Disney nie szczędzi środków na rozwijanie telewizyjnych odsłon „Gwiezdnych wojen”, ale koszt poszczególnych odcinkowych serii może Was zaskoczyć. Od flagowych projektów po mniej popularne perełki – przedstawiamy koszt każdego z aktorskich seriali rozgrywających się w słynnym świecie George'a Lucasa.
„The Mandalorian” – pierwszy aktorski serial z „Gwiezdnych wojen” tańszy od „Wiedźmina”
Koszt generowany przez główny serial osadzony w odległej galaktyce jest oczywiście bardzo wysoki, ale nie nadwyręża streamingowych standardów – wynika z raportu The Washington Post. W zestawieniu przygotowanym jeszcze przed premierą trzeciego sezonu „The Mandalorian” przeczytaliśmy, że w każdy odcinek serialu Jona Favreau wytwórnia zainwestowała około 15 milionów dolarów. Mając na koncie 24 odcinki pogrupowane w trzech sezonach debiutujących od 2019 roku, budżet opowieści o Dinie Djarinie i Grogu wyniósł do tej pory 360 milionów dolarów. Do tej kwoty trzeba jednak doliczyć dodatkowy koszt wyprodukowania i obsługi animatronicznego Baby Yody, który miał wynieść do tej pory pięć milionów dolarów.
Dla porównania: jeszcze wczoraj informowaliśmy Was o budżecie netfliksowej adaptacji „Wiedźmina”. Jak się okazuje, wyprodukowanie pojedynczego odcinka drugiego sezonu serialu fantasy na podstawie dorobku Andrzeja Sapkowskiego kosztowało streamera więcej, niż Disney płaci za jeden rozdział „Mandaloriana” (więcej informacji w tym miejscu).
Sprawdź też: Powrót do roli Generała Zoda „nie był satysfakcjonujący”. Michael Shannon porównuje „Flasha” i „Człowieka ze stali”
Solowy powrót Boby Fetta wyglądał gorzej, ale kosztował prawie tyle samo, co „Mando”. Ile zapłacono za cały sezon?
Postrzegana często, jako pierwszy wskaźnik podupadającej kondycji telewizyjnych „Star Warsów”, „Księga Boby Fetta” kosztowała Disneya tylko nieco mniej niż pojedynczy sezon „Mandaloriana”. Za jeden odcinek przygód zreformowanego łowcy nagród, który wydostał się z Jamy Sarlacca zapłacono bowiem około 15 milionów dolarów – w sezonie złożonym z siedmiu rozdziałów całościowy koszt wyniósł więc średnio 105 milionów dolarów. Dodajmy, że na chwilę obecną Lucasfilm nie ogłosił planów na dalsze rozwijanie serii, ale głównego gwiazdora, czyli Temuerę Morrisona, powinniśmy już wkrótce zobaczyć w serialu „Ahsoka”, w którym ma podobno wcielić się w rolę Kapitana Rexa.
Sprawdź też: Steven Spielberg zachwycony „The Last of Us”. Spodobał mu się zwłaszcza TEN odcinek
Najbardziej wyczekiwana seria z „Gwiezdnych wojen” okazała się najtańszą
O powrocie Ewana McGregora do roli kultowego Obi-Wana Kenobiego fani gwiezdnej sagi Lucasa marzyli jeszcze od zakończenia, w 2005 roku, prequelowej trylogii. Czy, mimo obiecującego początku, seria która trafiła ostatecznie do oferty platformy Disney+ spełniła pokładane w niej nadzieje? Choć ta kwestia pozostaje do oceny samych miłośników postaci mistrza Jedi, trudno nie dziwić się, że wytwórnia nie zdecydowała się zainwestować w ten tytuł nieco większego budżetu. W recenzjach serialu – i to nie tylko w tych negatywnych, a również wielu przychylnych tekstach – odnajdziemy wzmianki o zauważalnej niższej jakości realizacji i odczuwalnej obecności technologii Volume, którą wygenerowano środowiska „Kenobiego” – w zastępstwie green screenu i filmowaniu w plenerach. Raport o finansowej stronie projektu reżyserowanego w całości przez Deborah Chow wskazuje, że przy sześciu odcinkach, całościowy budżet wyniósł tylko 90 milionów dolarów – najmniej ze wszystkich gwiezdnowojennych seriali. Tak niska kwota zaskakuje zwłaszcza, jeśli uwzględnimy początkową skalę projektu: na pewnym etapie solowy „Obi-Wan Kenobi” miał wszak przyjąć formę trzech blockbusterowych produkcji pełnometrażowych – zdradził jeden ze scenarzystów.
Sprawdź też: Czytelnicy oszaleli na punkcie tego romansu. Literacki hit ostatnich lat zmierza do oferty Prime Video
Lucasfilm uwierzył w Tony'ego Gilroya. Za „Andora” zapłacono tyle, co za „Łotra 1” – to najdroższy serial z „Gwiezdnych wojen”
„Prequel prequela” nie brzmi może jak najlepszy pitch, ale Tony'emy Gilroyowi udało się przekonać włodarzy Disneya i Lucasfilmu do swojej autorskiej wizji na wczesne losy Cassiana Andora. Na historię „Łotra 1” mało, kto czekał po wstępnym ogłoszeniu projektu, ale wraz z pierwszymi konkretnymi informacjami i zwiastunami serii, apetyt miłośników „Gwiezdnych wojen” zaczął się zaostrzać. Ostatecznie pierwszy sezon serialu – może właśnie dzięki opowieści niestworzonej „na zamówienie”, a opartej na oryginalnym pomyśle – okazał się ogromnym sukcesem. To powiedziawszy szpiegowski thriller, który wielu widzów kwalifikuje do najlepszych historii osadzonych w uniwersum George'a Lucasa, nie doczekał się szczególnie wysokich wyników oglądalności. Choć „Andor” osiągnął pułap, o którym projekty niepowiązane z większymi franczyzami mogą najczęściej zapomnieć, produkcji wciąż daleko było do słupków oglądalności wyznaczanych chociażby „Mandalorianem”.
Co zatem paradoksalne: to właśnie pierwszy sezon „Andora” kosztował Disneya najwięcej spośród wszystkich zrealizowanych do tej pory projektów serialowych. Z danych ujawnionych w nowym raporcie magazynu The Hollywood Reporter wynika, że za debiutancką, dwunastoodcinkową odsłonę serialu zapłacono aż 250 milionów dolarów. Dla porównania, budżet pełnometrażowego „Łotra 1”, pierwszego obrazu, w którym Diego Luna zagrał rebelianckiego szpiega, wyniósł kwotę w przedziale 200-260 milionów dolarów. Warto dodać, że dużą część kosztu „Andora” pochłonęło filmowanie serialu w plenerach i w ramach rzeczywiście wzniesionych masywnych scenografii, które w dużej części zastąpiły efekty komputerowe.
Przypomnijmy, że drugi – i zarazem ostatni – sezon „Andora” znajduje się obecnie w przygotowaniach. Premiera ma odbyć się w sierpniu przyszłego roku. Obok szykowanych kontynuacji bieżących tytułów, Lucasfilm ma w zanadrzu kilka nowych produkcji, którymi planuje wypełnić gwiezdnowojenny katalog Disney+. Zaliczają się do nich: debiutująca za dwa miesiące „Ahsoka” (ostatnio otrzymaliśmy dokładną datę premiery), osadzony przed wydarzeniami Sagi Skywalkerów serial „The Acolyte” oraz „Skeleton Crew”, produkcja z główną rolą Jude'a Lawa.
źródło: The Hollywood Reporter / The Washington Post / Discussing Film / zdj. Disney / Lucasfilm