słabo w zestawieniu z pierwszą, mającą do zaoferowania kilka całkiem klimatycznych grafik. Szkoda.

Moje pierwsze zetknięcie z nowelizacją „Obcego 3” miało miejsce mniej więcej w połowie lat 90., kiedy to natknąłem się na nią w osiedlowej księgarni. Lektura przyniosła ze sobą szereg niespodzianek, bowiem powieść oparto na wersji scenariusza niemal całkowicie zgodnej z tym, co kilka lat później przybrało formę znanej nam obecnie doskonale wersji rozszerzonej, tzw. „assembly cut”. Jest zatem wół zamiast psa, jest motyw z uwięzieniem obcego i jego uwolnieniem przez niezrównoważonego psychicznie więźnia, jest mnóstwo innych fragmentów, których próżno szukać w kinowej wersji filmu. Znajdzie się, co prawda, kilka różnic (scena śmierci jednej z kluczowych postaci jest inna niż w filmie, choć tak naprawdę niczego to nie zmienia), ale całościowo nowelizacja „Obcego 3” pod kątem zgodności z filmem wypada bardzo podobnie, jak miało to miejsce w przypadku części drugiej. Również i wrażenia z lektury są bardzo zbliżone. Z początku Foster serwuje nam nieco przemyśleń poszczególnych bohaterów (a to naczelnika Andrewsa, a to medyka Clemensa, później trafią się też krótkie rozważania Dillona na temat Ripley). Tu i tam pofilozofuje sobie o snach, co jest już obowiązkowym punktem programu, nakreśli nieco sytuację więźniów na Fiorinie, wyjaśniając pewne kwestie związane z ich życiem codziennym, a niektóre filmowe dialogi zaprezentuje w nieco rozbudowanej wersji.  Wszystko to nie sprawia jednak, byśmy mieli poczucie, że nowelizacja jest bogatsza w treść niż jej filmowy odpowiednik. Co więcej, z czasem można odnieść wrażenie, że autorowi się coraz bardziej śpieszy i po prostu przepisuje scenariusz, dodając doń jedynie dość oszczędną narrację. Im bliżej finału, tym bardziej skrótowo i pobieżnie opisuje kolejne wydarzenia. Szczególnie daje się to we znaki w przypadku wszelkich scen, które w filmie pełne są napięcia. Tymczasem Foster, zamiast zaoferować nam w odpowiednim momencie plastyczny, epatujący grozą, pełnokrwisty opis sytuacji, przy którym poczujemy ciarki na plecach, stwierdza zdawkowo, że „obcy urwał mu głowę”. No nie wiem, jakoś niezbyt na mnie działa ta groza w skrajnie ascetycznym wydaniu. Końcowa konfrontacja w tunelach pozbawiona filmowej oprawy wizualnej wywołuje jeszcze większe poczucie zagubienia i chaosu niż w samym filmie (po prostu nie bardzo wiadomo, co się dzieje), z kolei pamiętnej scenie finałowej brakuje tu jakiejkolwiek mocy i skwitowana zostaje w zaledwie kilku linijkach tekstu. Tymczasem aż się prosiło o to, by w tych decydujących chwilach pozwolić czytelnikowi wejrzeć w myśli bohaterki i tym samym odczuć cały dramatyzm sytuacji i emocje towarzyszące podejmowanej decyzji. Cóż, widać wymagam zbyt wiele.

Podobnie jak w przypadku poprzedniej części, tak i tutaj całość czyta się szybko i płynnie, próżno jednak oczekiwać niespodzianek, z jakimi mieliśmy do czynienia przy okazji nowelizacji pierwszego filmu, która z całej trylogii Fostera wypadała zdecydowanie najciekawiej (choć cierpiała na te same przypadłości co do opisywania scen akcji czy momentów grozy). Z kolei na plus w stosunku do „Decydującego starcia” wypada język, jakim posługują się bohaterowie – nie został tu ocenzurowany, więc tłumacz ma pole do popisu w serwowaniu szerokiego asortymentu przekleństw – a w tej dyscyplinie język polski zdecydowanie wygrywa z angielskim. Za tłumaczenie odpowiada Maciej Wacław, który zastąpił w tej roli Piotra Cholewę – drastycznej zmiany poziomu nie stwierdzono, na plus brak drażniących elementów tłumaczenia, jakie trafiały się w poprzedniej części. Jeśli chodzi o kwestie redakcji i korekty – znajdziemy tu kilka dość pokracznie zbudowanych zdań, jakieś pojedyncze literówki, a nazwa pewnej planety podana dwukrotnie w odstępie kilku linijek za każdym razem brzmi inaczej – raz jest to Montinea, raz Monitea, gdy tymczasem w oryginale (jak również w starym wydaniu Alfy) była to Motinea. Jednak, poza tymi kilkoma drobiazgami, nie ma większych powodów do narzekania.

 

Porównanie tłumaczeń. Po lewej – Alfa 1992, tł. Michał Jakuszewski, po prawej – Vesper 2021, tł. Maciej Wacław.

Czy zatem warto sięgnąć po książkowego „Obcego 3”?  Z pewnością warto było to zrobić, nim jeszcze światło dzienne ujrzała wersja rozszerzona filmu, choćby po to, by zapoznać się bliżej z wcześniejszą wersją scenariusza. Teraz, gdy od kilkunastu lat wszystko to możemy zobaczyć na ekranie, powieść Fostera traci swój główny atut. W zasadzie wypadałoby tu powtórzyć to, o czym wspominałem przy okazji poprzedniej recenzji: w miarę solidna nowelizacja, która jednak niewiele wnosi, gdy się już zna film, a jeśli się go nie zna, to lepiej go po prostu obejrzeć. Powieść ta to coś raczej dla zagorzałych fanów, do których sam się zaliczam, więc z przyjemnością postawiłem na półce jej kolejne wydanie. Niestety spośród całej trylogii Fostera to właśnie część trzecia, przynajmniej w moim odczuciu, pozostawia największy niedosyt, bo był tu potencjał na coś bardziej treściwego i po prostu lepszego.

 

Ocena książki „Obcy 3”: 3+/6

Gdzie kupić?

Pełny przegląd ofert

Książkę do recenzji otrzymaliśmy dzięki uprzejmości Wydawnictwa Vesper.

zdj. Wydawnictwo Vesper