Choć na następne kinowe widowisko z „Gwiezdnych wojen” trzeba będzie jeszcze długo zaczekać, przyszłość odległej galaktyki zapowiada się wyjątkowo ciekawie – a przynajmniej tak wynika z wypowiedzi Sharmeen Obaid-Chinoy. Reżyserka filmu osadzonego po trylogii sequeli wspomniała o projekcie w nowym wywiadzie.
Rey wraca do świata „Gwiezdnych wojen”
Przypomnijmy, że jeszcze podczas ubiegłorocznego konwentu Star Wars Celebration potwierdzono, że po odegraniu głównej roli w sequelowej trylogii Daisy Ridley powróci jako Rey Skywalker. Kolejny film ze świata „Star Wars” (zapowiadany obecnie jako samodzielna produkcja, a nie początek nowej trylogii) rozegra się aż 15 lat po zakończeniu ostatniego filmu i przedstawi bohaterkę Ridley jako potężną Jedi, która prowadzi własną akademię w celu odtworzenia zakonu.
Przy okazji nowych „Gwiezdnych wojen” czeka nas nie tylko powrót pierwszej kobiecej protagonistki w sadze, a przede wszystkim pełnoprawny debiut reżyserki przy projekcie pełnometrażowym franczyzy. Do tej pory kobiety pojawiały się za kamerą cyklu tylko w serialach telewizyjnych – przy okazji filmów wytwórnia stawiała wyłącznie na reżyserów (za ostatnią trylogię odpowiadali J.J. Abrams i Rian Johnson).
Sprawdź też: Netflix szybko nie skończy „Niebieskookiego samuraja”. W planach 4 sezony i spin-offy
O zadaniu wejścia w nową rzeczywistość „Gwiezdnych wojen” pokrótce opowiedziała właśnie pakistańsko-kanadyjska reżyserka Sharmeen Obaid-Chinoy, która w dorobku ma przede wszystkim dobrze przyjętą serię „Ms. Marvel” na Disney+. „Jestem szczególnie przejęta tym projektem – czuję, że to, za co wkrótce się zabierzemy będzie naprawdę wyjątkowe” – komentowała artystka – „,Mamy rok 2024. To najwyższy czas, by to kobieta wyszła naprzód i ukształtowała historię osadzoną w odległej, odległej galaktyce”.
Co wiemy o nowym filmie z „Gwiezdnych wojen”? Czy Mark Hamill powróci do roli Luke'a?
Choć o samej fabule filmu Obaid-Chinoy nie ujawniono jeszcze zbyt wiele, projekt niedawno omówiła też szefowa Lucasfilmu, Kathleen Kennedy. „Widzowie trafią do czasów po wojnie, po Najwyższym Porządku, zaś Jedi znajdą się w nieładzie. Ciągle toczy się dysputa: kim są Jedi? Co robią? Jaki jest stan galaktyki? [Rey] usiłuje odbudować zakon. W tym zadaniu opiera się na starych księgach. Opiera się na tym, co obiecała Luke'owi. W takim kierunku zmierzamy”.
Co ciekawe, kierowniczka Lucasfilmu wyjaśniła też, czy wraz z nową erą Jedi, do sagi – choćby w charakterze krótkiej retrospekcji lub wizji – może powrócić jeszcze Mark Hamill, wcielający się w Luke'a Skywalkera. Kennedy takiej możliwości nie wyklucza, aczkolwiek zaznacza, że w filmie twórcy skupią się przede wszystkim na przyszłości galaktyki. „Nie wiem, czy spędzimy zbyt wiele czasu w retrospekcjach, czy z duchami Mocy i tak dalej. Ale z całą pewnością, poczucie tego, co [Luke] reprezentuje dla [Rey] będzie w filmie istotne” – wyjaśniła w rozmowie z IGN.
Sprawdź też: Najbardziej wyczekiwane seriale 2024 roku. Te produkcje pojawią się na Apple TV+.
Dodajmy, że według wstępnych grafików Lucasfilmu do wejścia na plan filmu z Daisy Ridley ma dojść już w kwietniu. Z kolei premiera odbędzie się pod koniec przyszłego roku lub w pierwszej połowie 2026.
Warto przypomnieć, że jednocześnie gwiezdnowojenna wytwórnia planuje realizację innego pełnometrażowego widowiska. Podczas gdy Sharmeen Obaid-Chinoy przedstawi widzom przyszłość odległej galaktyki, reżyserowi Jamesowi Mangoldowi przypadnie zadanie opowiedzenia o zamierzchłej historii Jedi. W niezatytułowanym jeszcze filmie autor „Logana” i ostatniej odsłony „Indiany Jonesa” sięgnie do czasów zawiązania zakonu najsłynniejszych użytkowników Mocy. Żadne informacje o przybliżonym terminie premiery nie zostały jeszcze ujawnione.
Źródło: Deadline / IGN / zdj. Disney