Od Zacka Snydera i Kevina Feigego po Guillermo del Toro. Z widowiskami z „Gwiezdnych wojen” od lat wiązano nazwiska najgłośniejszych bieżących filmowców – w większości przypadków bezowocnie. Kiepska passa nie oznacza jednak, że o wejściu za kulisy odległej galaktyki wciąż nie rozmyślają kluczowi twórcy najnowszego kina. Jak się okazuje, jednym z nich jest Chad Stahelski, twórca wszystkich czterech odsłon „Johna Wicka”.
Reżyser „Johna Wicka” ma pomysł na „Gwiezdne wojny”
W nowym wywiadzie na łamach podcastu „Happy Sad Confused” z Joshem Horowitzem amerykański kaskader i reżyser odniósł się do możliwości stanięcia za kamerą projektów związanych z największymi franczyzami kina i odsunięcia się od filmów z Keanu Reevesem. „Niejeden raz pytano mnie: dlaczego dalej robisz filmy o Wicku? Nie chcesz spróbować czegoś innego? I tak, oczywiście, że chcę. Ale biorąc pod uwagę, jakie możliwości mi przedstawiono, jakie warunki mnie ograniczały, uznałem, że więcej będę w stanie wnieść (...) ze swojego stylu trzymając się [Johna Wicka]” – tłumaczył reżyser. „Po co pracować w ramach cudzej mitologii, gdy mogę stworzyć swoją?”.
Sprawdź też: Czas, by to kobiety kształtowały „Gwiezdne wojny”! Reżyserka zapowiada film z Rey
„Sprawdziłbym, czy Disney przetrwa współpracę ze mną”.
Choć Chad Stahelski pracuje obecnie nad projektami o ustalonym statusie w popkulturze – nadzoruje między innymi przygotowania nowej wersji „Nieśmiertelnego” i adaptacji gier „Ghost of Tsushima” oraz „Tom Clancy's Rainbow Six” – nie byłby skłonny do zrealizowania filmu pokroju nowego „Batmana”, który musiałby zostać osadzony w wykreowanym wcześniej świecie. „Jasne, mogę sobie coś takiego wyobrazić. Ale to nie ja wymyśliłem zasady, którymi rządzi się uniwersum DC. Nie ja wymyślam rzeczy, które sprawiają, że rany takiego Wolverine'a zaczynają się leczyć” – dodał w podcaście, odnosząc się do szeroko pojętego kina superbohaterskiego.
To powiedziawszy, Stahelski nie byłby w stanie odmówić propozycji wyreżyserowania „Gwiezdnych wojen”. Przyznał też, że nie brakuje mu pomysłów na odpowiedni kierunek dla kultowej franczyzy. „Jestem fanem. Pierwsze Gwiezdne wojny zmieniły moje życie. Może któregoś dnia... Disneyu, nie wiem, czy słuchasz... odezwij się do mnie za kilka lat. Mam kilka koncepcji. Chętnie bym się za to zabrał. Sprawdziłbym, czy Disney przetrwa współpracę ze mną”.
Sprawdź też: Jest finałowy zwiastun nowych „Wrednych dziewczyn”. Co z premierą w Polsce?
W rozmowie Stahelski chwalił jednak dotychczasową współpracę ze studiem Lionsgate – przyznał, że nie jest pewien, czy ryzykowne decyzje podjęte przy czwartej odsłonie „Johna Wicka” spotkałyby się równie przychylną reakcją innej wytwórni. „Poparli niemal każdą moją decyzję, pieniądze zawsze stanowią istotny problem, ale nie mogę narzekać na to, ile otrzymałem na zrealizowanie tego filmu. (...) Nie wiem, jak wielu innych reżyserów w tej branży może szczerze powiedzieć ten film to 97% tego co chciałem zrobić”.
Pełną rozmowę z Chadem Stahelskim możecie obejrzeć poniżej.
Warto dodać, że nie tak dawno swoją niedoszłą współpracę z Lucasfilmem potwierdził Guillermo del Toro. Reżyser „Kształtu wody” i „Pinokia” zasugerował, że przed komercyjną porażką „Hana Solo”, drugiego z gwiezdnowojennych spin-offów, zajmował się przygotowaniami filmu o Jabbie. Produkcję opisywano jako kosmiczny odpowiednim „Ojca Chrzestnego” z akcją osadzoną na planecie Tatooine. W filmie zobaczylibyśmy wojnę o dominację w kryminalnym półświatku. Inne plotki o produkcji wskazywały też, że do powrotu do roli młodego Solo przymierzał się Alden Ehrenreich. Więcej na ten temat przeczytacie w tym miejscu.
Źródło: Happy Sad Confused / zdj. Lionsgate / Disney