
George Lucas odpowiadający za stworzenie jednej z najpopularniejszych filmowych marek w historii został niedawno uhonorowany specjalną nagrodą na festiwalu filmowym w Cannes. Wyróżnienie to było okazją do wielu wspomnieć na temat jego kariery i nie zabrakło też tematu „Gwiezdnych wojen” oraz tego, jak do rozwijania serii podszedł Disney.
George Lucas gościem festiwalu w Cannes. Wspomina początki swojej kariery
George Lucas obchodzący w tym roku swoje osiemdziesiąte urodziny wrócił do Cannes po raz pierwszy od 1971 roku, kiedy to na festiwalu odbyła się premiera filmu „THX 1138”. Twórca otrzymał Złotą Palmę za całokształt kariery i z tej okazji spotkał się z fanami na specjalnym panelu, na którym omówił swoją karierę w Hollywood. „Jestem upartym facetem i nie chciałem, żeby ludzie mówili mi, jak robić filmy” – tak twórca „Gwiezdnych wojen”, pytany o przepis na sukces podsumował swoje podejście do tworzenia filmów.
Nie zabrakło też momentów wzruszeń, kiedy Lucas przyznał przed tłumem zgromadzonym na sali, że poczuł nostalgię na myśl o powrocie do Cannes, po ponad 50 latach. Większość panelu upłynęła oczywiście pod znakiem „Gwiezdnych wojen” i ich twórca po latach cały czas bronił nakręconych na początku XXI wieku prequeli, twierdząc, że krytycy zapomnieli, że „Gwiezdne wojny” nigdy nie miały być filmami dla dorosłych.
„To miał być film dla dzieci, dla 12-latków, którzy wchodzą w okres dojrzewania i nie wiedzą, co ze sobą zrobić i zadają sobie najważniejsze pytania: czym powinienem się martwić? Co jest ważne w życiu?” – przekonywał Lucas. „A Gwiezdne wojny mają w sobie to wszystko. Odpowiedzi są ukryte, ale na pewno je znajdziesz, zwłaszcza jeśli jesteś młody”. Reżyser bronił też Jar Jar Binksa, który był najmocniej krytykowanym elementem prequeli i wspominał, że takie same zarzuty, jakie słyszał pod adresem bohatera, kierowane były wcześniej w stronę C-3PO.
Za co Lucas krytykuje nowe „Gwiezdne wojny” od Disneya?
Wspominając o początkach swojej kariery, Lucas twierdził, że wtedy nie liczyło się dla niego zarabianie na filmach, a samo ich tworzenie: „tak naprawdę nie byliśmy zainteresowani zarabianiem pieniędzy, byliśmy zainteresowani kręceniem filmów”. Nie mogło też zabraknąć tematu sprzedaży studia Lucasfilm, które w 2012 roku za 4 mld dolarów nabył Disney.
Już wcześniej wiedzieliśmy, że Lucas nie jest do końca zadowolony z tego, jak Disney podszedł do rozwijania jego marki i jeszcze przed premierą Przebudzenia mocy, kiedy miał okazję obejrzeć film na specjalnym pokazie, to nie krył rozczarowania. „Nie ma w tym nic nowego” – mówił i dodawał, że w każdym z filmów oryginalnej trylogii ważne było dla niego przedstawienie nowych światów, nowych historii, nowych bohaterów i nowych technologii. Tymczasem w produkcji Disneya nie znalazło się wystarczająco dużo wizualnych i technicznych innowacji.
Sprawdź też: To najgorszy film Netfliksa? Krytycy i widzowie przejechali się po widowisku z Jennifer Lopez.
Teraz Lucas dorzucił do ogródka Disneya kolejny kamyczek i zwrócił uwagę, że nowe filmy zatraciły wiele idei, które zawarł w swoich filmach ze świata „Star Wars” i zasugerował, że inni twórcy nie potrafią zrozumieć wielu elementów jego świata. „Byłem tym, który naprawdę wiedział, czym są Gwiezdne wojny... który naprawdę znał ten świat, ponieważ jest on bardzo bogaty. Na przykład, nikt nie rozumiał Mocy. Kiedy zaczęli kręcić swoje rzeczy po tym, jak sprzedałem firmę, wiele idei, które były w [oryginale], zostało zatraconych. Ale tak to już jest...”.
Dodajmy, że najwyraźniej Lucasowi tak naprawdę podobał się jedynie „Łotr 1”, który do również przez wielu fanów postrzegany jest jako najlepszy film z tego uniwersum wyprodukowany przez Disneya. Reżyser Gareth Edwards, przekonywał swego czasu, że Lucasowi „naprawdę podobał się ten film”, kiedy pokazywał mu go podczas prywatnego pokazu.
źródło: hollywoodreporter.com / zdj. Disney