NOSTALGICZNA NIEDZIELA #158: „Incydent” (1997)

W Nostalgicznej Niedzieli przybliżamy Wam produkcje kinowe i telewizyjne z ubiegłych dekad. Tym razem pozostaniemy jeszcze na chwilę w latach 90. by przypomnieć film z Kurtem Russellem z 1997 roku zatytułowany „Incydent”.

Mam słabość do filmów, w których bohaterowie przemierzają spalone słońcem amerykańskie pustkowia z pomocą pojazdów kołowych – czy to samochodów osobowych, ciężarówek czy motocykli.  Całkiem sporo tego rodzaju filmów trafiło na moją półkę i do większości z nich regularnie wracam – że wymienię kilka: Pojedynek na szosie, Konwój, „Easy Rider”, Thelma & Louise, „Autostopowicz” czy Drzewo Jozuego z Dolphem Lundgrenem – o kilku z nich przypominaliśmy już w ramach naszego nostalgicznego cyklu, a dzisiaj przypomnimy o kolejnym. Nie tak dawno temu trafiłem na tytuł, który wcześniej jakoś przegapiłem (po tym jak ktoś wspomniał o jego wydaniu Blu-ray na naszym forum), a że bardzo sobie cenię odtwórcę roli głównej (choćby za występy w Tango i Cash, „Krytycznej Decyzji” czy „Death Proof”),  to zrobiłem coś, na co rzadko się decyduję  i zakupiłem wspomniane wydanie Blu-ray „w ciemno”. 

Produkcję z 1997 roku wyreżyserował Jonathan Mostow (Terminator 3), który był także autorem scenariusza. Pomysł na film wyrósł na bazie innego projektu – niedoszłej ponownej adaptacji opowiadania Stephena Kinga zatytułowanego „Trucks”, nad którą Mostow przez jakiś czas pracował nim ją anulowano. Do roli głównej brano pod uwagę takie ikony kina akcji jak Bruce Willis, czy Mel Gibson – ostatecznie stanęło na kimś równie dobrym. Z początku Kurt Russell nie przejawiał jednak większych chęci do udziału w całym przedsięwzięciu, bowiem po pracy nad „Ucieczką z Los Angeles” chciał nieco więcej czasu spędzać z rodziną. Ostatecznie stanęło na tym, że aktorowi zorganizowano transport na plan filmowy w taki sposób, by każdego dnia 12 godzin mógł spędzać w domu. Skomplikowana, powtarzana codziennie procedura realizowana była z pomocą samochodu, helikoptera i prywatnego odrzutowca. Później miał powiedzieć, że był to najbardziej wyczerpujący film, nad jakim kiedykolwiek pracował, choć trudno stwierdzić czy miał na myśli również kwestie transportowe. 

Kurt Russell w filmie „Incydent”

Zarówno Kurt Russell, jak i reżyser byli zgodni co do tego, kogo chcieliby widzieć w jednej z kluczowych ról – w ten sposób otrzymał ją J.T. Walsh, z którym Russell grał wcześniej w „Krytycznej decyzji” i „Ognistym podmuchu”. Po zapoznaniu się ze scenariuszem Walsh zaproponował pewne modyfikacje własnej roli, upraszczając nieco motywację postaci. Ostatecznie reżyser zdecydował się wprowadzić w życie jego sugestie.  Jak się okazało, była to jedna z ostatnich ról tego aktora i ostatni film z nim, który wszedł do kina za jego życia – J.T. Walsh zmarł  na atak serca w lutym 1998 roku. 

Muzykę do filmu skomponował Basil Poledouris („Robocop”, „Conan Barbarzyńca”), musiał to jednak uczynić dwukrotnie, gdyż pierwsza wersja jego ilustracji muzycznej została odrzucona. Początkowo film otrzymał także sekwencję otwierającą, w której bohater jest korespondentem w bliżej nieokreślonej ogarniętej wojną lokalizacji. Ostatecznie zdecydowano się na wycięcie tych scen, ale możemy znaleźć je wśród dodatków w wydaniu Blu-ray. 

A teraz wypadałoby jeszcze skrobnąć słów kilka o tym, co nas czeka, gdy się zdecydujemy na seans „Incydentu”. Wiemy już, że będą amerykańskie pustkowia, a co poza tym? Jeff Taylor (Russell) podróżuje wraz z żoną (Kathleen Quinlan), ale podróż nie przebiega spokojnie. Najpierw prawie dochodzi do wypadku, potem gdy docierają na stację benzynową, ma miejsce nieprzyjemna konfrontacja z kierowcą samochodu, w który Jeff prawie wjechał. A gdy nasza para rusza wreszcie w dalszą drogę, ich samochód ulega awarii na zupełnym odludziu. Nic przyjemnego, ale to dopiero początek atrakcji. Wkrótce zjawia się ciężarówka, której kierowca (Walsh) oferuje podwiezienie do najbliższej przydrożnej knajpy, z której będzie można wezwać pomoc. Jeff decyduje się zostać przy samochodzie, a jego żona zabiera się z pomocnym kierowcą. Tak, dobrze się domyślacie, to nie był dobry pomysł.  Gdy nasz bohater odkrywa, że ktoś majstrował przy samochodzie i udaje mu się go uruchomić, szybko dociera do knajpy,  w której miała czekać na niego żona, ta jednak zniknęła bez śladu, a kierowca, który ją podwoził skonfrontowany z policjantem (w tej roli znany z „Na krawędzi” Rex Linn), upiera się, że nie wie, o co chodzi. Jeff nie daje za wygraną i wkrótce wpada na trop, który może doprowadzić go do zaginionej małżonki. Zaraz potem okazuje się, że wdepnął w prawdziwe bagno i będzie się teraz musiał bardzo, ale to bardzo postarać, by się z niego wygrzebać, bo kilku wrednych, gotowych na wszystko typów nie będzie się z nim cackać.

Kurt Russell w filmie „Incydent”

„Incydent” to sprawnie nakręcony thriller, w dużej mierze opierający się na udanej roli Russella, który szybko zaskarbia sobie sympatię widza i sprawia, że kibicujemy mu do samego końca. Ale w końcu to Kurt Russell – jak można mu nie kibicować?  Sama intryga nie jest może specjalnie odkrywcza, ale działa i to w zupełności wystarcza. Całość obfituje w sceny pełne napięcia, nie brakuje też akcji, która to w finale rozkręca się do postaci nieco przerysowanej. Może i nie do końca przystaje to do dość wyważonego wcześniej filmu (w dodatku chwilami miniatury bardzo rzucają się w oczy), ale mimo to odebrałem te sceny pozytywnie i do samego końca bawiłem się przednio. Ot, zrobiło się na chwilę zabawnie, tak trochę w stylu akcyjniaków powstających dekadę wcześniej. 

Cóż mogę powiedzieć – choć w moim przypadku nie ma tu mowy o działaniu siły nostalgii (chyba że do samego Kurta Russella w jego „90sowym” wcieleniu), bo znajomość z „Incydentem” jest dość świeża, to jednak z pewnością zamierzam ją kontynuować (zdążyłem już nawet zaliczyć pierwszą powtórkę). Jest to udana, zgrabna produkcja, w dodatku niezbyt długa (nieco ponad 90 minut), więc tym bardziej wygodna „w obsłudze”, bo i niewymagająca rezerwowania pod nią całego wieczoru. Polecam oczywiście. 

W Polsce „Incydent” ukazał się na VHS. O wydaniach płytowych z polską wersją językową nic mi nie wiadomo. Gdy dołączałem go do swej filmowej kolekcji, zdecydowałem się na francuskie wydanie Blu-ray.

Incydent film Kurt Russel gdzie obejrzeć

Zdj. Paramount