James Bond nie może mieć mniej niż 30 lat. Zdaniem producentki młodszym aktorom brakuje „silnej psychiki”

Mijają kolejne miesiące, a w sprawie castingu nowego Jamesa Bonda oficjalnie wciąż nie wiemy jeszcze nic. No może poza tym, że kolejny odtwórca roli agenta Jej Królewskiej Mości na pewno nie będzie miał mniej niż 30 lat. Zeszłoroczne plotki o tym, że kreację może odziedziczyć młodszy aktor, zostały klarownie zdementowane przez Debbie McWilliams, wieloletnią reżyserkę castingu franczyzy.

Nowy James Bond będzie miał ok. 30 lat. Jak prasa przyjęła casting Daniela Craiga?

Stanowisko McWilliams jest w zgodzie z wcześniejszymi komunikatami producenta cyklu Michaela G. Wilsona, który uprzednio zapewnił fanów Bonda, iż nowy gwiazdor będzie najpewniej trzydziestokilkulatkiem. Castingowa propozycja odpowiada zresztą obsadzeniu poprzedniego 007, czyli Daniela Craiga, który w momencie premiery „Casino Royale” miał na karku 38 wiosen. W rozmowie z Radio Times reżyserka castingu podzieliła się powodami, przez które ekipa nie interesuje się młodszymi aktorami:

Kiedy zaczynaliśmy ostatnim razem, mieliśmy nieco inne nastawienie. Przyjrzeliśmy się wielu młodszym aktorom i naprawdę nie wydaje mi się, żeby mieli wystarczającą siłę przebicia. Nie mieli doświadczenia ani dostatecznie mocnej psychiki, żeby się tego podjąć, bo to nie jest tylko rola, to też ogromna odpowiedzialność. (...) Dlatego odrzuciliśmy ten pomysł i zaczęliśmy szukać od nowa.

Kiedy zespół zdecydował się obsadzić Craiga, angaż gwiazdora takich filmów jak „Monachium” czy „Przekładaniec” bynajmniej nie spotkał się z jednogłośną aprobatą prasy i fanów. Przed dwoma laty McWilliams wyznała Entertainment Weekly, iż wówczas „bardzo współczuła” Craigowi negatywnego odzewu medialnego. Spora część branżowej prasy komentowała w tamtym czasie, że aktor nie nadaje się do roli Bonda

To było niewiarygodnie negatywne. Reakcja prasy była okropna i było mi go bardzo żal, ale myślę, że w jakiś zabawny sposób zachęciło go to do zrobienia wszystkiego, co w jego mocy, by udowodnić, że wszyscy się mylą. (...) Co jakiś czas pojawiały się informacje o tym, że [Craig] nie potrafi chodzić i mówić, nie umie biegać, nie potrafi poprawnie prowadzić samochodu, wiele rzeczy było całkowicie fałszywych. Tymczasem on się nie wychylał i robił swoje.

Sprawdź też: „Dungeons & Dragons: Złodziejski honor” – recenzja filmu. Poszukiwacze zaginionej adaptacji

James Bond nie dla Aarona Taylora-Johnsona? Producenci chcą nieznane nazwisko

daniel-craig-i-aaron-taylor-johnson.jpg 

Kolejną castingową wskazówką, którą w radiowym wywiadzie podzieliła się McWilliams było zwrócenie uwagi na relatywnie niski stopień rozpoznawalności kolejnych odtwórców roli Bonda. Zdaniem producentki większość aktorów, którym przyszło zmierzyć się z legendą 007, była w momencie ogłoszenia castingu stosunkowo nieznana w kryteriach filmowego mainstreamu.

Timothy Dalton był znany, ale tylko jako aktor szekspirowski. Pierce Brosnan był znany, ale w zasadzie z telewizji, podobnie jak Roger Moore. Sean Connery nie był znany - nikt o nim nie słyszał. Jakaś publika słyszała o Craigu, ale zdecydowanie bardziej była to widownia kina niezależnego. Nie miał na koncie żadnego dużego filmu komercyjnego, „Przekładaniec” był chyba najbardziej popularnym projektem, który nakręcił przed Bondem, ale nie był bardzo znanym aktorem.

Może zainteresuje Cię: „#BringBackAlice” – recenzja polskiego serialu HBO Max. Po drugiej stronie lustra

Czyżby komunikat reżyserki castingu o nie-mainstreamowym aktorze właśnie pogrzebał szanse Aarona Taylora-Johnsona, o którym głośno w kontekście Bonda zrobiło się w ciągu ostatnich kilku miesięcy? Czas pokaże. Według wcześniejszych zapewnień producentów franczyzy — wspomnianego wyżej Wilsona oraz Barbary Broccoli, najważniejszy etap poszukiwań następcy Craiga ma rozpocząć się w dalszej części bieżącego roku.

Źródło: Radio Times / Variety / Zdj. MGM / Sony Pictures