
W czerwcu wydawnictwo Egmont wypuściło do sprzedaży kolejny rozdział przygód grupy łowców nagród. Przekonajcie się, czy warto w ich towarzystwie przeżyć „Piekło na Bestine”.
W recenzji poprzedniego tomu, stwierdziłem, że czas najwyższy, by Ethan Sacks nieco uszczuplił szeregi bohaterów przewijających się przez karty „Łowców nagród” (i niekoniecznie chodziło mi o jakąś krwawą czystkę). Zwróciłem też uwagę na problemy, jakie zaczęły w końcu wynikać z rozbicia serii na perypetie dwóch różnych grup. W omawianym zbiorze scenarzysta stawił czoła obu tym kwestiom.
Valance w końcu skonfrontował się z T’ongą i jej ekipą. Później zmierzył się z imperialnymi szturmowcami oraz samym Darthem Vaderem. Po odzyskaniu sił starł się z Bosskiem. Na końcu zaś stanął w szranki z Oddziałem Inferno. Zamiast „Piekło na Bestine” ten tom powinien zostać zatytułowany „Valance kontra reszta galaktyki”. Treści nie ma tu zbyt wiele, postacie szybko radzą sobie z nowymi sytuacjami, a wszystko po to, by nic nie zakłócało głównej części komiksu, czyli akcji. Pościgi, strzelaniny i mordobicia po brzegi wypełniają niniejszy tom. Na tym etapie już zdążyłem się do tego przyzwyczaić i choć chciałbym, aby fabuła momentami była mniej pretekstowa, to przynajmniej dzięki temu tworzona przez Sacksa seria ma swój charakterystyczny klimat, co też się ceni.
Być może jest to kwestia nastawienia scenarzysty i jego zamiłowania do akcji kosztem fabuły, ale wpływ „Szkarłatnych rządów” i przede wszystkim „Ukrytego Imperium” tym razem jest naprawdę znikomy. Nieczęsto trafia się na zeszyty powiązane z jakimś wydarzeniem, w których treści z crossovera byłyby tak mało inwazyjne. To już większe znaczenie do pełnego zrozumienia „Ukrytego…” miały wcześniejsze tomy „Łowców…” niż na odwrót. Z jednej strony to dobrze, bo więcej miejsca dla siebie dostały wątki z „Łowców…”, ale z drugiej szkoda, że nie skorzystano z okazji i nie pogłębiono którejś z kwestii poruszonych na łamach „Ukrytego…” (tak, jak miało to miejsce w przypadku szóstego tomu „Doktor Aphry”).
Nieco zmarnowano też potencjał drzemiący w wykorzystaniu IG-88 i Oddziału Inferno. Pierwszy z wymienionych dostał kilka wystrzałowych stron dla siebie, ale nic większego nie wynikało z jego pojawienia się. Zaś co do Oddziału Inferno, to ich obecność powinna ucieszyć miłośników fabuły drugiej części „Battlefronta” i w zasadzie tylko ich. Grupa dowodzona przez Iden Versio wkroczyła do akcji, zrobiła co trzeba, ruszyła dalej i tyle. Jeśli któryś z czytelników nie miał okazji zapoznać się ze wspomnianą grą, to komiks nie będzie bardzo pomocny w zrozumieniu, dlaczego akurat ci imperialni żołnierze powinni wzbudzać strach.
Trochę pomarudziłem, ale całość czyta się naprawdę przyjemnie, no i wśród tej całej akcji i nieco niewykorzystanych pomysłów znalazło się miejsce dla zeszytu, który sam sprawia, że czas poświęcony na lekturę szóstego tomu uważam za dobrze spędzony. Mam tu na myśli rozdział przedstawiający Zuckussa. To jest coś super! Nie spodziewałem się, że losy akurat tej postaci okażą się aż tak interesujące, a dodatkowo świetnie sprawdziły się one w roli przerywnika od właściwej akcji. Cieszy też fakt, że tuż przed finałowym tomem Ethan Sacks zdecydował się na odchudzenie obsady. Powinno to pozytywnie wpłynąć na dynamikę ostatnich zeszytów oraz dać odpowiednią ilość miejsca każdemu z bohaterów.
Zadowolenie wywołuje również warstwa wizualna. Alessandro Miracolo, czyli artysta odpowiedzialny za zeszyt ukazujący historię Zuckussa, zaprezentował się od dobrej strony. Może i wygląd rodzinnego świata gandyjskiego tropiciela w najmniejszym stopniu nie okazał się intrygujący, ale trudno cokolwiek zarzucić kresce rysownika. Ponownie rewelacyjnie spisał się główny artysta, czyli Paolo Villanelli. Świetnie wychodzą mu zwłaszcza fragmenty przepełnione akcją. Jak już wspomniałem podczas prezentacji, plansza z Darthem Vaderem na Bestine idealnie nadałaby się na plakat.
Komiks został solidnie wydany. Otrzymaliśmy dobrej jakości druk i papier. W ramach dodatków zamieszczono skromną galerię alternatywnych okładek.
Za sprawą szóstego tomu „Łowców nagród” spędziłem kilka przyjemnych i pełnych akcji chwil w odległej galaktyce. Miłośnicy uniwersum Star Wars, a w szczególności fani łowców nagród zebranych na mostku Egzekutora, bez wahania powinni sięgnąć po to ten tom.
Oceny końcowe komiksu „Star Wars. Łowcy nagród” tom 6
Oceny przyznawane są w skali od 1 do 6.
*Przystępność – stopień zrozumiałości komiksu dla nowego czytelnika, który nie zna poprzednich albumów z danej serii lub uniwersum.
Specyfikacja
Scenariusz |
Ethan Sacks |
Rysunki |
Paolo Villanelli, Alessandro Miracolo |
Oprawa |
miękka ze skrzydełkami |
Druk |
Kolor |
Liczba stron |
144 |
Tłumaczenie |
Katarzyna Nowakowska |
Data premiery |
19 czerwca 2024 roku |
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza komiksu.
Zdj. Egmont / Marvel Comics