„Biały żar”, „Nocny przypływ” i „Śmiertelny pocałunek” – czwarty tydzień Noirvember 2024

Listopad powoli zbliża się ku końcowi, ale my wciąż przemierzamy mroczne zakątki kina i pomagamy w podtrzymywaniu noirvemberowego nastroju. Razem z Filmożercami weźcie udział w filmowej zabawie i przyłączcie się do świętowania najbardziej noirowego miesiąca w roku!

Przypominam, że dla wielu miłośników kina listopad nierozerwalnie łączy się z filmami noir, a Filmożercy po raz drugi biorą udział w twitterowym wyzwaniu noirvemberowym. Zasady są proste. Każdego dnia pojawia się nowa kategoria, a zadaniem uczestników wydarzenia jest wskazanie obrazu, który pasuje do danego tematu. Poniżej możecie zapoznać się z moimi typami. Tradycyjnie też zachęcam Was do komentowania i dzielenia się własnymi propozycjami. Podsumowania poprzednich tygodni znajdziecie tutaj, tutaj i tutaj.

W tekście znajdziecie informacje zdradzające fabułę części wspomnianych filmów.

Dzień 18. Film noir, który lubisz, ale nie przepadasz za jego zakończeniem 

Podejrzenie film noir 
Cary Grant w filmie „Podejrzenie” 

W „Podejrzeniu” obserwujemy losy kobiety, która nie dość, że posądza swojego męża o popełnienie morderstwa, to jeszcze zaczyna obawiać się, że sama będzie jego kolejną ofiarą.

Interesujący punkt wyjściowy, reżyser świetnie budujący napięcie i lubiani przeze mnie aktorzy - niestety sumą tych wszystkich czynników nie był film, który zachwyca od początku do końca. „Podejrzenie” niestety należy do grona dzieł zwieńczonych w sposób zły i oderwany od treści całego obrazu. Nagle okazuje się, że mąż nikogo nie zabił, a wszystkie fakty o tym świadczące zostały niewłaściwie zinterpretowane. Podczas zdjęć rozważano kilka wersji zakończenia. W jednej z nich Johnnie miał udać się na front i tam odpokutować za swoje winy, rozważano też uczynienie z niego mordercy i uśmiercenie postaci zagranej przez Joan Fontaine. O ile pierwszy z przywołanych wariantów mnie nie przekonuje, o tyle żałuję, że drugi pomysł nie doczekał się realizacji.

Mimo złego zakończenia jak najbardziej warto obejrzeć „Podejrzenie”. To wciąż jest hitchcockowski popis świetnego budowania napięcia, to udana rola Joan Fontaie oraz pamiętny i zaskakująco mroczny występ Cary’ego Granta (tym bardziej warto obejrzeć, jeśli tego aktora zna się przede wszystkim z komedii).

Dzień 19. Ulubiony film noir, w którym pojawia się jakiś adres

 Bulwar zachodzącego słońca film noir

Gloria Swanson w filmie  „Bulwar Zachodzącego Słońca” 

„Bulwar Zachodzącego Słońca” jest jednym z przykładów zamiłowania przedstawicieli Hollywood do opowiadania o samych sobie.

Adresy i nazwy ulic pojawiają się w wypowiedziach bohaterów filmów noir, a nawet można je spotkać w tytułach dzieł powstałych w tym stylu (należy tu wspomnieć „Dzwonić Northside 777” z Jamesem Stewartem czy „Kradzież na South Street” z Richardem Widmarkiem). Jest jednak TA nazwa ulicy, przy której stoi TEN dom. Mowa oczywiście o willi Normy Desmond z „Bulwaru Zachodzącego Słońca” od Billy’ego Wildera. 

„Bulwar Zachodzącego Słońca” to dzieło wybitne i powszechnie kojarzone (nawet rozmawiają o nim postacie z „Widma wolności”, czyli dodatku do gry „Cyberpunk 2077”). Choć przez dekady od powstania Hollywood tamtejsi twórcy nie raz i nie dwa dzielili się z widzami swoimi gorzkimi przemyśleniami na temat przemysłu filmowego, to ten konkretny komentarz jest jednym z wciąż aktualnych i po prostu zachwycających. Osoby znające „Bulwar Zachodzącego Słońca” wiedzą, że nie mogłem wskazać tu innego tytuł. Pozostali z Was niech jak najszybciej się o tym przekonają. 

Dzień 20. Ulubiony tekst z filmów noir

Biały żar film noir 
James Cagney w filmie „Biały żar” 

W „Białym żarze” śledzimy losy przestępcy, którego największą partnerką w zbrodni jest jego własna matka.

To jedna z moich ulubionych kategorii w tegorocznej edycji. Czarne kino aż kipi od niezapomnianych tekstów i niełatwym zadaniem jest wskazanie tylko jednego. Przecież mamy „Podwójne ubezpieczenie”, gdzie co kilka zdań padają pamiętne słowa (np. wypowiedziane przez Neffa Tak, zabiłem go. Zabiłem go dla pieniędzy i dla kobiety. Nie zdobyłem ani pieniędzy, ani kobiety czy nieco wcześniejsze. Skąd mogłem wiedzieć, że morderstwo czasami pachnie wiciokrzewem). Wspomnieć należy także o Rzeczy, z której zrodziły się marzenia, czyli udanym o połączeniu Hammetta z Shakespearem, jakiego w „Sokole maltańskim” dopuścił się John Huston. Nie byłbym sobą, gdybym nie przywołał też monologu protagonisty „Kobiety w oknie” na temat stagnacji (Nie cierpię tej stateczności, tej stagnacji, którą zaczynam odczuwać. Dla mnie jest to koniec radości życia i kres ducha przygody).

Mamciu, zrobiłem to! Jestem na szczycie! 

Jak właśnie się przekonaliście, postanowiłem wskazać ostatnie słowa Cody’ego, czyli postaci (tutaj wspaniałego) Jamesa Cagneya z filmu „Biały żar”. Cody był draniem, jakich mało, ale jedno trzeba mu przyznać — odszedł z hukiem. No i zamiast smętnych wypowiedzi lub nachalnego moralizatorstwa otrzymaliśmy kwestię, którą nie dość, że się pamięta, to jeszcze świetnie współgrającą z charakterem postaci i wymową tego obrazu.

Dzień 21. Film noir, którego akcja została osadzona na łodzi lub w pociągu

 Nocny przypływ

Jean Gabin i Ida Lupino w filmie  „Nocny przypływ” 

„Nocny przypływ” to opowieść o alkoholiku, który obawia się, że w stanie upojenia kogoś zabił.

Zamiast wspominać o „Damie z Szanghaju” Orsona Wellesa czy „Nieznajomych z pociągu” Alfreda Hitchcocka postanowiłem przypomnieć, że związku Idy Lupino z czarnym kinem nie ograniczają się jedynie do wyreżyserowanego przez nią Autostopowicza i „Niebezpiecznego terytorium” Nicholasa Raya (swoją drogą, gdy Ray zachorował, to Lupino pomagała dokończyć ten obraz). 

„Nocny przypływ” jest dziełem, jakie można określić mianem interesującego bałaganu. Treść książkowego oryginału (niestety nie miałem okazji się z nim zapoznać) miała być mocno pocięta, by produkcja mogła zostać zaakceptowana przez cenzorów. Na fotelu reżysera zasiadł Fritz Lang, ale po jakimś czasie go opuścił, a jego następcą został Archie Mayo, czyli mniej utalentowany twórca (choć w jego dorobku też znajdzie się tytuły warte uwagi, jak np. „Skamieniały las”). Na ekranie widzimy niespójną mieszankę gatunków, ale za to należy pochwalić część obsady. Mam na myśli Idę Lupino i Thomasa Mitchella. Drugą z wymienionych gwiazd możecie kojarzyć z „Przeminęło z wiatrem” (gdzie zagrał ojca głównej bohaterki) czy „To wspaniałe życie” (tu wcielił się w postać wujka Billy’ego). Natomiast w „Nocnym przypływie” możemy przekonać się, że przywołany aktor potrafił przekonująco wypaść także w roli głównego złego.

Dzień 22. Ulubiona sekretarka z filmów noir

Śmiertelny pocałunek 

Kot(ka) w filmie „Śmiertelny pocałunek” 

„Śmiertelny pocałunek” to opowieść o konsekwencjach udzielenia pomocy autostopowiczce. Poza tym znajdziemy tu wątek, jaki mógł zainspirować twórców „Poszukiwaczy zaginionej Arki” i „Pulp Fiction”.

Gdyby nie postanowienie, że o każdym filmie wspomnę tylko raz, to teraz czytalibyście o Kansas z „Tajemniczej damy” Roberta Siodmaka. W czarnym kinie nie było lepszej sekretarki od niej. Przynajmniej takiej ludzkiej. Jeśli zrezygnujemy z kryterium gatunkowego, to przy całej swojej wspaniałości Carol „Kansas” Richman wypada blado w porównaniu z istotą ze „Śmiertelnego pocałunku”.

W przywołanym dziele Roberta Aldricha pojawiło się stworzenie niezidentyfikowane płciowo, które towarzyszyło sekretarcce pewnego doktora. Owa futrzasta piękność chyba nie mogła narzekać na przepracowanie (zarówno na planie oraz w świecie przedstawionym — w obu przypadkach jej rola polegała na leżeniu), więc całą energię mogła przeznaczyć na czarowanie widza, jak i zawłaszczenie sceny dla siebie. W kinie (oraz poza nim) nie było lepszych pracowników sekretariatu.

Dzień 23. Spośród współczesnych aktorów wybierz nowego Marlowe’a albo Spade’a 

 Źle się dzieje w El Royale
Jon Hamm w filmie „Źle się dzieje w El Royale” 

W ostatnich latach otrzymaliśmy zarówno kolejnego Marlowe’a (Liam Neeson w filmie „Detektyw Marlowe”) oraz Spade’a (Clive Owen w serialu „Monsieur Spade”) i pewnie za jakiś czas na małym bądź dużym ekranie zobaczymy następnych aktorów wcielających się we wspomnianych detektywów. Nie wiem, jakie są na to szanse, ale uważam, że ciekawie byłoby zobaczyć, jak Jon Hamm interpretuje którąś z tych postaci. W dorobku aktora znajdziemy kilka nacechowanych noirowo ról (np. jego występ w „Źle się dzieje w El Royale” Goddarda), więc moja wizja nie jest pozbawiona podstaw. 

Dzień 24. Ulubiona rola drugoplanowa w filmie noir

MV5BN2M4NjMwYzktODIxNi00NWZhLWE3NGMtYmRmMThjMTAwMjJlXkEyXkFqcGc@._V1_.jpg 

Thelma Ritter i Richard Widmark w filmie „Kradzież na South Street” 

„Kradzież na South Street” to opowieść o tym, że nawet złodziej może być dobrym człowiekiem, o ile nie jest komunistą.

Samuel Fuller napisał i wyreżyserował wciągającą historię, a na ekranie obok świetnego Richarda Widmarka widzimy też rewelacyjną Thelmę Ritter. Aktorka często brylowała na drugim planie (wspomnieć należy choćby o jej postaciach z „Okna na podwórze” Hitchcocka czy „Telefonu towarzyskiego” Gordona) i w przypadku „Kradzieży na South Street” nie jest inaczej. 

Ritter kradnie dla siebie każdą scenę. W jednym momencie bawi, by kilka chwil później autentycznie wzruszyć. Bez niej ten film byłby znacznie gorszy, a gdyby „Kradzież na South Street” trafiła na ekrany dzisiaj, a Ritter była współczesną aktorką, to z pewnością dostalibyśmy spin-off o wcześniejszych losach Moe. 

Fot. 20th Century Fox / Paramount Pictures / RKO Radio Pictures / United Artists / Warner Bros. Pictures