„Autostopowicz”, „Zła od urodzenia” i „Pustka” - finał Noirvember 2024

Listopad dobiegł końca, a wraz z nim zakończyła się tegoroczna edycja zabawy z czarnym kinem. Nim na dobre w akompaniamencie pani Carey rozśpiewacie się o tym, że na Gwiazdkę chcecie tylko Ją/Jego, to spędźcie jeszcze chwilkę na świętowaniu najbardziej noirowego miesiąca w roku!

Przypominam, że dla wielu miłośników kina listopad nierozerwalnie łączy się z filmami noir, a Filmożercy po raz drugi biorą udział w twitterowym wyzwaniu noirvemberowym. Zasady są proste. Każdego dnia pojawia się nowa kategoria, a zadaniem uczestników wydarzenia jest wskazanie obrazu, który pasuje do danego tematu. Poniżej możecie zapoznać się z moimi typami. Tradycyjnie też zachęcam Was do komentowania i dzielenia się własnymi propozycjami. Podsumowania poprzednich tygodni znajdziecie tu i tam, tutaj oraz w tym miejscu.

W tekście znajdziecie informacje zdradzające fabułę części wspomnianych filmów.

Dzień 25. Ulubiony film noir z udziałem Idy Lupino

 

Ida Lupino, Edmond O'Brien i Frank Lovejoy na planie filmu „Autostopowicz” 

„Autostopowicz” to interesujący przykład nietypowego filmu noir, gdzie wielkomiejski krajobraz zastąpiła pustynia, a kobieta rolę femme fatale zamieniła na fotel reżysera.

W poprzednim tekście wspomniałem o konieczności przypominania, że związki Idy Lupino z czarnym kinem nie ograniczają się jedynie do wyreżyserowanego przez nią „Autostopowicza” i „Niebezpiecznego terytorium”, więc śmiało możecie mi teraz zarzucić brak konsekwencji, ale w tej kategorii nie mogłem wskazać innego filmu. I tak, zdaję sobie sprawę z tego, że pomysłodawcy wyzwania chodziło raczej o obraz, w jakim Lupino wystąpiła, lecz i tak zamiast tego postanowiłem wspomnieć o tym, który nakręciła. 

„Autostopowiczem” warto się zainteresować nie tylko ze względu na osobę reżyserki i fakt, że mamy do czynienia z pierwszym filmem noir nakręconym przez kobietę. Przede wszystkim jest to absolutnie fantastyczna pozycja udanie łącząca czarny kryminał z paradokumentem, którą można odczytywać na wiele sposobów. O ostatniej kwestii wspomniałem również w tekście na temat dzieła Lupino.

Reżyserka przypomina też o czyhających w mroku zagrożeniach (i to dosłownie – twarz Myersa przez jakiś czas skrywa cień i mija chwila, zanim jego oblicze w pełni wyłoni się z ciemności), a to, czym one są, w dużej mierze zależy od percepcji odbiorcy. „Autostopowicz” jest dziełem podatnym na różne interpretacje. Ekranowy morderca może odzwierciedlać charakterystyczny dla ery makkartyzmu lęk przed obcymi stanowiącymi zagrożenie dla zwykłych obywateli. Swego czasu natknąłem się na analizę czyniącą z antagonisty symbol opresyjnego kapitalizmu, który nie daje robotnikom chwili wytchnienia i interesuje się nimi wyłącznie do chwili wykonania zadania. Mayers może też być zwyczajną przestrogą – bądźcie ostrożni. W końcu film rozpoczyna się napisami informującymi widzów, że podobna historia mogła spotkać także ich.

Zachęcam też do zapoznania się z całym tekstem oraz do obejrzenia/przypomnienia sobie „Autostopowicza”

Dzień 26. Ulubiony film noir z udziałem Roberta Ryana

Zła od urodzenia 

Joan Fontaine, Mel Ferrer i Robert Ryan w filmie  „Zła od urodzenia” 

„Zła od urodzenia” to historia kobiety, która złą była.

W powszechnej świadomości Robert Ryan nie łączy się z czarnym kinem równie mocno, co Humphrey Bogart, ale nie można mu odmówić zasług w tworzeniu noirowego zakątka w Hollywood. Może i wśród kilkunastu filmów, w jakich wystąpił Ryan, są lepsze pozycje od „Złej od urodzenia” (jak chociażby wspomniane wcześniej „Niebezpieczne terytorium”), ale mimo to uznałem, że to właśnie dzieło Nicholasa Raya zasługuje na kilka słów i wzmiankę podczas tegorocznej edycji noirvemberowej zabawy.

Przede wszystkim jest to jeden z filmów noir, w jakich wystąpiła Joan Fontaine a, co muszę zaznaczyć, mam ogromną słabość do obu sióstr de Havilland, więc siłą rzeczy musiałem wskazać ten a nie inny obraz. Dodatkowo w „Złej od urodzenia” znajdziemy interesujący przykład femme fatale, która w finale nie tylko nie poniosła dużej odpowiedzialności za swoje czyny, to jeszcze odeszła z życia reszty bohaterów z tarczą a nie na tarczy. Znajdziemy tu także sporo humoru, a atmosferze w tym nietypowym noirze bliżej do romansu niż dramatu. Może nie jest to coś wybitnego, ale obejrzeć można (a nawet warto).

Dzień 27. Najlepsze kreacje w filmie noir

Zawrót głowy

Szkic kostiumu zaprojektowanego przez Edith Head do filmu „Zawrót głowy” 

W „Zawrocie głowy” śledzimy poczynania mężczyzny, którego o zawrót głowy przyprawiają wysokości małe i duże oraz pewna blondynka (w końcu to film Hitchcocka).

„Zawrót głowy” to kolejne wskazane przeze mnie dzieło, które nie jest typowym filmem noir (nawet po dziś dzień trwają dyskusje na temat tego, czy można go zaliczyć do grona obrazów powstałych w tym stylu), ale za to z pewnością można powiedzieć, że na ekranie pojawiają się jedne z najlepszych (jeśli nie najlepsze) kreacje w czarnym kinie. Edith Head zadbała o to, by Kim Novak była jedną z najładniej ubranych blondynek Hitchcocka. Jej wdzianka przykuwają wzrok, a do tego świetnie wykorzystano je do podkreślenia obu oblicz postaci zagranej przez Kim Novak. Do tej kwestii odniesiono się także w króciutkim tekście poświęconym strojom w „Zawrocie głowy”, który zamieszczono na stronie Oscarów.

Lata później Novak stwierdziła, że różnice między garderobą bohaterek bardzo pomogły jej jako aktorce. (...) Celem dobrze zaprojektowanego kostiumu jest właśnie to - wskazywanie na rozwój postaci - a kreacje Head wspaniale obrazują moc kostiumów i ich wpływ na zmiany w określaniu własnej tożsamości.

Dzień 28. Film noir, w którym pojawiło się jedzenie

Bannion
Gloria Grahame i Glenn Ford w filmie  „Bannion” 

„Bannion” to historia ostatniego sprawiedliwego w mieście bezprawia.

Chyba w tym roku nie miałem równie dużej trudności w wyborze jakiegoś filmu, co w przypadku tej kategorii. Czy mam wziąć pod uwagę posiłek ważny dla fabuły czy może jakiś ładnie wyglądający na ekranie, a może lepiej wskazać danie, co do którego mam pewność, że dobrze smakuje. Pytania, pytania, pytania i zero odpowiedzi. Koniec końców zdecydowałem się na „Banniona” od Fritza Langa. 

Kuchnia i posiłki w niej przyrządzane pełniły istotną rolę w życiu głównego bohatera. Za pomocą kolacji spożywanej w domowym zaciszu podkreślono też różnice pomiędzy Bannionem a postacią Lee Marvina, której raczej obce były potrawy przygotowywane przez kochającą go kobietę. Trzeba także wspomnieć o kawie. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie jest ona jedzeniem, ale „Bannion” to jeden z tych filmów, gdzie wspomniany napój okazał się niebywale ważny dla rozwoju fabuły - stał się on nie tylko jednym z narzędzi zbrodni, ale posłużył również do wymierzenia sprawiedliwości. 

Dzień 29. Ulubiony film noir z wytwórni RKO

Ludzie koty 

Simone Simon w filmie „Ludzie koty” 

„Ludzie koty” jest opowieścią o wyobcowaniu, strachu i ludziach mających dosłownie kocią naturę.

Niniejszy tekst jest podsumowaniem nie tylko ostatniego tygodnia noirvemberowej zabawy, ale przy jego pomocy (choć nie było to zamierzone) przypominam także o nietypowych filmach noir. Wyreżyserowane przez Jacquesa Tourneura dzieło jest bardziej horrorem z noirowymi elementami niż typowym przedstawicielem czarnego kina, ale zdecydowałem się na wskazanie właśnie niego, ponieważ mam wrażenie, że o „Ludziach kotach” mówi się zdecydowanie mniej niż powinno. 

To interesujący przykład filmu niskobudżetowego, którego twórcy zmuszeni byli do kreatywnego stawiania czoła ograniczeniom, dzięki czemu widzowie otrzymali niezapomniane fragmenty w znacznej mierze bazującej nie na tym, co widać, tylko na wyobraźni odbiorcy (np. scena na basenie). „Ludzie koty” w ciekawy sposób podchodzą też do kwestii obawy przed bliskością oraz do odbioru osób jej doznających. Reżyser i scenarzysta sporo miejsca poświęcają również wyalienowaniu i samotności w tłumie. To noirowo-horrorowa perełka, jaką warto znać!

Dzień 30. Najlepsze zakończenie w filmach noir 

Pustka film noir 

Ostatni kadr filmu „Pustka” 

„Pustka” przedstawia losy scenarzysty filmowego oskarżonego o popełnienie morderstwa.

Finałowe chwile „Pustki” Nicholasa Raya są jednymi z najbardziej emocjonalnych. Kipią od złości, bólu, rozczarowania, zawodu. U niego głęboko skrywana agresja wypełzła na powierzchnię i wzięła górę nad rozumem, a u niej doszło do odwrotnej sytuacji - uczucie nie przesłoniło rozsądku i trzeźwa ocena sytuacji pozwoliła na uniknięcie opartej na przemocy relacji. Reżyser, operator i aktorzy wypadli tu rewelacyjnie, a ich wspólny wysiłek pomógł stworzyć jedno z najlepszych i niezapomnianych zakończeń w historii filmów noir. 

A skoro o zakończeniach mowa, to warto w odpowiedni sposób zwieńczyć niniejszy tekst. W kalendarzu mamy już grudzień, więc ostatnią część tegorocznej zabawy noirvemberowej pozwolę sobie zakończyć fragmentem komediowego filmu noir pt. „Lady on a Train”.

Fot. Columbia Pictures / Paramount Pictures / RKO Radio Pictures 

W tekście zacytowano fragment artykułu The Classic Costumes of VERTIGO opublikowanego 29 października 2014 roku na stronie oscars.org