Disney zdecydował się niedawno na anulowanie swojego najnowszego serialu ze świata „Gwiezdnych wojen”. Chwilę później okazało się, że wszystkie przedmioty z logiem „Akolity” zniknęły ze sklepu Disneya, a teraz pojawiły się plotki sugerujące, że porażka najnowszego projektu Lucasfilmu może kosztować Kathleen Kennedy utratę stanowiska szefowej wytwórni. Czy tak faktycznie się stanie? I kto był pierwszym wyborem studia do zagrania jednej z głównych ról w „Akolicie”?
Czy Kathleen Kennedy zostanie zwolniona za porażkę „Akolity”?
Mimo że pierwszy sezon „Akolity” pozostawił widzów z kilkoma nierozwiązanymi wątkami fabularnymi, to Disney zdecydował się na skasowanie serialu i nie będzie zamawiał jego kontynuacji. Głównym powodem tej decyzji ma być słaba oglądalność — z tego co wiemy, sporo widzów przestało oglądać najnowszą produkcję „Star Wars” od platformy Disney+ już po drugim odcinku i część z nich wróciła dopiero przy okazji finału. Serial był jednak także mocno atakowany i krytykowany przez znaczną część widowni, która krytykowała decyzję showrunnerki dotyczące rozwiązań fabularnych i obsady.
Informacja o anulowaniu „Akolity” i cała negatywna narracja wokół projektu sprawiła, że część fanów „Gwiezdnych wojen”, zaczęło spekulować, że za porażkę produkcji, która wpłynęła na wizerunek całego studia może odpowiedzieć sama Kathleen Kennedy stojąca od lat na czele studia Lucasfilmu. Jeden z czołowych informatorów Jeff Sneider przekonuje jednak, że nic takiego nie będzie miało miejsca i Kennedy zatrzyma swoją posadę przynajmniej do drugiego kwartału przyszłego roku, kiedy to kończy się jej obecny kontrakt ze studiem.
Sprawdź też: Serialowe szaleństwo na koniec wakacji! Co obejrzeć na Netflix, Prime Video i Max? [LISTA PREMIER].
Sneider podzielił się też z nami inną ciekawą informacją na temat „Akolity”. Okazuje się, że pierwszym wyborem studia do zagrania Sola, mistrza Jedi, który odegrał istotną rolę w pierwszym sezonie serialu nie był wcale Lee Jung-jae znany z roli w „Squid Game”, który ostatecznie wcielił się w bohatera. Przedstawiciele studia chcieli na początku, żeby to Keanu Reeves zagrał mistrza Jedi. Jego angaż nie był najprawdopodobniej możliwy z powodu konfliktu harmonogramu.
Mówi się jednak, że w siedzibie studia Lucasfilmu nadal panuje przekonanie, że Reeves idealnie nadawałby się do zagrania rycerza Jedi i niewykluczone, że kiedyś w końcu zobaczymy gwiazdora Johna Wicka w uniwersum „Star Wars”.
zdj. Disney