NOSTALGICZNA NIEDZIELA #117: „Niezawodna broń” (1991)

W Nostalgicznej Niedzieli przybliżamy Wam klasyczne, często pomijane produkcje kinowe i telewizyjne z ubiegłych dekad. W tym tygodniu kolejny relikt z czasów VHS, „Niezawodna broń” w reżyserii Marka DiSalle'a.

W kategorii filmów, których zapewne bym nie obejrzał, gdyby nie przypadkowy kontakt z nimi w czasach wczesno-nastoletnich, znaleźć można kilku przedstawicieli tzw. „kina kopanego”. Nigdy nie trafiały do mnie produkcje azjatyckie, a bliskie spotkania z filmami Bruce’a Lee (wyjąwszy w miarę strawne „Wejście smoka”) skutkowały z reguły mocno zniesmaczoną miną. Fakt, że popisy Małego Smoka były efektowne i ze wszech miar godne uznania, ale stanowiły jedyny plus tych produkcji i było to za mało, by mnie skłonić do powtórnych seansów. Ze zdecydowanie większą przyjemnością oglądało się popisy Van Damme’a czy Seagala, gdzieś tam po drodze trafił się  jakiś „Amerykański ninja”, potem się człowiek rajcował adaptacją „Mortal Kombat” (do której z przyjemnością wracam po dziś dzień). Pośród tych wszystkich produkcji znalazł się tytuł, którego odnalezienie po latach od seansu na kasecie video nastręczało pewnych trudności. Nie pamiętałem ani tytułu, ani nazwiska aktora wcielającego się w główną rolę. Wiedziałem za to, że bohater mierzył się w filmie z masywnym skośnookim oprychem i to właśnie ów oprych stał się kluczem do zidentyfikowania poszukiwanego filmu. Tak się złożyło, że osobnik ten pojawił się w jeszcze jednym znanym mi filmie, „Uciekinierze” z Arnoldem Schwarzeneggerem, co w zupełności wystarczyło, by go bez problemu namierzyć. Gdy więc stało się jasne, że nasz delikwent to Charles Kalani Jr. lepiej znany jako Profesor Toru Tanaka, zostało jedynie przyjrzeć się jego filmografii i wygrzebać z niej poszukiwany tytuł. Okazała się nim „Niezawodna broń” z Jeffem Speakmanem w roli głównej (na Filmwebie znajdziemy ten film pod tytułem „Niezawodna obrona”, nie mam pojęcia skąd wytrzaśnięto taką wersję – raz, że nie jest to prawidłowe tłumaczenie tytułu, który w swej dosłownej postaci ma zresztą sensowne odniesienie do fabuły, dwa – na kasecie i w jedynej znanej mi wersji telewizyjnej tytuł czytano jako „Niezawodna broń”).

I've got the power!

Co za Speakman?” pytacie? No i nic dziwnego. Facet zaliczył kilka drobnych występów na trzecim planie (np. jako ochroniarz w „Lwim sercu”), następnie dostał główną rolę w kinowym filmie (czyli omawianej tu produkcji), po czym trafił na dobre do filmów kategorii „straight to VHS”, których nie komentuję, bo i żadnych nie widziałem. Speakman zainteresował się sztukami walki, oglądając serial „Kung Fu” z Davidem Carradine’em. Po uzyskaniu czarnego pasa w stylu karate znanym jako Gōjū-ryū, został uczniem Eda Parkera, twórcy amerykańskiej odmiany Kenpo Karate (wśród uczniów Parkera znalazł się sam Elvis Presley). Sztuka ta, w stosunku do swego japońskiego odpowiednika, została wzbogacona o elementy zaczerpnięte z ulicznych bijatyk, cechuje się wykorzystaniem szybkich, a jednocześnie silnych uderzeń oraz błyskawicznych zmian przyjmowanej przez walczącego pozycji. Na kilka lat przed premierą „Niezawodnej broni”, Speakman był już zaawansowanym adeptem American Kenpo. Gdy wytwórnia Paramount poszukiwała materiału na nową gwiazdę kina akcji, stanął przed swoją szansą, podpisując umowę, wedle której miał otrzymać główne role w kilku kolejnych produkcjach. Ponoć jednym z projektów, które mogły stać się jego udziałem, miał być „Speed”, przejęty później przez 20th Century Fox.

Niezawodna broń” to w zasadzie dość standardowa dla gatunku historyjka. Jeff Sanders, adept sztuk walki, który od dzieciństwa pakował się w kłopoty, odwiedza Koreańczyka Kima (Mako), przyjaciela swego ojca. Okazuje się, że ten ma problemy z koreańską mafią. Jeff oczywiście interweniuje, daje solidny wycisk natrętom, ale nie na wiele się to zdaje. Wkrótce Kim zostaje zamordowany przez niejakiego Tanakę (Toru Tanaka) i naszemu bohaterowi zostaje tylko zemsta. Jeff rozpoczyna swoje prywatne śledztwo, które polegać będzie w głównej mierze na spuszczaniu łomotu komu się da, celem wydobycia zeznań. Realizacja celu nie będzie prosta, bowiem ludzie stojący za morderstwem próbują zmanipulować naszego bohatera i posłużyć się nim do realizacji własnych planów (a że z niego dość konkretny naiwniak, będzie mu potrzebny ktoś, kto go naprowadzi na właściwy trop). Żeby zaś wszystko nieco skomplikować, sprawą zainteresuje się także młodszy brat naszego bohatera, Adam (John Dye). Jako policjant preferuje odmienne metody działania od przyjętych przez Jeffa, co w efekcie doprowadzić musi do zgrzytów w braterskiej relacji.

Możemy się tu oczywiście spodziewać serii efektownych bijatyk, które stanowią główną atrakcję filmu. Widać, że Speakman przywalić potrafi szybko i całkiem efektownie, a jego przeciwnicy poczęstowani serią błyskawicznych ciosów w stylu Kenpo padają jak muchy (nie wszyscy, ma się rozumieć). No i mamy bardzo charakterystycznego antagonistę, który sprawia wrażenie poważnego wyzwania dla naszego bohatera, a to w tego typu kinie zawsze stanowi istotny plus. Jest też nastoletni sidekick (Dante Basco), mający istotne znaczenie dla fabuły – za plus bym go nie uznał, za minus też niekoniecznie. Ot czasem rzuci jakimś czerstwym tekstem lub coś podpowie głównemu bohaterowi.

W filmie zobaczymy cały szereg znanych twarzy na drugim planie. Znajduje się wśród nich wielu aktorów azjatyckiego pochodzenia, znanych z wszelakich hitów ery VHS. Oprócz wspomnianych już Mako i Profesora Tanaki, pojawiają się tu także James Hong („Tango & Cash”, „Wielka draka w chińskiej dzielnicy”, „Zaginiony w akcji”),  Cary-Hiroyuki Tagawa („Ostry poker w małym Tokio”, „Mortal Kombat”), Clyde Kusatsu („Midway”, „Ptaszek na uwięzi”, „Hot Shots: Part Deux”) oraz w roli typu „mrugnij, a przegapisz” Al Leong („Szklana pułapka”, „Zabójcza broń”, „Huragan ognia”). Prócz tego pojawia się także córka Jayne Mansfield, Mariska Hargitay – która padła jednak ofiarą nożyczek montażysty. Jedyna w zasadzie postać kobieca zostaje zdegradowana do roli statystki – pojawia się w trzech scenach (nie licząc retrospekcji, w której widzimy młodszą wersję jej postaci), nie wypowiadając przy tym ani słowa. Gdyby ktoś chciał się przekonać, jak rzeczywiście miał wyglądać jej występ, musi się rozejrzeć za rozszerzoną wersją telewizyjną, w której przywrócono między innymi dwie sceny z jej udziałem (czyli de facto cały „wątek romansowy”).

Kilka ujęć z dłuższej wersji telewizyjnej.

Film niestety nie odniósł kasowego sukcesu, również recenzje nie były szczególnie przychylne, a kinowa kariera Jeffa Speakmana została zrównana z ziemią równie szybko, jak większość jego ekranowych przeciwników. Zdecydowanie lepiej poszło mu na polu sztuk walki – z czasem został dyrektorem sieci szkół Kenpo, po drodze zdobywając szereg wyróżnień. Jego zasługą było dalsze udoskonalanie i rozwijanie tego stylu, przez wzbogacanie go o szereg nowych elementów.

W przypadku „Niezawodnej broni” trudno mówić o jakimkolwiek przełomie czy wyjątkowości tej produkcji. Mimo to film ma w zasadzie wszystko, co przyzwoita VHSowa kopanka mieć powinna i po dziś dzień znajduje się pośród pięciu filmów tego gatunku, do których wracam najczęściej (a może raczej pięciu, do których w ogóle wracam?). Oczywiście sentyment robi swoje, jednak w tym wypadku nie tylko on sprawia, że wciąż oglądam tę produkcję z przyjemnością, a co za tym idzie, w końcu musiałem tu o niej przypomnieć.

Film wydano w Polsce na VHS z Lucjanem Szołajskim w roli lektora. W 2012 roku miało premierę pierwsze wydanie Blu-ray od Olive Films, które bezzwłocznie sprowadziłem zza oceanu. W 2019 roku StudioCanal wydało film w Niemczech. Z porównań wynika, że wydanie amerykańskie odznacza się lepszą kompresją.

Zdj. Paramount