„Cieszę się, że nie mrugnąłem” – Nicolas Cage ocenia swój „występ” we „Flashu”

Możecie pamiętać, że pośród kawalkady CGI-herosów we „Flashu” kinowy ekran na kilka chwil zajął sam Nicolas Cage (czy może raczej jego cyfrowe wyobrażenie?) w roli Supermana. Choć „występ” nie przypadł do gustu znacznej części fanów, okazuje się, że gwiazdor kina jest nieco mniej krytyczny w ocenie cameo. No, może poza tym, że wolałby zagościć w filmie na dłużej.

Laureat Oscara za „Zostawić Las Vegas” miał wcielić się w Człowieka ze stali w niezrealizowanym ostatecznie filmie „Superman Lives” w reżyserii Tima Burtona. Najntisowy projekt rozpadł się niedługo po rozpoczęciu przedprodukcji, pomimo tego, że długowłosy wówczas Cage zdążył nawet wypróbować na sobie legendarny kostium herosa (zakulisowe materiały z przedsięwzięcia są już swego rodzaju legendą w internecie). 

Nicolas Cage jako Superman we „Flashu”. Jak aktor ocenił swój „występ”?

To, co jednak nie doszło do skutku w latach 90., trafiło na ekran (w nieco „uproszczonej” formie) niemal trzy dekady później. O występie Cage'a w superbohaterskim widowisku DC dowiedzieliśmy się jeszcze przed premierą filmu, z kolei po debiucie — kiedy widzowie zaczęli podejrzewać, że niedoszły Superman zadebiutował się w obrazie w formie CGI — potwierdzono, że aktor rzeczywiście pojawił się na planie produkcji. Zdaniem aktora, efekt końcowy, choć krótki, był „satysfakcjonujący”.

Cóż, cieszę się, że nie mrugnąłem. Było to dla mnie uczucie pewnego spełnienia. Nawet ten specyficzny wygląd postaci, w końcu widziany na ekranie, był satysfakcjonujący. Ale tak jak powiedziałem, było to szybkie.

Sprawdź też: Oto Cillian Murphy jako Batman. Aktor z „Oppenheimera” mógł zastąpić Bale’a

Na tym jednak stanowisko Cage'a w sprawie Supermana się nie kończy. Ekscentryczny gwiazdor nie byłby sobą, gdyby nie rozwinął tematu nietuzinkowymi przemyśleniami odnośnie jego osobistej interpretacji Kal-Ela. Wszystkim zainteresowanym tym, jak ostatecznie mógł wyglądać superbohaterski projekt Burtona od strony aktorskiej, Cage zarekomendował seans „Miasta aniołów”, w którym — jak sama nazwa wskazuje — wcielił się w anioła

Jeśli naprawdę chcecie wiedzieć, co zamierzałem zrobić z Supermanem, to spójrzcie na mój występ w Mieście Aniołów. (...) To doskonały przykład tonacji, jaką można by uzyskać dla Kal-Ela i dla Clarka Kenta - Clark byłby nieco bardziej zabawny, ale Kal-El miał wrażliwość, dobroć i wszystkie te uczucia, które były w pewnym sensie anielskie, a jednocześnie przerażające.

Następnym razem, kiedy przypomnicie sobie o nieodżałowanym „Superman Lives”, sprawdźcie, gdzie w streamingu grają romantyczny dramat polecany przez Cage'a. Głośna scena z „Flasha”, w której — obok innych, niekoniecznie żyjących już artystów — pojawił się gwiazdor „Renfielda” trafiła do internetu jakiś czas temu. W ramach przypomnienia przeżyjmy to jeszcze raz

Rzuć okiem na: To będzie finansowa KATASTROFA. Nowy film Warnera straci miliony dolarów

Źródło: USA Today / Zdj. Warner Bros.