Steven Soderbergh nie krytykuje kina superbohaterskiego. Ale brakuje mu w nim seksu

Steven Soderbergh dołączył do grona twórców filmowych, którzy mają zastrzeżenia wobec superbohaterskich blockbusterów. W nowym wywiadzie reżyser „Ocean's 11” omówił komiksowe produkcje i wyjaśnił, że brakuje mu w nich większej intymności, a dokładnie scen seksu.

Soderbergh jest daleki od oddzielania filmów Marvela od „prawdziwej sztuki”, tak jak robili to wcześniej Martin Scorsese, czy Francis Ford Coppola. Reżyser przyznał jednak, że nie jest fanem superbohaterstwa, bo znacznie bardziej interesuje go kino osadzone w realistycznych ramach. 

Nie jestem snobem. Nie uważam, że [filmy superbohaterskie] to jakaś niższa forma [sztuki]. Myślę, że wszystko sprowadza się do tego w jakim „uniwersum” czujesz się dobrze jako twórca. Ja jestem zbyt przyziemny, by zaangażować się w świat, w którym nie istnieją zasady Newtona. W tym względzie brakuje mi wyobraźni. Właśnie dlatego moją jedyną „wycieczką” do czystego science fiction [czyli „Solaris”] był dramat skoncentrowany wokół postaci, który akurat rozgrywał się na planie statku kosmicznego.

Filmowiec dodał też, że w kinie o superherosach brakuje mu większej intymności, która spłaszcza przedstawiane postaci. 

W przypadku wielu takich filmów, nie wiedziałbym jak zrozumieć świat i nadzorować pisanie tych opowieści i tych postaci. Mogą naginać czas, łamać zasady grawitacji i strzelać laserami z palców, ale nie ma w nich pi*przenia. Nikt się w nich nie pie*rzy! Nie wiedziałbym, jak mają zachowywać się postaci w świecie, w którym nie dochodzi do takich rzeczy. Uniwersum fantazyjnych spektakli zawiera nie tylko zbyt mało seksu, ale też nie adresuje kwestii w stylu: „kto płaci tym ludziom?”, „dla kogo pracują?”, „jak wygląda taka praca?”

Sprawdź też: Roland Emmerich krytykuje Marvela i Lucasfilm za zdominowanie popkultury. „To rujnuje nasz przemysł”.

Warto przypomnieć, że uniwersum kinowe Marvela zaliczyło ostatnio swoją pierwszą scenę erotyczną. Doszło do niej w nakręconym przez Chloé Zhao widowisku „Eternals”. Jej zamysł tłumaczył w wywiadzie producent tamtego filmu, Nate Moore

Chloé bardzo zależało, by ta relacja była rzeczywista, a nie utrzymana w konwencji PG. Nawet na etapie planowania filmu wiedzieliśmy, że seksualność Eternalsów będzie bardziej wyewoluowana od twojej, naszej, czy tej będącej przedmiotem wiekowej kwalifikacji. Wiesz, o co mi chodzi? To byłoby nieautentyczne... myśleć, że ci ludzie siedzą i tylko trzymają się za ręce. Przecież mają po siedem tysięcy lat.

Źródło: Comicbook / zdj.  Marvel