„Dla ludzi to jest religia” – przestrzegał Daisy Ridley główny pomysłodawca sequelowej trylogii „Gwiezdnych wojen”, J.J. Abrams. Reżyser tłumaczył aktorce z jaką presją spotka się dołączając do kultowej kosmicznej sagi i z jakimi konsekwencjami może mierzyć się przez wiele kolejnych lat. O swoich doświadczeniach nieco więcej niż do tej pory opowiedziała teraz sama filmowa Rey.
Daisy Ridley nie była gotowa na „Gwiezdne wojny”. Presja i toksyczni fani wyczerpali aktorkę
Daisy Ridley dołączyła do gwiezdnowojennej sagi w roku 2015, wraz z premierą siódmego epizodu, debiutanckiego widowiska słynnej franczyzy po przejęciu praw do niej przez wytwórnię Disney. W tym filmie i w kolejnych dwóch produkcjach składających się na trylogię sequeli, widzowie obserwowali, jak bohaterka Ridley – pozornie nielicząca się w walce o przyszłość galaktyki złomiarka Rey – stopniowo odkrywa swoje potężne dziedzictwo. W finale „Skywalker. Odrodzenie”, kulminacji całego cyklu, zobaczyliśmy, że to właśnie w tej bohaterce ulokowano nową nadzieję na odbudowanie legendarnego zakonu Jedi.
Podczas gdy dalsze losy Rey Skywalker doczekają się rozwinięcia w zapowiadanym przez Lucasfilm nowym kinowym widowisku, sama Daisy Ridley promuje obecnie inne filmowe projekty. W wywiadzie poświęconym przede wszystkim dramatowi „Czasem myślę o umieraniu” brytyjska aktorka uchyliła rąbka tajemnicy, co do finałowej trylogii w tak zwanej Sadze Skywalkerów.
Sprawdź też: Erin Moriarty NIE przeszła operacji plastycznych? Gwiazda „The Boys” odpowiada na falę hejtu.
W rozmowie z magazynem Inverse Ridley wyznała, że pomimo ostrzeżeń ze strony reżysera J.J. Abramsa nie była w stanie przygotować się na stres związany z kolejnymi odsłonami „Gwiezdnych wojen”, nie zawsze pozytywnym przyjęciem filmów i – zwłaszcza – reakcją najtoksyczniejszej części fandomu. „Zdaj sobie sprawę ze skali tego wszystkiego. To nie będzie tylko rola w filmie. Dla ludzi to jest religia. Zmienia wszystko w sposób, którego nie sposób objąć” – tłumaczył aktorce Abrams. Ridley wspomina: „Gdy toczyło się całe to szaleństwo, mówiłam sobie: jest dobrze, jest dobrze, daję sobie radę. Wszystko jest okej. I faktycznie było, przynajmniej przez większość czasu. Najtrudniejsze było zdanie sobie sprawy, że to, co było normalne dla mnie, nie było normalne w ocenie innych ludzi”.
Choć krótko po premierze „Przebudzenia Mocy” reakcja na film wydawała się w większości pozytywna, w sieci już wtedy nie zabrakło obsesyjnych członków fandomu, którzy postanowili wylać niezadowolenie z filmu na Ridley. Agresywne i nienawistne wiadomości skierowane w stronę aktorki w sieci sprawiły, że Ridley musiała wycofać się z mediów społecznościowych (później z taką samą napaścią spotkała się też Kelly Marie Tran).
W wywiadzie ekranowa Rey potwierdziła, że w tym samym czasie mierzyła się z pogorszeniem zdrowia: i psychicznego i fizycznego. Obok nasilenia zaburzeń lękowych w okresie pomiędzy produkcją „Przebudzenia Mocy” a premierą „Ostatniego Jedi”, stres wywołał u Ridley między innymi pęknięcia jelita. „Moje ciało po prostu się z****ło” – tłumaczyła w rozmowie z GQ. „Zrobiłam badania i okazało się, że mój organizm nie przyjmuje substancji odżywczych. Byłam wychudzonym szkieletem. Byłam wykończona. Czułam się jak duch”.
Sprawdź też: Jake Gyllenhaal jako nowy „Wykidajło” w pierwszym zwiastunie! Reżyser bojkotuje premierę
Ridley nie rezygnuje z odległej galaktyki. Wierzy w pozytywną część fandomu
Czy ktoś lubi postać Rey, czy nie – nie sposób bronić ataków na aktorkę i rażących zachowań niezdrowej części fandomu. W optymistyczniejszych fanów sagi Daisy Ridley nadal wierzy – tłumaczyła w jednej z rozmów dla ScreenRant. W 2022 roku gwiazda sequelowej trylogii zdecydowała się powrócić na Instagram, wskazując równocześnie, że w latach po premierze „Skywalker. Odrodzenie” poczuła się zaakceptowana i przyjęta przez ogromną część fanów „Gwiezdnych wojen”.
Sprawdź też: Lily Gladstone i Scorsese znowu razem. Ich nowy film to połączenie Kafki i Orwella
Daisy Ridley powróci do odległej galaktyki za sprawą nowego filmu, który dla Lucasfilmu wyreżyseruje znakomita dokumentalistka Sharmeen Obad-Chinoy. Choć o filmie krążyło ostatnio sporo martwiących plotek (informowaliśmy Was o rzekomych problemach ze scenariuszem, za który odpowiada twórca „Peaky Blinders”), sama Ridley zapowiedziała, że fani otrzymają wyjątkową opowieść. „Gdyby ten projekt nie był niezwykły to powiedziałabym im ok, zadzwońcie do mnie za pięć lat. Ale jest naprawdę warty zachodu” – czytamy w jej najnowszej rozmowie z Variety. „Cieszę się na tę pracę, ale nie dlatego, że Sharmeen jest kobietą” – opisała podejście do współpracy z pierwszą reżyserką w historii filmowych „Star Wars”. „Jej dokumenty są niezwykłe. Jej pomysł na tę opowieść jest cholernie fajny. Nie będę niczego spoilerowała, ale powiem tylko, że opowiedziała mi całą historię”.
Nowy początek Jedi. Rey Skywalker odbuduje zakon w następnym kinowym filmie
Produkcja, która za kulisami posługuje się roboczym tytułem „New Jedi Order” rozegra się aż 15 lat po zakończeniu ostatniego filmu i przedstawi bohaterkę graną ponownie przez Daisy Ridley, jako potężną mistrzynię Jedi, która prowadzi własną akademię w celu odtworzenia zakonu.
Choć o samej fabule nie wyjawiono jeszcze zbyt wiele, projekt niedawno krótko omówiła szefowa Lucasfilmu, Kathleen Kennedy. „Widzowie trafią do czasów po wojnie, po Najwyższym Porządku, zaś Jedi znajdą się w nieładzie. Ciągle toczy się dysputa: kim są Jedi? Co robią? Jaki jest stan galaktyki? [Rey] usiłuje odbudować zakon. W tym zadaniu opiera się na starych księgach. Opiera się na tym, co obiecała Luke'owi. W takim kierunku zmierzamy”.
To Cię zainteresuje: „Władcy przestworzy” – recenzja nowego serialu Apple TV+. Dostaliśmy podniebną „Kompanię braci”.
Termin premiery filmu nie został jeszcze ujawniony, ale możemy spodziewać się, że trzeba będzie zaczekać na niego jeszcze przynajmniej parę lat. W ubiegłym roku mówiło się, że zdjęcia mają ruszyć już w kwietniu, ale w obliczu rzekomych problemów ze scenariuszem, faza produkcyjna może ulec sporym opóźnieniom.
Źródło: Screen Rant / GQ / Variety / Inverse / zdj. Lucasfilm / depositphotos