Czy to byłby najlepszy film w świecie „Gwiezdnych wojen”? To miała być gangsterska opowieść w kosmosie

W ubiegłym tygodniu do fanów „Gwiezdnych wojen” powędrowały wieści o kolejnym filmowym projekcie, który przeszedł przez Lucasfilm, pozostawiając za sobą tylko obiecujące rysy preprodukcyjne. Do nieziszczonych planów na widowisko w uniwersum odległej, odległej galaktyki opowiedzieli scenarzysta David S. Goyer i reżyser Guillermo del Toro, twórca oscarowego „Kształtu wody”.

Nowe doniesienia o przekreślonych planach Lucasfilmu Goyer przekazał niedawno na łamach podcastu Happy Sad Confused. W wywiadzie znany scenarzysta i producent przyznał, że opracował dla wytwórni prowadzonej przez Kathleen Kennedy dwa pełnoprawne teksty.

Jeden miał przenieść akcję w głęboką przeszłość gwiezdnowojennego kanonu: na 25 tysięcy lat przed Sagą Skywalkerów. Przy drugim, bliżej przez niego nieopisanym projekcie, połączyłby siły z Guillermo del Toro. Meksykański reżyser potwierdził później te rewelacje – na swoim profilu na Twitterze nie zdradził wprawdzie, o czym miałby opowiedzieć jego film, ale podsunął obserwującym trzy litery: J i BB. Na podstawie dawnych raportów możemy domyślić się, o który projekt chodziło del Toro.

Kosmiczny film gangsterski z Jabbą w roli głównej. Alden Ehrenreich powróciłby do roli Hana Solo?

IMG_1828.PNG

Choć w sieci informacje o zaangażowaniu del Toro w jeden z dawnych projektów z „Gwiezdnych wojen” spotkały się ze sporym zaskoczeniem, bieżące doniesienia nie stanowią pierwszej wzmianki na ten temat. Jeszcze sześć lat temu sam reżyser wyjawił, że omawia możliwość nakręcenia filmu z producentką Kathleen Kennedy. Z kolei w 2015 roku, wkrótce po premierze „Przebudzenia Mocy”, przyznał w rozmowie z dziennikarzem Yahoo! Movies, że gdyby otrzymał możliwość wyreżyserowania jednej z antologicznych odsłon „Gwiezdnych wojen” byłby to film poświęcony Jabbie. Fabuła miałaby kojarzyć się widzom z fantazyjnym odpowiednikiem „Ojca Chrzestnego”: osadzonym na Tatooine i przedstawiającym walkę o wpływy w kryminalnym półświatku.

W 2018 roku serwis Making Star Wars, mający w dorobku sporo potwierdzonych przecieków z Lucasfilmu, potwierdził, że na terenie londyńskiego Pinewood Studios do niedawna toczyły się przygotowania do realizacji następnego pełnometrażowego spin-offu (a więc kolejnego filmu z podtytułem „A Star Wars Story”). Plany te przekreśliła jednak komercyjna porażka „Hana Solo”, która doprowadziła do całkowitego porzucenia antologicznego cyklu. Według przecieków, Lucasfilm miał wówczas zrezygnować z trzech filmowych widowisk. Podczas gdy dwa z nich miały skupić się na takich postaciach jak Obi-Wan Kenobi czy Boba Fett (te projekty przekształcono ostatecznie na seriale Disney+), trzeci projekt rozegrałby się na Tatooine, w kosmicznym porcie Mos Eisley, do którego młody Luke Skywalker trafia w „Nowej nadziei”. W kolejnych latach MSW wskazało, że to właśnie ten film szykował dla widzów Guillermo del Toro.

Co więcej, w ramach wieści nowo potwierdzonych przez MSW i serwis Bespin Bulletin, dodano, że w niedoszłym filmie miała pojawić się postać Hana Solo, w którego ponownie wcieliłby się Alden Ehrenreich. Produkcja miała w ten sposób nawiązać do zakończenia filmu o młodym przemytniku, w którym Solo wspomina Chewbacce o objęciu kursu na Tatooine.

Sprawdź też:

Warto przypomnieć, że o ile nie ma podstaw, by sądzić, że film del Toro doczeka się jeszcze realizacji, w ostatnich doniesieniach zza kulis uniwersum „Gwiezdnych wojen” zasugerowano, że do swojej roli z „Hana Solo” powróci inny aktor. Lucasfilm szykuje bowiem pełnometrażowy film o Lando Calrissianie.

Źródło:  Bespin Bulletin / zdj. Disney