„Guillermo del Toro i Frankenstein: czy istnieje lepsze połączenie?” – retorycznie pyta w nowym wywiadzie producent nowej, gwiazdorskiej adaptacji klasyka grozy Mary Shelley. Rzeczywiście – trudno wyobrazić sobie filmowca, który lepiej nadawałby się na kolejne rozliczenie ze słynną opowieścią. W rozmowie o filmie padło kilka cennych informacji. O czym, pod płaszczykiem znanej fabuły, opowie nam del Toro?
Odpryski „Frankensteina” odnajdziemy w niemal każdej dotychczasowej pracy Guillerma del Toro – zwłaszcza w docenionej przez widzów niedawnej animowanej ekranizacji „Pinokia”. Pasuje zatem jak ulał, że to właśnie ten reżyser otrzymał okazję do zreinterpretowania klasycznego tekstu Shelley. „Na pewnym etapie miał zająć się uniwersum potworów Universala – [miał wprowadzić na ekrany nową] Narzeczoną Frankensteina, Potwora z Czarnej Laguny, Niewidzialnego Człowieka, Wilkołaka – ale ostatecznie to nie wyszło” – opowiada na łamach oficjalnego serwisu amerykańskiej Akademii Filmowej J. Miles Dale, który jako producent współpracował z del Toro przy „Kształcie wody” i „Zaułku koszmarów”. „Teraz zabrał się za własny świat potworów”.
Sprawdź też: Nachodzi nowy Dracula. Co myślicie o wyglądzie słynnego krwiopijcy w następnej adaptacji?
Nowy „Frankenstein” będzie filmem o rodzinie i ojcowskich autorytetach. Kto znalazł się w obsadzie?
We „Frankensteinie” del Toro powróci do klasycznej powieści Mary Shelley z 1818 roku. „Ta historia jest szczególnie emocjonalna” – zaznacza Dale. Producent wyjawił, że tam gdzie poprzednie filmowe adaptacje skupiały się na przedstawieniu motywów człowieka w konflikcie z naturą i jego strachu przed nieznanym, wersja Guillermo del Toro postawi na tematy związane z rodziną. „W kilku poprzednich filmach, zwłaszcza przy okazji Zaułka koszmarów i Pinokia, rozliczaliśmy się z relacją ojca i syna. I ja i Guillermo straciliśmy naszych ojców na przestrzeni ostatnich lat. Silna ojcowska figura potrafi być wielką częścią życia. W tej wersji Frankensteina bardzo mocno skierujemy się właśnie w tym tematycznym kierunku. Mam wrażenie, że to jest tak naprawdę trzeci film w ojcowskiej trylogii Guillermo. To ekscytujące. A przeczytawszy scenariusz mogę już powiedzieć, że będzie bardzo emocjonalnie i – oczywiście – ikonicznie”.
Sprawdź też: Kultowy reżyser nakręcił serial w tajemnicy. W roli głównej cybernetyczny Michael Cera
Warto przypomnieć, że w osobnej rozmowie poświęconej „Frankensteinowi” sam Guillermo del Toro wspominał swoje doświadczenie oglądania po raz pierwszy filmowej adaptacji z 1931 roku. „Pinokia i Frankensteina miałem okazję zobaczyć z bardzo niewielkim odstępem. W pewnym sensie oba te filmy złączyły się w mojej głowie w jedną całość. Uwielbiam koncepcję, że zarówno Pinokio, jak i potwór Frankensteina prezentują bardzo surowy obraz tego, co to znaczy być człowiekiem. Trafiasz do świata, którego nie rozumiesz, który jest dla ciebie nieprzyjazny, a ty wydajesz się być do niego niedopasowany. Musisz zatem, idąc naprzód, spróbować wykombinować samego siebie i całą resztę świata. I możesz albo ten świat zmienić, albo ten świat cię zniszczy. Obie te historie opowiadają właśnie o tym”.
Według wczesnych raportów castingowych, w głównych rolach w nowej wersji „Frankensteina” pojawią się Andrew Garfield („Spider-Man: Bez drogi do domu”), Oscar Isaac („Sceny z życia małżeńskiego”) i Mia Goth („Infinity Pool”). Na chwilę obecną nie wiadomo, kiedy ruszą prace zdjęciowe do filmu, ale możemy przyjąć, że jakiekolwiek plany, jakie układali twórcy będą musiały zostać zrewidowane w obliczu trwającego obecnie w Hollywood strajku scenarzystów i aktorów. Dodajmy, że obok stanięcia za kamerą Guillermo del Toro jest też głównym scenarzystą produkcji.
źródło: A.Frame / zdj. Universal Pictures