„Thor” tom 2 „Preludium Wojny Światów” – recenzja komiksu. Gromowładny przedsionek apokalipsy

Pod koniec kwietnia wydawnictwo Egmont wypuściło na rynek drugi tom komiksowej serii o przygodach Thora w ramach nowej linii wydawniczej Marvel Fresh. Czy historia pisania przez Jasona Aarona utrzymała poziom z poprzedniego tomu? Sprawdźcie naszą recenzję.

Materiał może zawierać w ocenie części odbiorców, treści stanowiące spoilery do tomu pierwszego serii „Thor” z inicjatywy Marvel Fresh, z podtytułem „Odrodzony”, jak również pośrednio do poprzednich tomów okołothorowych runu Jasona Aarona (bo tak całkiem na poważnie – najwięcej sensu ma czytanie przygód tego bohatera począwszy od tomu „Thor Gromowładny: Bogobójca” z Marvel Now! wydanego w Polsce przez Egmont).

Tomiki serii regularnych z podtytułami zaczynającymi się od określenia „Preludium...” trochę ciężko traktować poważanie. Abstrahując od faktu, że zwykle kolejne tomy danej serii są mocno powiązane w ramach pracy danego zespołu kreatywnego (co oczywiste), to rola tych konkretnie „preludiów” w zasadzie sprowadza się do stwierdzenia „jeszcze nie czas na danie główne więc zajmę czytelnika serwując poczekadełka”. Tym razem również nie jest inaczej, choć w pewien sposób jest również wyjątkowo, ale po kolei...

Thor nie miał łatwo od momentu, gdy stery jego historii przejął Jason Aaron. Starł się z nowym, wyjątkowym złoczyńcą, którego już wkrótce będziemy mogli zobaczyć na dużym ekranie, przestał być godny, błąkał się bez celu, śledził przygody nowej Potężnej Thor, abyśmy następnie i my mogli na nich skupić się nieco dłużej. Aktualnie Thor jest już zupełnie innym Bogiem, niż gdy go poznaliśmy, wie też, że brak Mjolnira nie oznacza, że nie ma zadań, którym tylko on może podołać (zainteresowanych chronologią całego runu Aarona odsyłam na stronę Klubu Świata Komiksu, gdzie znajdziecie czytelną grafikę obrazującą wzajemne relacje pomiędzy seriami – idealnie pod „Wojnę Światów”). Jednocześnie praktycznie od początku, czyli tomu trzeciego „Thora Gromowładnego” z Marvel Now! nad rzeczywistością Midgardu zawisło widmo wielkiej, nieuchronnej wojny, przytarganej z najodleglejszych zakamarków czasoprzestrzeni przez Malekitha Przeklętego i jego sprzymierzeńców. Kolejni herosi starali się początkowo zapobiec konfliktowi, następnie go opóźnić, na ten moment pozostaje im jedynie przygotować się na niego, jak to tylko możliwie najlepiej.

Na ten moment Bifrost – tęczowy most został zniszczony, podobnie jak znaczna część Asgardii po starciu z Mangogiem („Potężna Thor” tom 5: „Śmierć Potężnej Thor”). To dość skutecznie uniemożliwia wydostanie się przez ziemskich bohaterów z Midgardu i udzielenie pomocy innym, spowitym wojną światom. Jednocześnie Malekith Przeklęty dysponuje własną formą komunikacji międzyświatowej, może więc spokojnie i z rozmysłem przemieszczać swoje siły, szykując inwazję na Ziemię. Thor w tym wszystkim, pozbawiony Mjolnira i dysponujący jedynie jednym jego odłamkiem oraz zasilany hurtowymi ilościami „zwykłych” młotów wykuwanych nieustannie przez krasnoludy, stara się robić swoją superbohaterską robotę najlepiej jak to tylko możliwe. Pozostaje czekać i liczyć, że plan, jaki wymyśli, kiedy atak już nastąpi, będzie lepszy niż zatrważająca bezsilność.  

preludium-wojny-swiatow-thor-tom-2-plansza-min.jpg

Na tomik będą się składać, w pewnym sensie, samodzielne historie powoli snujące wątki poboczne w czasie oczekiwania na nadchodzącą konkluzję. Dowiemy się między innymi, w jaki brutalny sposób nasz Odinson uświadomił sobie upływ czasu w świecie śmiertelników w stosunku do własnej nieśmiertelności, dowiemy się, czym po ostatnich perypetiach zajmuje się była agentka S.H.I.E.L.D. Roz Solomon. Wpadnie również siostra Gromowładnego, Angela, niegdyś porwana przez Anioły dla okupu, aby włączyć się do dysput o godności lub niegodności naszego Thora. A jak już jesteśmy przy temacie rodziny – któż mógłby bardziej pasować do tych rozważań jak nie wyjątkowo okazujący ojcowskie uczucia Wszechojciec Odyn (który swoją drogą snuje w tajemnicy własne plany awaryjne na nadchodzący konflikt). Czyta się to bardzo satysfakcjonująco, o ile wiemy, na co możemy liczyć w serii indywidualnej bohatera, na którym zbliżająca się wojna została oparta. Fani Thora nie będą zawiedzeni, pozostali raczej się tutaj nie zapuszczą.

Artystycznie jest bardziej niż zadowalająco. Pierwszą z historii ilustrują bowiem prace Tony`ego Moora (tak tego, co ilustrował pierwszy story arc serii „The Walking Dead” Roberta Kirkmana) można więc liczyć na lekki, ale dosadny, cartoonowy styl. Poza tym będzie dość sporo Mike'a Del Mundo, którego nieco płaską, kolorową estetykę zwykłem określać mianem witrażowej, z uwagi na częste wykorzystanie konturowania feriami kolorów. W ostatnim z zeszytów, Lee Garbett zafunduje nam najbardziej standardową, superbohaterską stylizację, z ograniczonym realizmem. Globalnie, ciekawie, charakterystycznie i miło dla oka.

Polskie wydanie „Preludium Wojny Światów” to bez zaskoczenia standardowy przedstawiciel inprintu „Marvel Fresh”, czyli klasyczny już wariant miękkiej oprawy ze skrzydełkami w standardzie dotychczasowych Marvel Now/DC Odrodzenia. Dostaniemy tu ni mniej, ni więcej tylko historie zawarte w kolejnych zeszytach serii „Thora” (konkretnie od siódmego do jedenastego) i dodatki w formie kilku okładek alternatywnych, szkiców i zapowiedzi zarówno głównego wydarzenia – „Wojny Światów”, jak i stanowiącego fabularnie integralną część opowieści trzeciego tomu przygód Thora z Marvel Fresh, z podtytułem „Koniec Wojny”.

Podsumowanie

Okołothorowa epopeja Jasona Arrona wykorzystuje ostatnią prostą przed wielkim uniwersalnym wydarzeniem, jakim będzie „Wojna Światów”, żeby złapać oddech i z jednej strony porozstawiać ostatnie pionki na szachownicy przed właściwym starciem a z drugiej strony podopowiadać nam to i owo o Thorze, jego relacjach rodzinnych i perypetiach postaci drugoplanowych, które mają marginalne szanse na jakąś prominentną rolę w ramach głównej miniserii. Jeżeli przeżywaliście tę przygodę krok po kroku od pierwszego tomu „Thora Gromowładnego”, ten tomik będzie dla was miłym nawiązaniem do wątków i motywów, które już siedzą w waszych głowach. Jeżeli zaś ambitnie wasz plan zakłada wskoczenie bezpośrednio w „Wojnę Światów” na żywioł i rozważacie w planie minimum sięgnięcie po jakiś wstęp (stąd kusi określenie „preludium” w tytule) to muszę Was zawieść – historie z tego wydania zbiorczego mogą okazać się kompletnie niezrozumiałą chińszczyzną, choć świetnie rzemieślniczo poprowadzoną i w wyjątkowej, miejscami onirycznej oprawie wizualnej. Tak czy owak – wojna nadchodzi.

Więcej recenzji komiksów Egmontu, które mogą Cię zainteresować:

Oceny końcowe:

5
Scenariusz
5
Rysunki
5
Tłumaczenie
5
Wydanie
2
Przystępność*
4
Średnia

Oceny przyznawane są w skali od 1 do 6.

* Przystępność – stopień zrozumiałości komiksu dla nowego czytelnika, który nie zna poprzednich albumów z danej serii lub uniwersum.

preludium-wojny-swiatow-thor-tom-2-b-iext108168509-min.jpg

Specyfikacja

Scenariusz

Jason Aaron

Rysunki

Lee Garbett, Tony Moore, Mike Del Mundo

Oprawa

miękka ze skrzydełkami

Druk

Kolor

Liczba stron

120

Tłumaczenie

Marceli Szpa

Data premiery

27 kwietnia 2022

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza komiksu.

zdj. Egmont / Marvel