Quentin Tarantino zdradza sześć „doskonałych filmów”. I dwa takie, na których nie wysiedział. Którego Bonda lubi najbardziej?

Na zagranicznym rynku wydawniczym debiutowała ostatnio nowa książka opatrzona nazwiskiem Quentina Tarantino. Omawiając premierę zbioru esejów „Cinema Speculation” z Jimmym Kimmelem, kultowy reżyser wymienił sześć ulubionych („doskonałych”) filmów. W innym wywiadzie wyjawił z kolei, z których kinowych seansów zdarzyło mu się wyjść przed napisami końcowymi. 

„Cóż, niewiele jest doskonałych filmów. Można by lamentować, że to dlatego, że sztuka filmowa jest trudna. Mówiąc, że jakiś film jest doskonały, mówisz o wypełnieniu estetycznych oczekiwań danej osoby, ale (...) doskonałe filmy w pewnym stopniu tną przez wszystkie estetyki” – tłumaczył reżyser w odpowiedzi na pytanie Kimmela. Tarantino był w stanie wyróżnić sześć tytułów, które postrzega jako bezbłędne kino. W zestawieniu znalazły się: oryginalna „Teksańska masakra piłą mechaniczną” (1974 r.); pierwszy „Powrót do przyszłości” (1985 r.); słynny dreszczowiec Williama Friedkina, „Egzorcysta” (1973 r.); pierwszy summer blockbuster, czyli spielbergowkie „Szczęki” (1975 r.); komedia romantyczna „Annie Hall” (1977 r.) Woody'ego Allena i „Młody Frankenstein” (1974 r.), kultowy komediowy dreszczowiec Mela Brooksa. 

Dodajmy, że na krótką chwilę na prywatnej topliście znalazła się jeszcze „Dzika banda” z końcówki lat sześćdziesiątych, ale Tarantino przyznał, że w klasycznym antywesternie Sama Peckinpaha jest zbyt wiele potknięć („niedoskonałości to jednak część mocy tego filmu” – wyjaśnił Kimmelowi). 

Choć Tarantino ma encyklopedyczną wiedzę o niemal każdym z klasycznych tytułów kinowych i telewizyjnych, nie oznacza to bynajmniej, że filmowiec dotrwał do napisów każdej z oglądanych produkcji. Z artykułu w Los Angeles Times dowiedzieliśmy się, że gdy był dzieckiem, twórca „Nienawistnej ósemki” opuścił salę kinową podczas seansu animacji „BambiDisneya. „Myślę, że wszyscy wiedzą jak mocno Bambi straumatyzował dzieciaki” – tłumaczył reżyser. „Wiem, że to stereotyp, ale to prawda”. Innym filmem, którego Tarantino nie zdołał obejrzeć w całości, był horror „Ostatni dom po lewej” Wesa Cravena – i to pomimo zamiłowania do eksploatacyjnych dreszczowców i krwawej estetyki. „Jak dla mnie, Ostatni dom po lewej i Bambi stoją k***a na tej samej półce, zaraz obok siebie. Oba rozgrywają się w lesie i oba sprawiły, że powiedziałem okej, muszę wyjść”.

Sprawdź też: Filmowe spotkanie Django i Zorro nie wypali. Crossover od Quentina Tarantino okazał się za drogi dla Sony  

Sean-Connery-bond.JPG

Quentin Tarantino ma też ulubionych Bondów. Które wersje 007 trafiły na toplistę reżysera „Pulp Fiction”?

Na przecięciu poszukiwań nowego Jamesa Bonda i premiery książki Quentina Tarantino do mediów powrócił temat osobistej toplisty dotychczasowych 007, którą podzielił się parę lat temu reżyser „Django”. Bez większych zaskoczeń, na samym górze zestawienia opublikowanego na łamach magazynu Empire znalazł się faworyt większości fanów franczyzy, czyli Sean Connery. Jako ulubiony film ze szkockim aktorem, Tarantino wymienił „Pozdrowienia z Rosji” z 1964 roku. 

Connery jest na samym szczycie, ale naprawdę, naprawdę lubię Pierce'a Brosnana. Tylko nie spodobały mi się filmy, w których go obsadzili. Jest to na swój sposób tragedia bo wydawał mi się bardzo trafionym Bondem” – dodał reżyser tytułując drugiego najlepszego 007. Warto przypomnieć, że kilka lat temu Tarantino omawiał pomysł na swoją reinterpretację „Casino Royale”, w której Brosnan miałby pojawić się w głównej roli.

Na trzecim miejscu toplisty, Tarantino umieścił Rogera Moore'a. „Jestem wielkim fanem Rogera Moore'a, ale lubię go nieco bardziej wtedy, gdy nie gra Bonda” – wyjaśnił w rozmowie z Empire. Aktor z „Żyj i pozwól umrzeć” i „Ośmiorniczki” zakończył główną część zestawienia bo pozostałych Bondów – tj. George'a Lazenby'ego, Timothy'ego Daltona i Daniela Craiga – reżyser zakwalifikował jako „całą resztę”. O Daltonie Tarantino opowiedział następująco: „myślę, że dobrze sobie poradził. On utożsamiał wszystko to, co – jak myślałem – zawsze chciałem zobaczyć w Jamesie Bondzie, ale ostatecznie okazało się, że to nie moja wizja tej postaci”. W przypadku Craiga osąd Tarantino był zaskakujący – reżyser przyznał, że od jednej z lepiej ocenianych części ostatniego 007, czyli „Skyfall”, woli zrealizowane w 2015 „Spectre”. Tłumaczył, że ceni drugi film Sama Mendesa bo pod wieloma względami kojarzy mu się z klasycznymi widowiskami o Bondzie

Źródło: Screen Rant / FBC News