„Avengers: Koniec gry” – recenzja filmu i wydania Blu-ray [opakowanie plastikowe]

4 września swoją premierę miały wydania Blu-ray 3D, Blu-ray i DVD z filmem „Avengers: Koniec gry” będącym niewątpliwie największym filmowym wydarzeniem w kinowym świecie Marvela. Zapraszamy do recenzji wydania Blu-ray.

„Avengers: Koniec gry” (2019), reż. Anthony i Joseph Russo

(dystrybucja w Polsce: Galapagos) 

Film:

Kinowe uniwersum Marvela, rzecz w całej historii kina wyjątkowa, doczekało się w tym roku swego punktu kulminacyjnego, ukoronowania i finału. No, może nie do końca jest to finał, bowiem – jak wiadomo – nie zarzyna się kury znoszącej złote jajka i kolejne filmy są już w przygotowaniu (jeden z nich już nawet wyszedł). Gdyby jednak MCU się na czwartych „Avengersach” skończyło, byłoby to zamknięcie niepozostawiające wielu otwartych, wymagających kontynuacji wątków (w sumie do głowy przychodzi mi cały jeden). Opierające się na dziesięcioletniej podbudowie widowisko zebrało pozytywne recenzje i góry pieniędzy, które (z trudem, bo z trudem, ale jednak) wystarczyły na pobicie kasowego rekordu „Avatara” sprzed dziesięciu lat dosłownie o włos. Po sukcesie poprzedniej części, której zakończenie zszokowało wielu widzów (szczególnie tych mniej lub w ogóle niezorientowanych w komiksowych realiach), można było liczyć na to, że kontynuacja sukces ten przebije. Tak się stało w aspekcie finansowym, czy jednak sam film dorównał świetnej „Wojnie bez granic”? Spróbujemy odpowiedzieć na to pytanie w niniejszej recenzji.

00801.m2ts_snapshot_00.07.43-min.png

Punktem wyjścia „Końca gry” jest moment, w którym znany z poprzedniego filmu szalony tytan Thanos (Josh Brolin) wypełnia swą misję mającą na celu naprawę wszechświata poprzez odchudzenie jego populacji o 50%. Czy jego czyn miał jakikolwiek sens, pozostaje sprawą wysoce wątpliwą – z jego punktu widzenia najwyraźniej miał, jednak ci, którzy przeżyli, są innego zdania. Tak się szczęśliwie złożyło, że pośród ocalałych znalazł się cały oryginalny skład Avengers z pierwszego filmu, to jest Tony Stark/Iron Man (Robert Downey Jr), Steve Rogers/Kapitan Ameryka (Chris Evans), Thor (Chris Hemsworth), Bruce Banner/Hulk (Mark Ruffalo), Natasha Romanoff/Czarna Wdowa (Scarlet Johansson) oraz Clint Barton/Hawkeye (Jeremy Renner). Za mniejsze lub większe wsparcie posłużą im tym razem Scott Lang/Ant-Man (Paul Rudd), Carol Danvers/Captain Marvel (Brie Larson), Rocket (Bradley Cooper), Nebula (Karen Gillan) oraz James Rhodes/War Machine (Don Cheadle). Po solidnym łomocie, jaki zebrali w finale ostatniego filmu, nasi bohaterowie opracowują plan kontrataku zakładający odebranie Thanosowi rękawicy nieskończoności i odwrócenie skutków jego pstryknięcia. Akcja zostaje przeprowadzona szybko i sprawnie, pojawia się jednak dość poważny problem, uniemożliwiający cofnięcie tego, co uczynił Thanos, i zmuszający bohaterów do życia ze świadomością klęski. Przez jakiś czas obserwujemy ich smutną egzystencję w świecie, którego połowa mieszkańców przestała istnieć, aż wreszcie szczęsliwe zrządzenie losu przynosi im kolejną szansę na naprawienie tego, czemu nie zdołali zapobiec w poprzednim filmie. Sposobem na to okazuje się uniwersalne, rzec by można, filmowe rozwiązanie, czyli podróż w czasie. By odwrócić skutki pstryknięcia, Avengersi będą musieli cofnąć się do różnych momentów w historii MCU, by zrobić to, co musiał zrobić także Thanos, by wprowadzić w życie swój plan – zebrać wszystkie kamienie nieskończoności. Podzieleni na kilka zespołów bohaterowie odwiedzą miejsca znane z poprzednich filmów, co da widzom okazję, by obserwować minione wydarzenia z innej perspektywy. Jest to także okazja do paru żartów, ciekawych nawiązań czy twistów fabularnych (jeden z moich ulubionych to pewna scena w windzie). Nim jednak nasi bohaterowie się tym zajmą, będą zmuszeni przekonać do udziału w misji tych nieco bardziej sceptycznie nastawionych – wszak przez pięć lat wiele się zmieniło: nie każdy ma ochotę podejmować ryzyko, niektórzy zwyczajnie wyszli z formy, inni prowadzą nowe życie. Gdy zaś uporają się już z tym problemem, pojawi się kolejny – eskapada w czasie przykuje uwagę Thanosa z przeszłości, co mocno skomplikuje sprawę, prowadząc do emocjonującej, finałowej konfrontacji.

00801.m2ts_snapshot_01.48.06-min.png

Od czasu premiery „Wojny bez granic” namnożyło się wiele fanowskich teorii o tym, w jaki sposób można odkręcić zakończenie tego filmu, bo w to, że tak się stanie, nikt nie wątpił. Zaproponowane przez scenarzystów rozwiązanie oryginalnością, co prawda, nie powala, ale daje wyśmienitą okazję, by punkt kulminacyjny serii stał się także sentymentalną podróżą po całej jej historii. I to się sprawdza naprawdę dobrze. Gorzej, że niektóre rozwiązania fabularne czy potraktowanie pewnych postaci nie każdemu przypadnie do gustu (choć przyznam, że drugi seans, przynajmniej w moim przypadku, znacząco poprawił odbiór co bardziej kontrowersyjnych decyzji scenarzystów). Niektórzy wskazują też, że problemem fabuły „Końca gry” jest stawka, o jaką toczy się walka. O ile poprzednio bohaterowie starali się chronić świat przed zagrażającym mu szaleńcem, tak tutaj starają się naprawić wyrządzone zło. Zatem jeśli im się nie uda, stan rzeczy pozostanie niezmieniony względem tego, co zastajemy na początku filmu. Rozumiem, że dla kogoś może to stanowić problem, sam nie odbieram tego jednak jako wady filmu. W obliczu tego, jakich emocji „Koniec gry” potrafi dostarczyć, zarówno gdy tyczy się to losu bohaterów, jak i zadania, które przed nimi stoi (a są te emocje, jakich kino komiksowe zazwyczaj nie oferuje), uważam, że scenarzystom udało się z tej próby wybrnąć zwycięsko. Mimo to, w zestawieniu ze swym znakomitym poprzednikiem, czwarta odsłona wypada może nie tyle blado, co zwyczajnie słabiej. Choć mimo trzygodzinnego czasu trwania ogląda się ją bez znudzenia, to jednak brak tu tego napięcia, które towarzyszyło seansowi „Wojny bez granic”, gdzie wręcz czuło się bezradność bohaterów w obliczu nadchodzącej klęski. Poza tym czarny charakter, który poprzednio grał pierwsze skrzypce, tym razem nie dorównuje samemu sobie. Jest to zrozumiałe, gdy wziąć pod uwagę miejsce zajmowane przezeń w tej historii. Takie, a nie inne jego przedstawienie jest zatem jak najbardziej sensowne, jeśli wziąć pod uwagę koncepcję scenarzystów. Po prostu poprzednio był on znacznie ciekawszą postacią i można było oczekiwać, że w finałowej odsłonie zostanie poprowadzony inaczej i w bardziej satysfakcjonujący sposób. Zamiast tego dostajemy niby tę samą, ale inną postać, skręcającą w pewnym momencie w dość przewidywalnym, rzec by można, klasycznym dla komiksowych łotrów kierunku. Problemem może się także okazać swego rodzaju niesamodzielność tego filmu. Jest on bowiem nie tylko kontynuacją „Wojny bez granic”, ale opiera się także mocno na innych filmach wchodzących w skład serii, w tym i takich sprzed 6-7 lat. Dla widza, który ich nie zna lub zwyczajnie nie pamięta, wiele motywów i rozwiązań fabularnych może się okazać niezrozumiałe. Jak już jednak zaznaczałem w jednej z wcześniejszych recenzji filmów wchodzących w skład tej serii – MCU to de facto kinowy serial, a gdy oglądamy serial, wypadałoby znać wszystkie odcinki, nim się zasiądzie do seansu finałowego epizodu. Co się zaś tyczy mniej istotnych problemów, nie mogę nie wspomnieć o pozbawionej sensu scenie z cyklu „girl power”. O ile w „Wojnie bez granic” także znalazł się podobny moment i był jak najbardziej w porządku, tak tutaj twórcy postanowili pójść na całość i wyszło to mocno absurdalnie.  

00801.m2ts_snapshot_02.18.28-min.png

Prawdziwą siłą „Końca gry” pozostają bohaterowie pozytywni – cała szóstka ma tu do odegrania istotną rolę, każdy z nich otrzymuje sporo czasu ekranowego i na swój sposób satysfakcjonujący finał (no, może z wyjątkiem Hulka). A jako że śledzimy ich losy już od dekady, nie zabraknie momentów wywołujących radość, wzruszenie czy smutek. Filmy, które potrafią budzić silne emocje, cenię sobie najwyżej, a ten dostarcza ich w naprawdę sporej dawce. Duża w tym zasługa gry aktorskiej, szczególnie w przypadku ról pierwszoplanowych. Nie brakuje też oczywiście efektownej akcji, choć tym razem jest jej jednak nieco mniej niż poprzednio i skupia się głównie w trzecim akcie. Warto też wspomnieć o bardzo udanej ścieżce dźwiękowej, której autorem po raz trzeci w serii jest Alan Silvestri (w tym miejscu zainteresowanych odsyłam do recenzji soundtracku).

„Avengers: Koniec gry” to film, który powinien zadowolić większość fanów serii. Stanowi on godne i solidne jej zwieńczenie, nawet jeśli nie przebija swego poprzednika. To koniec długiej podróży, a zarazem punkt startowy dla jej kolejnego etapu. Niestety, patrząc na rozpiskę nadchodzących produkcji Marvel Studios, nie czuję się przekonany, czy i w ten etap zaangażuję się w takim stopniu jak dotychczas. Niektórych bohaterów już pożegnaliśmy, a na chwilę obecną „rozwód” Sony i Disneya zdaje się oznaczać także koniec udziału Spider-Mana w MCU (choć patrząc na jego ostatni solowy występ – może to i lepiej...). Na domiar złego nowych postaci takich jak Kapitan Marvel czy Czarna Pantera jakoś nie udało mi się polubić, a o kolejnych, którzy mają dołączyć do tego świata (Shang-Chi, Eternals), w zasadzie nic nie wiem. Czego by jednak nie przyniosła przyszłość, wiem jedno – „Koniec Gry” spełnił swoje zadanie i jestem usatysfakcjonowany.

5
Film

Obraz:

Film nakręcono kamerami Arri Alexa 65 IMAX, za zdjęcia – podobnie jak w przypadku poprzednich filmów braci Russo wchodzących w skład MCU – odpowiadał Trent Opaloch. Prezentacja wizualna nie zaskakuje niczym nadzwyczajnym. Jest po prostu tak, jak należałoby tego oczekiwać po filmie tego rodzaju. Całość zdaje się nie aż tak efektowna jak „Wojna bez granic”, zatem i siłą rzeczy robi nieco mniejsze wrażenie, choć finałowa bitwa sprawia, że można nabrać co do tego wątpliwości. Do filmu włączono fragmenty scen z kilku wcześniejszych produkcji MCU takich jak „Avengers”, „Thor: Mroczny świat” czy „Strażnicy Galaktyki”, do których dodano nowy materiał, idealnie się z nimi komponujący. Wykonanie od strony efektów specjalnych zasadniczo stoi na wysokim poziomie, choć zdarzają się na tym polu drobne niedociągnięcia. Detale ubrań czy skóry bardzo dobrze widoczne, obraz jest wyraźny i ostry, a kolory wyraziste i naturalne. Szum jedynie minimalny, artefaktów w rodzaju bandingu czy aliasingu nie stwierdzono. Krótko mówiąc: mamy tu do czynienia z prezentacją na wysokim poziomie, lecz nie wybijającą się jakoś szczególnie na tle innych współczesnych produkcji.

„Avengers: Koniec gry” – recenzja filmu i wydania Blu-ray [opakowanie plastikowe] „Avengers: Koniec gry” – recenzja filmu i wydania Blu-ray [opakowanie plastikowe]

„Avengers: Koniec gry” – recenzja filmu i wydania Blu-ray [opakowanie plastikowe] „Avengers: Koniec gry” – recenzja filmu i wydania Blu-ray [opakowanie plastikowe]

„Avengers: Koniec gry” – recenzja filmu i wydania Blu-ray [opakowanie plastikowe] „Avengers: Koniec gry” – recenzja filmu i wydania Blu-ray [opakowanie plastikowe]

„Avengers: Koniec gry” – recenzja filmu i wydania Blu-ray [opakowanie plastikowe] „Avengers: Koniec gry” – recenzja filmu i wydania Blu-ray [opakowanie plastikowe]

„Avengers: Koniec gry” – recenzja filmu i wydania Blu-ray [opakowanie plastikowe] „Avengers: Koniec gry” – recenzja filmu i wydania Blu-ray [opakowanie plastikowe]

„Avengers: Koniec gry” – recenzja filmu i wydania Blu-ray [opakowanie plastikowe] „Avengers: Koniec gry” – recenzja filmu i wydania Blu-ray [opakowanie plastikowe]

„Avengers: Koniec gry” – recenzja filmu i wydania Blu-ray [opakowanie plastikowe] „Avengers: Koniec gry” – recenzja filmu i wydania Blu-ray [opakowanie plastikowe]

„Avengers: Koniec gry” – recenzja filmu i wydania Blu-ray [opakowanie plastikowe] „Avengers: Koniec gry” – recenzja filmu i wydania Blu-ray [opakowanie plastikowe] 

„Avengers: Koniec gry” – recenzja filmu i wydania Blu-ray [opakowanie plastikowe] „Avengers: Koniec gry” – recenzja filmu i wydania Blu-ray [opakowanie plastikowe]

Wykres bitrate'u wideo na płycie Blu-ray

Poniżej prezentujemy wykresy bitrate'u video recenzowanej płyty Blu-ray, a dodatkowo także bitrate obrazu filmu „Avengers: Koniec gry” dostępnego w bibliotece serwisu iTunes dla posiadaczy urządzeń Apple TV i Apple TV 4K w rozdzielczości Full HD.

Po kliknięciu w obrazek przejdziecie do narzędzia, w którym można wyłączyć wybrany wykres i sprawdzać bitrate w konkretnym miejscu.

avengers-endgame-2019-bitrate-bd-it.png

5
Obraz

Dźwięk:

Jesli ktoś się obawiał powtórki kuriozalnej sytuacji, jaka miała miejsce w przypadku wydania Blu-ray 2D „Wojny bez granic”, już na początku uspokajam – oryginalne audio otrzymujemy tym razem w formie ścieżki DTS-HD Master Audio 7.1. W stosunku do wcześniejszych, niejednokrotnie problematycznych pod względem ścieżki dźwiękowej wydań od Disneya, tym razem mamy do czynienia ze słyszalną poprawą. Mimo że wciąż nie mamy tu do czynienia z poziomem prezentacji audio, jakiego można by oczekiwać po tego rodzaju produkcji, to jednak pod względem dynamiki, mocy, jak również słyszalności basów, które chwilami potrafią zaskoczyć jest lepiej, niż ostatnimi czasy bywało. Słyszalność dialogów pozostaje bez zarzutu, a przemieszczanie się dźwięku między głośnikami, szczególnie w scenach akcji (w tym finałowa bitwa), robi wrażenie. Również muzyka Alana Silvestriego nie daje nam o sobie zapomnieć, nie tonąc w gąszczu innych dźwięków. O ile nie jest to ścieżka olśniewająco spektakularna, tak z pewnością można ją określić mianem solidnej.

Zwolennicy polskiej ścieżki dźwiękowej otrzymują możliwość obejrzenia filmu z dubbingiem w Dolby Digital 5.1. Oferuje on tłumaczenie różniące się nieco od tego, które znajdziemy w napisach. Również i tutaj mamy dobrze słyszalne dialogi i realizację dźwięku na przyzwoitym poziomie, choć trzeba się liczyć z ograniczeniami formatu tej ścieżki.

+4
Dźwięk

Dodatki:

avengers-endgame-bd-menu-min.png

Jako że film liczy sobie trzy godziny, dobrym pomysłem było przesunięcie dodatków na drugą płytę. Tym sposobem mamy na nie całkiem sporo miejsca i co za tym idzie – można było zmieścić pokaźną ich ilość. Ale gdzie tam. Dostajemy niecałe 5 minut niespecjalnie ciekawych scen wyciętych oraz 46 minut dokumentów, z których o tym, jak powstawał film, dowiemy się tyle co nic. Materiały te to głównie wspominki o głównych bohaterach i wcielających się w ich role bohaterach. Zmieścił się jeszcze Stan Lee. Po kolei:

PŁYTA 1:

  • Intro by Directors Anthony and Joe Russo (1080p, 2:33) – wprowadzenie reżyserów (z ostrzeżeniem o spoilerach).
  • Komentarz Audio – jeśli chcemy dowiedzieć się czegokolwiek o powstawaniu filmu, możemy to zrobić tylko i wyłącznie tutaj. Jeśli znamy język angielski ma się rozumieć. Nie zabraknie przemyśleń i uwag odnośnie aktorów, poszczególnych scen, a także ciekawostek odnośnie rozwiązań, których w filmie ostatecznie nie zastosowano. Komentarz jest w zasadzie jedynym wartościowym dodatkiem, jaki znalazł się w tym wydaniu.

PŁYTA 2:

  • Remembering Stan Lee (1080p, 7:15) – hołd dla zmarłego niedawno człowieka, od którego to wszystko się zaczęło.
  • Setting the Tone: Casting Robert Downey Jr. (1080p, 5:25) – parę słów o odtwórcy roli Iron Mana i drodze, jaką przeszła ta postać w ciągu dekady istnienia MCU.
  • A Man Out of Time: Creating Captain America (1080p, 12:18) – z grubsza to, co wyżej, tyle, że tym razem w roli głównej Chris Evans/Kapitan Ameryka.
  • Black Widow: Whatever it Takes (1080p, 7:25) – i jeszcze raz. W centrum uwagi Scarlet Johansson/Czarna Wdowa.
  • The Russo Brothers: Journey to Endgame (1080p, 5:01) – kolejny materiał to laurka pod adresem reżyserskiego duo.
  • The Women of the MCU (1080p, 4:52) – krótki dokument o roli kobiet w MCU, w tym także parę słów o wspomnianej wcześniej bodaj najbardziej absurdalnej scenie w filmie.
  • Bro Thor (1080p, 3:42) – kilka słów o przemianie postaci Thora.
  • Deleted Scenes (1080p, 4:51) – kilka niewiele wnoszących scen wyciętych, o których zapomina się tuż po ich obejrzeniu. Zaprezentowano je w postaci nieukończonej.
  • Gag Reel (1080p, 1:58) – i na deser standardowo: wygłupy z planu.

Szkoda, że film o takim znaczeniu dla serii jako dodatki dostał tak marne i nieciekawe ochłapy, szczególnie że interesujące materiały na jego temat (choćby o tworzeniu efektów specjalnych) możemy bez trudu znaleźć w internecie. Dlaczego nie znalazły się one na dodatkowej płycie, jeden Disney wie.

+2
Dodatki

Opis i prezentacja wydania:

O samym wydaniu trudno coś ciekawego powiedzieć. Dostajemy zwykłe plastikowe opakowanie i niebieskie (jak zwykle) płyty z białymi napisami. Na przodzie kinowy plakat, z tyłu specyfikacja i zdjęcie przedstawiające bohaterów – czyli standardowo i nie ma się nad czym specjalnie rozwodzić. Tak, powyższy opis to oczywiście kopiuj/wklej z recenzji „Kapitan Marvel”. Jedyne różnice są takie, że plakat na froncie jest tutaj ciekawszy i dostajemy dwie płyty zamiast jednej. 

P1180066.jpg P1180073.jpg

P1180080.jpg P1180084.jpg

+3
Opakowanie

Specyfikacja wydania:

Dystrybucja

Galapagos

Data wydania

04.09.2019

Opakowanie

Elite

Czas trwania [min.]

181

Liczba nośników

2

Obraz

Aspect Ratio: 16:9 - 2.39:1

Dźwięk oryginalny

DTS-HD Master Audio 7.1 angielski

Polska wersja

Dolby Digital 5.1 (dubbing) i napisy

Podstawowe informacje z raportu BDInfo:

Disc Title: MARVEL’S AVENGERS: ENDGAME - BLU-RAY™
Disc Size: 48,898,218,961 bytes
Length: 3:01:11.360 (h:m:s.ms)
Size: 47,183,296,512 bytes
Total Bitrate: 34.72 Mbps

VIDEO:

Codec Bitrate Description
----- ------- -----------
MPEG-4 AVC Video 23355 kbps 1080p / 23.976 fps / 16:9 / High Profile 4.1

AUDIO:

Codec Language Bitrate Description
----- -------- ------- -----------
DTS-HD Master Audio English 5028 kbps 7.1 / 48 kHz / 5028 kbps / 24-bit (DTS Core: 5.1 / 48 kHz / 1509 kbps / 24-bit / DN -2dB)
Dolby Digital Audio Polish 640 kbps 5.1 / 48 kHz / 640 kbps / DN -29dB
Dolby Digital Audio English 192 kbps 2.0 / 48 kHz / 192 kbps / DN -27dB

SUBTITLES:

Codec Language Bitrate Description
----- -------- ------- -----------
Presentation Graphics English 33.957 kbps
Presentation Graphics Polish 25.270 kbps
Presentation Graphics English 69.944 kbps
Presentation Graphics English 0.130 kbps
Presentation Graphics Polish 0.306 kbps

Pełny raport BD-info dostępny jest pod odnośnikiem: Avengers: Koniec gry” – raport BDInfo z płyty 2D. Szczegółowe informacje o płycie z dodatkami znajdziecie natomiast tutaj: Avengers: Koniec gry” – raport BDInfo z płyty z materiałami dodatkowymi.

Podsumowanie:

„Avengers: Koniec gry” jest dokładnie tym, czego należało się po tym filmie spodziewać. W dużej mierze satysfakcjonującym zamknięciem pewnej epoki w jedynej w swoim rodzaju filmowej serii w dziejach kina (jedynej, bo podejmowane przez inne studia próby skopiowania tej formuły wszystkie co do jednej spaliły na panewce). Nie dorównuje on, co prawda, poprzednikowi, ale powiedzmy sobie szczerze – poprzeczka była zawieszona tak wysoko, że trudno było oczekiwać, że bracia Russo zdołają ją przeskoczyć. W każdym razie z postawionego przed nimi zadania wyszli obronną ręką i poradzili sobie z nim znacznie lepiej niż siedem lat wcześniej Christopher Nolan, który dramatycznie obniżył loty w finale swej trylogii o Mrocznym Rycerzu. Wydanie Blu-ray oferuje bardzo dobrą prezentację video, solidne audio i (niestety) słabiutki zestaw dodatków. Mimo tego ostatniego mankamentu, jak najbardziej polecam.

Kompletne informacje na temat wydania Blu-ray z filmem „Avengers: Koniec gry” znajdziecie na Filmoskopie.

5
Film
5
Obraz
+4
Dźwięk
+2
Dodatki
+3
Opakowanie
4
Średnia

Oceny przyznawane są w skali od 1 do 6.

Gdzie kupić film „Avengers: Koniec gry”: 

Film do recenzji otrzymaliśmy dzięki uprzejmości firmy Galapagos.

źródło: zdj. Marvel / Disney / Galapagos