Półtora roku temu zakończyliśmy, cóż, „Cliffhangerem” – i chyba nie było to do końca przypadkowe posunięcie. Jednak od tamtej pory wiele już wody upłynęło i w końcu nadszedł moment, w którym stwierdziłem, że warto by raz jeszcze sięgnąć po kilka przykurzonych tytułów z minionych dekad i odnowić stare znajomości, celem przybliżenia (lub przypomnienia) ich także tym, którzy zechcą poświęcić chwilę swojego czas na czytanie poniższych słów. Nostalgiczne podróże do minionych dekad to po dziś dzień jeden z moich ulubionych rodzajów filmowych seansów, a skoro wraz z pojawieniem się na mojej półce kilku takich pozycji znalazła się i wena, to proszę bardzo, przed nami odcinek 131.