Christopher Nolan twierdzi, że streaming nie jest innowacją dla kina – liczy się to, co pokazujemy na ekranie

Nolan będący znanym orędownikiem tradycyjnego kina i krytykujący często wytwórnie za niezdrową chęć przerzucania filmowych treści na streamingowe platformy ponownie zabrał głos w sprawie kondycji całej branży i tego jak radzi sobie w obliczu przeprowadzanych właśnie reform.

Jak Nolan diagnozuje problemy filmowej branży? Liczy się to, co na ekranie, a nie jaki jest ekran

Christopher Nolan wdał się niedawno w dyskusję z reżyserką Emmą Thomas i zdobywcą nagrody Pulitzera, amerykańskim pisarzem, Kai Birdem. Pochylając się nad tematem rozwoju całej branży przez pryzmat trwającego strajku aktorów i zakończonego niedawno protestu scenarzystów autorOppenheimera” zauważył, że w ostatnich latach przez rozwój streamingu zaburzony został balans w rozrywkowej branży i wytwórnie, a przede wszystkim inwestorzy z Wall Street zaczynają zdawać sobie sprawę, że należy wrócić do modelu licencyjnego. W swojej wypowiedzi Nolan zauważył też, że cały spór o podział zysków w branży nie dotyczy filmów fabularnych, problem tkwi natomiast w tym, że firmy próbują doprowadzić do tego, żeby widzowie płacili na usługi streamingowe tak jak za kablówkę i wykorzystują filmy do odwrócenia uwagi widzów.

Koniecznie sprawdź też:

„Nasza branża doświadczyła tej samej formy zawirowań gospodarczych, jakie przemysł technologiczny sprowadził na wiele innych dziedzin życia. Od taksówek po restauracje, a w szczególności biznes muzyczny. Muzyczna branża ma tendencję do wyprzedzania branży filmowej o około 10 lat w swoich modelach dystrybucji. Ostatecznie na to wszystko wpływ miały firmy, które są w stanie oddać swój produkt lub sprawiać wrażenie, że oddają go konsumentowi bez pobierania za to konwencjonalnych opłat”.

Nolan stwierdził też, że nie postrzega wcale platform streamingowych jako innowacji w kinie. Zdaniem reżysera nowatorstwo w branży zawsze objawiało i powinna objawiać się tym, co pojawia się na ekranie, a nie tego, na jakim ekranie jest wyświetlane.

Pracujemy w dojrzałym biznesie” – przekonuje reżyser „Mrocznego Rycerza”. „Lubię mówić, że jesteśmy jak Heinz, robimy ketchup. Nie jesteśmy firmą technologiczną. Innowacją w naszej branży zawsze było i powinno być to, co dzieje się na ekranie, a nie tym, jaki jest ekran, jakie są fotele, czy mają dwa uchwyty na napoje, czy jeden, czy cokolwiek innego. To wszystko jest nieistotne. To, co robimy jako filmowcy, to co umieszczamy na ekranie, to jest obszar, w którym potencjał jest nieskończony i trzeba go badać”.

zdj. Netflix / Tatiana Volobueva / Depositphotos.com