Po piętnastu latach przerwy do kin powraca Indiana Jones. Tym razem będzie to już na pewno jego ostatnia krucjata. Jak widzowie przyjmą Harrisona Forda i czy w opozycji do chłodnych recenzji zafundują mu gorące pożegnanie? Prognozy na weekend zapowiadają wynik, który nie ucieszy włodarzy Disneya.
Ile zarobi „Indiana Jones i artefakt przeznaczenia”? Szykuje się kiepskie otwarcie
Swój pobyt w kinach film „Indiana Jones i artefakt przeznaczenia” rozpocznie już dzisiaj na kilku międzynarodowych rynkach. Od środy na pożegnalny seans z bohaterem goszczącym na ekranie od 1981 roku mogą wybierać się widzowie w Wielkiej Brytanii, Francji, Włoszech, Hiszpanii, Korei i Australii. Od piątku produkcja pojawi się natomiast na największym rynku, czyli w Stanach Zjednoczonych. W Polsce pierwsze pokazy będą odbywały się z kolei od czwartku. Na chwilę przed debiutem na krajowym podwórku analitycy przewidują, że film zbierze od Amerykanów około 60 mln dolarów. Takie same prognozy pojawiły się na początku czerwca, co pokazuje, że prowadzona w ostatnich tygodniach kampania nie przyniosła oczekiwanych rezultatów. Wszystko wskazuje na to, że pożegnalny film Indiany zaliczy wyraźnie słabsze otwarcie od swojego poprzednika, filmu „Królestwo Kryształowej Czaszki”, który w 2008 roku po trzech dniach weekendu miał na koncie 100 mln dolarów. Produkcja wyreżyserowana przez Stevena Spielberga otworzyła się w czwartek podczas długiego weekendu z okazji Mermorial Day i w ciągu pięciu dni zebrała od widzów 151,9 mln dolarów. Pojawiają się też prognozy serwisu BoxOfficePro mówiące o otwarciu sięgającym nawet 95 mln dolarów, co byłoby bez wątpienia dużym sukcesem, ale wydają się one w tym momencie nierealne.
Sprawdź też: Prime Video z MOCNĄ ofertą na lipiec! Na TE DWA filmy akcji czekaliśmy.
Więcej wskazuje na to, że wynik osiągnięty przez film z Fordem będzie podobny do tego, który zaliczyły takie produkcje jak „Nie czas umierać” (55,2 mln dolarów) i „Mission: Impossible – Fallout” (61,2 mln dolarów). Żeby film mógł osiągnąć lepszy rezultat, musiałby wzbudzić większe zainteresowanie wśród młodszych widzów. Nie jest bowiem tajemnicą, że na produkcję czekają głównie starsi widzowie, a przede wszystkim męska część tej grupy. Drugim z problemów są wyjątkowo chłodne recenzje, jakie film zebrał od krytyków. I oczywiście, nie brakuje – nawet ostatnio – przykładów na to, że kiepskie recenzje nie muszą oznaczać wcale finansowej porażki, ale potrzebne są wtedy dobre oceny od samych widzów lub wyjątkowo mocna rozpoznawalność marki. Nic nie wskazuje na to, aby Indiana zdołał powtórzyć chociażby sukces filmu „Jurassic World: Dominion”, który został zmiażdżony przez krytyków (29% pozytywnych recenzji), ale zebrał w weekend aż 145 mln dolarów. Bardziej zbliżonym wynikowo przykładem jest ostatnia premiera „Małej syrenki”, która zebrała 67% pozytywnych opinii i miała do tego sporo negatywnej widowni, a mimo wszystko zebrała w USA 118 mln dolarów. Aktualnie w serwisie Rotten Tomatoes „Artefakt przeznaczenia” pozytywnie ocenia 66% krytyków podczas gdy poprzednia odsłona – określana przez wielu jako najsłabsza z całego cyklu – może pochwalić się wynikiem wynoszącym 77% pozytywnych recenzji.
Sprawdź też: Na TAKI serial czekaliście! Nowy akcyjniak już w STREAMINGU.
Tymczasem „Indiana Jones i artefakt przeznaczenia” nie będzie też najprawdopodobniej wielkim hitem na rynkach zagranicznych. Prognozy zakładają otwarcie w okolicach 75-80 mln dolarów. Finalnie po pierwszym weekendzie produkcja będzie miała na koncie około 140 mln dolarów. Dla porównania przypomnijmy, że poprzednia mogła liczyć na 272,1 mln dolarów. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że wyprodukowanie filmu kosztowało studio około 300 milionów osiągnięcie finansowego sukcesu – stosując uproszczony przelicznik – musiałoby oznaczać wpływy przekraczające 600 mln dolarów, a w tym roku próg ten przekroczyły jak na razie tylko trzy filmy: „Super Mario Bros” (1,3 mld dolarów), „Strażnicy Galaktyki 3” (831 mln dolarów) i „Szybcy i wściekli 10” (689 mln dolarów). W osiągnięciu tego wyniku na pewno nie pomogą Chiny, gdzie żadna z poprzednich części serii nie gościła na ekranach i marka Indiany nie cieszy się popularnością. Wynik z przedsprzedaży zapowiadają katastrofalny rezultat, który może okazać się najgorszym otwarciem dla Disneya w erze postcovidowej.
Jedynym pozytywem wydaje się dla filmu to, że wśród krytyków opinie o filmie stają się coraz lepsze. Zaraz po premierze w Cannes produkcja mogła liczyć na 50% pozytywnych opinii, na początku czerwca było to 54%, a teraz już 66%. To może sugerować, że negatywny odbiór filmu na festiwalu był nieco przesadzony i dawać nadzieję na to, że oceny samych widzów będą zdecydowanie bardziej pozytywne.
źródło: deadline.com / zdj. Kathy Hutchins / Depositphotos.com