Michael B. Jordan to jeden z największych gwiazdorów współczesnego Hollywood i widzowie nigdy nie mają dość jego następnych filmów. Skąd ta popularność i co aktor robi, by nie wywołać w fanach przesytu? Oto co poradził mu sam Denzel Washington.
Co Denzel Washington poradził aktorowi z „Grzeszników”?
Jordan pojawia się w najgorętszych tytułach wielkiego ekranu – widzieliśmy go między innymi w horrorze „Grzesznicy”, którego twórcą jest Ryan Coogler. W wywiadzie z New York Magazine gwiazor przyznał właśnie, jak sprawia, że fani tak szaleją na jego punkcie. Okazuje się, że ma to wiele wspólnego z jego aktywnością w mediach społecznościowych – a raczej jej brakiem. Poradził mu to nie kto inny, a słynny Denzel Washington.
Sprawdź też: Polacy oglądają ten horror na potęgę! Film, o którym nie słyszeliście podbija Max
Gwiazdor „Bez litości”, „Człowieka w ogniu” i „Dnia próby” – wspomina Michael B. Jordan – omówił z nim kiedyś kwestię popularności w Hollywood, i jak sprawić, by zbyt szybko nie znudzić się widzom. Okazuje się, że kluczem do pozostaniu w kręgu zainteresowania internautów i miłośników kina jest unikanie mediów społecznościowcych i wypracowanie na samego siebie swoistego „zapotrzebowania”. „Po co ludzie mają płacić, by móc cię zobaczyć w ciągu weekendu, skoro mają cię codziennie za darmo?” – powiedział Washington do Jordana, gdy ten dopiero rozkręcał karierę na wielkim ekranie.
Podejście, które zasugerował kultowy gwiazdor okazało się celne. Jordan rzeczywiście unika nadmiernej aktywności w mediach społecznościowych. Konsekwentnie wycofuje się też z publicznego omawiania swego życia poza kamerą. Nie znajdziecie go na przykład w serwisie X czy na Instagramie. Aktor zagląda od czasu do czasu na Instagrama, ale z rzadka wstawia tam posty, które nie wiążą się z prowadzoną w danym momencie kampanią marketingową.
Sprawdź też: Niespodzianka dla fanów „Sandmana”. 11 odcinków drugiego sezonu to nie koniec!
A co Michael B. Jordan ma w zanadrzu w ramach najbliższych projektów? Ostatnio do sieci trafiło sporo sprzecznych doniesień związanych z potencjalną kontynuacją hitowego filmu grozy „Grzeszników”, którą mógłby ponownie zająć się jako producent (trudno sobie wyobrazić, by miał wrócić też przed kamerę, ale kto wie). Wpierw mówiono, że sequel z całą pewnością powstanie, ale już parę dni później sam Ryan Coogler sugerował, że nie chce zabierać się za kontynuację. „Spędziłem lata pracując w dużych franczyzach. Tym razem chciałem zrobić coś osobistego, coś, co jest samodzielne. Chciałem, żeby film był jak pełny posiłek: przystawka, danie główne i deser. Wszystko w jednym. Nie zależało mi na tym, żeby widzowie czekali na drugą część” – mówił w wywiadzie reżyser.
Wypowiedź filmowca była o tyle zaskakująca, że jeszcze kilka dni wcześniej w serwisie „Production Weekly” pojawiła się informacja, że sequel jest już we wczesnej fazie rozwoju w Warner Bros., a sam Coogler ponownie będzie za kamerą.
Wracając jednak do samego Jordana, trzeba przypomnieć, że aktor ma w najbliższej przyszłości sporo potwierdzonych projektów. Przede wszystkim mamy zobaczyć go w filmie „Jestem legendą 2”, w którym wystąpi u boku powracającego do roli Willa Smitha. W planach są też filmy „Creed 4”, „Rainbow Six”, czyli kontynuacja thrillera „Bez skrupułów Toma Clancy'ego”, oraz nowa wersja „Afery Thomasa Crowna”.
źródło: Variety / zdj. Warner Bros. / Sony Pictures