„Lepsi wrogowie Spider-Mana” – recenzja komiksu. Fantastyczna piątka

Kto by przypuszczał, że prawdopodobnie najlepszy komiks Marvela przeczytany przeze mnie w tym roku, będzie tak naprawdę omnibusem, z historią po raz pierwszy wydaną w 2013 roku jako część marki Marvel Now. „Lepsi wrogowie Spider-Mana” to absolutnie spektakularna pozycja, którą każdy fan uniwersum Marvela powinien mieć na półce. Zapraszamy do lektury recenzji.

I tak oto historia zatoczyła koło. Mniej więcej od 2012 roku zaczęła się moja przygoda z komiksami Marvela w ramach inicjatywy wydawniczej Marvel Now, najpierw czytanej po angielsku, a później po polsku. Dziś wracamy do tej serii wydawniczej, ale w powiększonym, kompletnym wydaniu kultowego komiksu Nicka Spencera pt. Lepsi wrogowie Spider-Mana”. Co ciekawe, to nie jedyna taka sytuacja na polskim rynku, bo już niebawem Egmont wyda w naszym kraju run „Daredevila” autorstwa Marka Waida, który również był częścią Marvel Now. Celowo wspominam o restarcie uniwersum Marvela sprzed 10 lat, bo jest to dla mnie ważna linia wydawnicza i bardzo się cieszę, że polski wydawca nadal sięga po komiksy Domu Pomysłów z tamtego okresu.

Aby dobrze zrozumieć, w jakim przedziale czasowym rozgrywa się fabuła stworzona przez Spencera, należy przypomnieć sobie, jak wyglądały przygody Spider-Mana na początku Marvel Now. Jak pewnie pamiętacie, ważną serią dla tej marki był „Superior Spider-Man” Dana Slotta, gdzie ciało Petera Parkera przejął na moment Doctor Octopus. Jeśli wydaje się wam to szalone, to…dobrze się wam wydaje, ale ja samą serię wspominam bardzo dobrze i jest ona jedną z najlepszych w Marvel Now. „Lepsi wrogowie Spider-Mana” nawiązują bardzo luźno do fabuły Slotta, ale Nick Spencer postawił sobie za cel skupić na mniej znanych (anty)bohaterach, usiłujących przetrwać w Nowym Jorku, jako trzecioligowi złoczyńcy.

Ekipę scenarzysta zebrał zacną, bo główną oś fabuły oparł na Bumerangu, czyli Fredzie Myersie, który jednocześnie jest błyskotliwym i zabawnym narratorem całej opowieści. Z mało znanej i zwyczajnej postaci jednego z niezbyt wymagających przeciwników Petera Parkera, stworzył skomplikowaną, trochę szaloną, ale też naiwną i fałszywą postać, której losy chce się śledzić z dużą uwagą. W ekipie „Złowieszczej szóstki” (jak sami się tytułują) są też Shocker, Overdrive, Speed Demon i Beetle, a grupa niespecjalnie przejmuje się tym, że ich liczebność nie do końca się zgadza. Jak widzicie „Lepsi wrogowie Spider-Mana” to grupa nieznanych (przynajmniej dla mnie) bohaterów, których przygody czytało mi się z dużą uwagą i przyjemnością. Właśnie dlatego, że są to postacie niewyeksploatowane tak mocno, jak np. Green Goblin, czy Vulture.

lepsi wrogowie spider-mana plansza z komiksu egmont-min.jpg

Jednak największą siłą komiksu Spencera jest luz i humor, który atakuje tutaj na każdym kroku. Dialogi są wprost zjawiskowe, rysunki nieraz błyskotliwe i zaskakujące (o nich nieco więcej później), a w wielu elementach ten komiks to klasyczna komedia obyczajowa o przegrywach, która urzeka dystansem i przyjacielskim klimatem. Uwielbiam takie pozycje, które niczym najlepsze odcinki „Przyjaciół” są w stanie – tak po prostu – poprawić humor. Cieszy mnie też, że Egmont postanowił wydać ten komiks w całości (17 zeszytów) i nie dzielił go na mniejsze części. Dzięki temu mamy okazję zapoznać się z kompletnym, zamkniętym pomysłem Spencera, ze wstępem, rozwinięciem i zakończeniem (a nawet materiałami dodatkowymi). 

Lepszych wrogów Spider-Mana” doceniam też za to, że wyłamuje się z klasycznych schematów superhero. O ile mnie pamięć nie myli, pierwsza superbohaterska nawalanka (i to dość krótka) z Iron Fistem i Lukiem Cage'em pojawia się dopiero w czwartym zeszycie. Klasycznych dla komiksów superhero pojedynków jest mało, a Spencer dużo więcej czasu poświęca na bohaterów, stopniowo odkrywając ich słabości, lęki i przebiegłe plany. Celowo nie ujawniam zbyt wiele na temat fabuły, bo jest w niej tak dużo „dobra”, że warto odkryć je samemu (w tym świetne gościnne występy).

Wprost idealnie do fabuły komiksu pasują też rysunki Steve’a Liebera, pełne komediowych smaczków i puszczania oka do czytelnika. Pod względem kolorystycznym są dość chłodne i surowe, ale przesadna wzorzystość i pastelowe kolory byłyby tutaj nie na miejscu. Podobnie jak w przypadku scenariusza czuć w nich pomysł, chęć wyjścia poza schemat i odwagę, jaką popisuje się artysta. 

Podsumowanie

Wydanie w Polsce „Lepszych wrogów Spider-Mana” prawie 10 lat po amerykańskiej premierze pokazuje, że w Egmoncie ktoś myśli odpowiedzialnie i stara się zaproponować czytelnikowi najlepsze jakościowo komiksy. W dzisiejszych czasach jest to szczególnie ważne, gdy ceny komiksów idą mocno w górę. Gwarantuje Wam, że historia Nicka Spencera jest warta każdej złotówki, a przy dobrej promocji da się go wyrwać za 70 zł. Oby więcej takich perełek na polskim rynku komiksowym.

Więcej recenzji komiksów Egmontu, które mogą Cię zainteresować:

Oceny końcowe

5+
Scenariusz
5+
Rysunki
5
Tłumaczenie
5
Wydanie
4
Przystępność*
5
Średnia

Oceny przyznawane są w skali od 1 do 6.

* Przystępność – stopień zrozumiałości komiksu dla nowego czytelnika, który nie zna poprzednich albumów z danej serii lub uniwersum. 

Specyfikacja

Scenariusz

Nick Spencer

Rysunki

Steve Lieber

Oprawa

twarda

Druk

Kolor

Liczba stron

376

Tłumaczenie

Bartosz Czartoryski

Data premiery

23 marca 2022

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza komiksu.

zdj. Egmont/Marvel