John Williams: A Life in Music - recenzja wydania [CD]

Fani Johna Williamsa nie powinni mieć zbytnich powodów do narzekań. W przeciągu ostatniego półrocza ukazały się całkiem nowe ścieżki dźwiękowe do VIII epizodu „Gwiezdnych wojen” („Ostatni Jedi”) i „Czwartej władzy”. Na kolekcjonerski rynek wypuszczono także rozszerzone edycje muzyki z „Bliskich spotkań trzeciego stopnia”, „E.T.”, a całkiem niedawno z „Supermana IV”. Dla spóźnialskich przygotowano bogaty 20-dyskowy box „John Williams Conductor”, zbierający większość dotychczas wydanych składanek z kompozycjami filmowymi oraz twórczość spoza obszaru X muzy. Również entuzjaści winyli mogli poszerzyć swoje fonoteki, chociażby o „Przygody Tintina”, „Czwartą władzę” czy 6-płytowy zestaw „John Williams & Steven Spielberg: The Ultimate Collection” (my natomiast recenzowaliśmy wydanie [3CD+DVD]). To jednak nie wszystko. Na jesień tego roku zapowiedziano koncerty Maestro w Londynie (październik) i Wiedniu (listopad), a bilety w stolicy Wielkiej Brytanii wyprzedały się na pniu. Ci, którzy z różnych przyczyn nie mogą sobie pozwolić na zagraniczne wyjazdy, mogą sięgnąć po premierowy album „John Williams: A Life in Music”, zawierający utwory zarejestrowane specjalnie na potrzeby tegoż przez London Symphony Orchestra. Krążek trafił do sprzedaży w polskich sklepach muzycznych 11 maja 2018 roku. Poniżej jego recenzja.

John Williams: A Life in Music

(Decca Records / Universal Music Polska, 2018)

Recenzja muzyki zawartej na płycie:

Już z powyższego wstępu można wywnioskować, jak wiele składanek z niezwykle bogatego dorobku Johna Williamsa jest dostępnych w ofercie sprzedażowej, a to zaledwie czubek góry lodowej. Przy tego typu wydaniach należy postawić kilka zasadniczych pytań. Jaki cel przyświecał inicjatorom przedsięwzięcia? Czy płyta oferuje coś nowego i unikalnego, czego wcześniej nie mieliśmy okazji usłyszeć? I wreszcie, czy warto wydać nań kilkadziesiąt złotych, nawet jeśli mamy w kolekcji większość soundtracków bohatera niniejszej recenzji?

Poza aspektem czysto finansowym (bo nie oszukujmy się: wydawca prawie zawsze chce zarobić na swoim produkcie), dla wytwórni jest także ten prestiżowy, którym może pochwalić się, iż w jej przepastnym portfolio znajdują się dokonania światowej sławy artysty. Zresztą to nie pierwszy raz, kiedy praca Williamsa zostaje wypuszczona pod auspicjami Decca Records. Z regularnych score’ów warto przytoczyć „Prochy Angeli” (1999), wzbogaconą edycję „Szczęk” z 2000 roku, „Wojnę światów” (2005) i „Monachium” (2005), zaś z kompilacji dwudyskowe albumy okolicznościowe „A Celebration” z 2012 roku i o trzy lata późniejszy „John Williams Conducts Music From Star Wars”, oba w wykonaniu Boston Pops Orchestra pod batutą samego Maestro. Teraz do naszych rąk trafia następne wydawnictwo sygnowane nazwiskiem pięciokrotnego laureata Oscara, które powstało w kooperacji z Classic FM – najpopularniejszym brytyjskim radiem poświęconym muzyce poważnej. Na czele liczącej 86 muzyków London Symphony Orchestra stanął Gavin Greenaway, a sesję zarejestrowano w londyńskich Air Studios. O LSO i dyrygującym nią na płycie, urodzonym w 1964 roku, brytyjskim kompozytorze, warto zatrzymać się na dłużej i wspomnieć nieco więcej (tym samym w skrócie przybliżając ich historię Czytelnikom niezbyt zaznajomionym w powiązaniach i zawiłościach, jakie panują w branży), bo są to wielce zasłużeni dla świata muzyki filmowej.

3-jw-a-life-in-music-digipack-min.jpg

Londyńska Orkiestra Symfoniczna to instytucja utworzona w 1904 roku jako samodzielny zespół muzyczny, która może się poszczycić tym, że pozostaje nadal w rękach swoich członków. Współtworzyła mnóstwo niezapomnianych dzieł srebrnego ekranu, a bez wątpienia rozgłos oraz międzynarodowe uznanie przyniosła jej długoletnia i owocna współpraca z Williamsem właśnie, choćby przy „Supermanie”, a przede wszystkim przy cyklach „Gwiezdne wojny” (oryginalna trylogia i prequele) i „Indiana Jones” (trzy pierwsze części) – czyli produkcjach częściowo kręconych w studiach na terenie Wielkiej Brytanii. Gavin Greenaway miał nieoceniony wkład w powstanie wielu ścieżek Hansa Zimmera: przewodził orkiestrami w nagraniach do „Cienkiej czerwonej linii”, „Gladiatora”, „Pearl Harbor”, jest także autorem muzyki dodatkowej do filmu akcji „Peacemaker”, również Niemca. Oprócz tego, odpowiadał za dyrygowanie w score’ach do multum animacji ze studia DreamWorks Pictures („Mrówka Z”, „Książę Egiptu”, „Uciekające kurczaki”, „Shrek”). Z takimi szanowanymi osobistościami u steru projekt „John Williams: A Life in Music” nie mógł po prostu się nie udać.

Pozostańmy na chwilę przy statystyce i liczbach. Najstarsza kompozycja pochodzi z 1975 roku („Shark Theme” ze „Szczęk”), najnowsza – z 2001 roku („Hedwig’s Theme” z „Harry’ego Pottera i Kamienia Filozoficznego”). Skromny to wycinek, obejmujący raptem ćwierćwiecze z trwającej od lat 50-tych XX wieku do dziś kariery Big Johna. Aż 70 procent materiału na krążku wypełniają tematy z obrazów Stevena Spielberga, zarówno z tych typowo rozrywkowych, jak i nagradzanych przez liczne gremia wojennych dramatów. Takiż sam odsetek pomysłodawcy projektu postanowili zarezerwować dla utworów powszechnie znanych niejednemu kinomanowi na świecie: nieśmiertelny „Main Title” otwierający do niedawna każdą część „Gwiezdnych wojen”, motywy z „E.T.”, „Parku Jurajskiego”, pierwszych odsłon przygód awanturniczego archeologa i młodego czarodzieja w okularach, szarpiący nerwy dwunutowiec zwiastujący zbliżanie się rekina, czy wreszcie jedyne i słuszne, podniosłe fanfary dla Człowieka ze stali. Są to pozycje wielbione i błyskawicznie rozpoznawalne, o których napisano już tyle pochwał, rozłożono je na czynniki pierwsze i przestudiowano pod każdym możliwym kątem, iż nie ma większego sensu czynić tego ponownie, bo byłoby to wyważanie otwartych drzwi.

6-jw-a-life-in-music-srodek-z-plyta-min.jpg

Trzy pozostałe klasyki także zakorzeniły się w świadomości melomanów, jednakże nie są przywoływane w pierwszej kolejności, kiedy pada zapytanie o ulubione dokonania Amerykanina, toteż poświęcimy im troszkę więcej miejsca od ogólnikowo wyżej wzmiankowanej reszty. „The Flight To Neverland” z „Hooka” to kawałek wyśmienitej przygodowej muzyki najwyższej próby. Zachwyca barwną melodyką, doprawioną szczyptą nostalgii za mijającym dzieciństwem, przez co stwarza nam szansę szybkiego doń powrotu. Magia, klimat przygody i odrobiny sentymentalizmu w jednym. „Hymn To The Fallen” z „Szeregowca Ryana”, być może jeden z najwybitniejszych tematów w karierze Maestro, rozpisany na potężną orkiestrę i chór, wzruszający i zmuszający do refleksji, oddaje hołd wszystkim poległym i walczącym w okresie II wojny światowej. Wreszcie przepełniony smutkiem, prosty, a zarazem o prześlicznej linii melodycznej motyw główny z oscarowej „Listy Schindlera”. Wrażenie, jakie wywiera na słuchaczu, trudne jest do opisania w słowach, bo te nie oddadzą w pełni jego emocjonalnego ładunku. Na krążku znalazło się premierowe nagranie tematu w bardzo udanej aranżacji na wiolonczelę, który to instrument zastąpił skrzypcowe solo Itzhaka Perlmana z pierwowzoru z 1993 roku.

Wypadałoby na koniec wspomnieć, jak prezentują się nowe wersje klasycznych już kompozycji w zderzeniu z oryginałami. London Symphony Orchestra pod batutą Gavina Greenawaya podeszła z pietyzmem do powierzonego jej zadania, z należytym szacunkiem odnosząc się do dziedzictwa Johna Williamsa. Zaproponowana przez nich interpretacja jest tak wierna i bliska autorskiemu credo stałego współpracownika Stevena Spielberga, iż niewprawne ucho prawdopodobnie nie odróżni re-recordingów od wzorców po pierwszym i pobieżnym odsłuchu. Owszem, aranżacje z 2018 roku nie wnoszą prawie nic świeżego do znanych nut, bo te nie wymagają żadnego nietradycyjnego podejścia (miłośnicy artysty nie wybaczyliby nikomu zbezczeszczenia jego dzieł), a kompetencje londyńczyków i brytyjskiego dyrygenta są bezdyskusyjne oraz na tyle poważane w środowisku, że ci nie mogliby sobie pozwolić na jakiekolwiek odstępstwa od obowiązującego kanonu.

8-jw-a-life-in-music-booklet-1-min.jpg

Wracając zaś do jednego z pytań, zadanego na początku recenzji, należy ze stanowczością stwierdzić, że album „John Williams: A Life in Music” wart jest tego, by się nim zainteresować na dłużej. To propozycja dla wieloletnich i zagorzałych fanów kompozytora (nie od dziś przecież wiadomo, że ci nabędą prawie wszystko, co jest związane z ich ulubieńcem), również dla osób nie mogących sobie pozwolić z powodów finansowych na zakup sporej przecież ilości oryginalnych ścieżek dźwiękowych Mistrza, jak i dla tych, dopiero zaczynających przygodę z filmówką. Dla pewnego grona zabrzmi to niczym herezja, ale są też tacy, którzy uznają Williamsa za wybitnego tematyka, ale z różnych względów nie przyswajają jego partytur w całości. Dla nich idealnie skrojone, 50-minutowe słuchowisko od Decca Records również będzie propozycją godną najszczerszego polecenia. 

6
Muzyka na płycie

Spis utworów:

  1. Main Title – Star Wars (6:09)
  2. Theme – Jurassic Park (6:02)
  3. Hedwig’s Theme – Harry Potter and the Sorcerer’s Stone (5:08)
  4. The Raiders March – Raiders of the Lost Ark (5:41)
  5. Flying Theme – E.T. (4:06)
  6. Theme – Schindler’s List (4:06)
  7. The Flight To Neverland – Hook (4:56)
  8. Hymn To The Fallen – Saving Private Ryan (6:26)
  9. Shark Theme – Jaws (3:13)
  10. Superman March – Superman: The Movie (4:39)

Czas trwania płyty: 50:26

Opis i prezentacja wydania

Album „John Williams: A Life in Music” wydano w digipacku, czyli kartoniku z plastikową tacką na płytę. Rozkłada się on na dwa skrzydła – w lewym schowano booklet. Digipack, grubości ok. 8 mm, wykonany został ze sztywnej i solidnej tektury, więc przy normalnym użytkowaniu nie powinien być podatny na powstawanie różnego typu zagięć i innych mechanicznych uszkodzeń. Front, tył, grzbiet i wnętrze samego kartonika pokryte są połyskliwym laminatem, dzięki czemu estetyka ogółu znacząco wzrasta. Wierzch opakowania zdobi pomysłowy kolaż – można na nim dostrzec charakterystyczne elementy garderoby postaci z filmów Stevena Spielberga (np. kapelusz, hak, czerwony płaszczyk dziewczynki z „Listy Schindlera”) oraz stosunkowo łatwo wychwycić nawiązania do scen ze znanych produkcji (np. sunący statek kosmiczny, rower na tle księżyca, cofnięcie czasu przez Supermana w finale obrazu z 1978 roku), których soundtracki posłużyły do wybrania z nich wiodących kompozycji, ostatecznie tworzących niniejszą składankę.

Książeczkę, liczącą 12 stron, wydrukowano na grubszym niż zwykle, lekko matowym papierze kredowym. Booklet tradycyjnie zawiera tracklistę (strony od 2 do 11; ta znajduje się także z tyłu kartonika) oraz wykaz najważniejszych osób, które brały udział w przygotowaniu i nagraniu albumu (strona 12). Uwagę nabywcy zwraca przede wszystkim staranna oprawa plastyczna wydania, a jego perełką jest właśnie zmyślnie zaprojektowana książeczka. Każdej z dziesięciu ścieżek poświęcono jedną stronę. W ascetyczne grafiki, nawiązujące do tematyki filmów, umiejętnie wkomponowano informacje tekstowe. Moimi faworytami są ilustracje z pierwszej odsłony przygód Indiany Jonesa, „E.T.” i „Szeregowca Ryana”, najsłabiej wygląda zaś ta z „Hooka”. Pod tytułami utworów umieszczono czasy ich trwania, adnotacje pod szyldem jakiej wytwórni fonograficznej pierwotnie je opublikowano oraz osobiste wypowiedzi solistów dotyczące geniuszu Johna Williamsa i jego dzieł. Na 12 stronie zacytowano samego Maestro, który bardzo zwięźle przedstawia swoją filozofię pisania muzyki.

Edycja posiada jedną niewielką wadę, ale nie rzutuje ona w jakimkolwiek stopniu na końcową notę. Chodzi mianowicie o brak tzw. slipcase’a, do którego wkłada się digipack celem jego ochrony. Warto zatem zadbać o właściwe przechowywanie. Do tego zadania idealnie nadaje się specjalna, przeźroczysta folia z paskiem, umożliwiająca szczelne zamknięcie kartonika, a tym samym mamy zapewnioną należytą osłonę przed kurzem i powstawaniem obtarć na rogach.

Bardzo estetyczne wydawnictwo, które można niemalże potraktować niczym wersję kolekcjonerską, na pewno zachęci niejednego entuzjastę twórczości Johna Williamsa, aby postawić je na półce na honorowym miejscu wśród pozostałych soundtracków i innych kompilacji artysty.

1-jw-a-life-in-music-front_01.jpg 2-jw-a-life-in-music-tyl_01.jpg

jw_alim (3).jpg jw_alim (4).jpg

jw_alim (5).jpg jw_alim (6).jpg

jw_alim (7).jpg jw_alim (8).jpg

5
Wydawnictwo

Oceny końcowe:

6
Muzyka na płycie
5
Wydawnictwo
+5
Średnia

Oceny przyznawane są w skali od 1 do 6.

Gdzie kupić plytę „John Williams: A Life in Music”?

Płytę do recenzji otrzymaliśmy dzięki uprzejmości firmy Universal Music Polska.

Źródło: zdj. Decca Records / Universal Music Polska