Mark Hamill początkowo nie wierzył w sukces „Gwiezdnych wojen”. Uznał filmy za parodię!

Markowi Hamillowi największą popularność przyniosła rzecz jasna rola rycerza Jedi, Luke'a Skywalkera w serii „Gwiezdne wojny”. Amerykański aktor z początku nie był jednak przekonany, czy wizja George'a Lucasa przypadnie do gustu masowej widowni. Co więcej, po przeczytaniu scenariusza „Nowej nadziei”, uznał to późniejsze kultowe dzieło za parodię!

Mark Hamill nie był pewien, czy seria „Star Wars” spodoba się widowni

W trakcie prac nad serią „Star Wars”, która wraz z upływem lat stała się niekwestionowanym hitem kina science-fiction, nie wszyscy twórcy byli pewni o sukcesie pomysłu George'a Lucasa. Najbardziej ostrożni względem kosmicznej historii nieznanego dotychczas filmowca byli producenci, którzy powtarzali Lucasowi, że „Gwiezdne wojny” nigdy nie okażą się tytułem kasowym. Jak dowiadujemy się po ponad czterdziestu latach od premiery „Nowej nadziei”, podobne dylematy podczas czytania scenariusza do „Star Warsów” miał też Mark Hamill, odtwórca młodego adepta Jedi, Luke'a Skywalkera. Aktor, jakiemu udział w uniwersum Lucasa zapewnił popularność na całe życie przyznał, iż z początku zupełnie nie kupił jego nietuzinkowej historii. Podczas castingu, w którym brał udział również Harrison Ford, Hamill zapytał kolegę, czy to co grają, w ogóle jest na serio.

Przeczytałem jedną scenę i absolutnie nie było w tym sensu. Powiedziałem do Harrisona, który był ze mną na przesłuchaniu: Byłeś w American Graffiti. Wiesz, to jest jakaś komedia, naciągają nas... To nie może być na serio, prawda? Odpowiedział mi na to: Cóż, wszystko jedno, po prostu to zagrajmy (...) Zapytałem George'a: Czy to jakaś parodia? Ustawka?

Sprawdź też: Christopher Nolan zdradza swój ulubiony film 2024 roku!

O możliwym triumfie serii o kosmicznych przygodach Luke'a, Lei i Hana Solo przekonały Hamilla dopiero późniejsze rozmowy z twórcami, którzy przedstawili mu pełną wizję i plany na przyszłość Star Warsów. Gdyby nie pomoc scenarzystów, obsady George'a Lucasa i jego teamu, mało prawdopodobne, by Gwiezdne wojny były dziś tak ogromnym hitem - mówił 73-letni aktor w podcaście iHeart.

Mark Hamill sprawdził się ostatnio także jako aktor dubbingowy. Artysta wystąpił w roli Thorna w docenianej animacji studia DreamWorks Dziki Robot, która, jak sam mówił na ComicConie w San Diego, przypomniała mu ekscytujący czas kręcenia pierwszej części Gwiezdnych wojen.

Źródło: ScreenRant, zdj: Lucasfilm